Porównanie tej pozycji do książek Jodi Picoult jest trafne tylko pod jednym względem – układu książki. Została bowiem podzielona na części odpowiadające przeżyciom poszczególnych bohaterów w sposób charakterystyczny dla wyżej wymienionej autorki.
Lauren Lockwood, jedna z bohaterek, jest matką samotnie wychowującą dwójkę dzieci, z których jedno cierpi na FASD – alkoholowy zespół płodowy. Andy, bo o nim mowa, jest oczkiem w głowie matki, mimo iż jego wychowanie nastręcza wielu problemów. Problemów, z którymi kobieta doskonale daje sobie radę do czasu, gdy jej syn zostaje oskarżony o podpalenie kościoła i spowodowanie śmierci znajdujących się w nim osób.
Podczas lektury poznajemy również historię tej rodziny opowiedzianą z punktu widzenia córki Lauren, dorastającej Maggie oraz jej szwagra Marcusa. Zabieg ten pozwala nam na poznanie prawdy, dzięki zlepieniu jej z fragmentów wspomnień, zwierzeń i emocji poszczególnych bohaterów, którym autorka poświęciła jej kolejne rozdziały. Każda z powieściowych postaci skrywa różne sekrety, które w trakcie lektury w najmniej spodziewanych momentach ujrzą światło dzienne, ich losy są niesamowicie skomplikowane i zagmatwane, a zarazem niezwykle interesujące i intrygujące. Wielokrotne nawiązania do przeszłości czynią powieść jeszcze ciekawszą, zaś zmienność narracji nie pozwala się nudzić i nadaje pozycji specyficzny rytm.
Przy okazji losów zawartych w powieści osób autorka przybliża problem zespołu alkoholowego, zajmuje się także kwestią rodzicielskich uczuć, pochyla się nad poczuciem odrzucenia nastoletniej Maggie, opisuje także skomplikowane relacje łączące Lauren z Marcusem.
To bogata w wątki i mądre treści niezwykle pouczająca lektura, a przy tym taka, w której nie ma gotowych rozwiązań czy elementów moralizatorstwa.