Trwa ładowanie...
recenzja
18-07-2011 15:20

Masło przygodowe

Masło przygodoweŹródło: Inne
d158hmj
d158hmj

„Różne przygody przytrafiają się ludziom. A to ktoś ratuje świat przed kosmitami, a to ktoś odkrywa aferę kryminalną stulecia. Zdarza się, że ktoś wyrusza w wielką podróż na krańce świata albo przeprowadza się do nowego miasta, czy nawet kraju. Niektórzy muszą walczyć na wojnie, a inni wykopują skarb w swoim ogrodzie. Czasami spotykają czarodzieja czy dinozaura. I to są wielkie przygody.

Moje przygody nie są tak wielkie i najczęściej sama muszę sobie ze wszystkim radzić. Nie mam czarodziejskiej różdżki, nie ratuje mnie w ostatniej chwili latający przyjaciel, nie przenoszę się w przeszłość ani w przyszłość. Jem chleb z masłem, chodzę do szkoły i bawię się z braćmi. Czasami pada deszcz ze śniegiem, czasami roi się dziura w skarpecie. Ale wiecie co? Życie i tak jest ciekawe!"

O dziwo, słowa te nie są wprowadzeniem do historii Kasi Koniec i reszty familii, ale jej zwieńczeniem.Wszystko, co działo się wcześniej, jedynie potwierdza przytoczoną opinię. Kasia jest zwykłą dziewczynką. Ma dziesięć lat i starszych braci-bliźniaków, zwanych także hienami domowymi, ale hienami przydatnymi, bo znającymi księżycowy krok Michaela Jacksona i całkiem jednak fajnymi. Grzesiek na przykład „będzie kiedyś raperem. Albo komikiem. Albo kompletnym idiotą". Piotrek za to ma same genialne pomysły, jak chociażby ten z zamknięciem się w pokrowcu na bęben w celu pojechania wraz z ojcem w trasę koncertową. I może pomysł by nawet wypalił, gdyby Piotrek nie opił się i nie objadł, co w połączeniu z lokomocyjnym potrząsaniem i ograniczeniami ludzkiego pęcherza nie mogło skończyć się dobrze. Poza ojcem-rockmanem małe Końce mają jeszcze przeuroczą mamę, spędzającą dnie na modlitwach przy wtórze telewizji katolickiej i hojnie obsmarowującą masłem kanapki, zgodnie zresztą z przeświadczeniem, że masło jest
zdrowe. Zwierząt Końce chwilowo nie mają, z drobnym może wyjątkiem.

Otóż Kasia postanawia pewnego dnia założyć własne przedszkole. W tym celu udaje się do sklepu z mięsem, gdzie patrzy na „lekko zakrwawione kawałki zwierząt, które miały pecha być pożyteczne dla człowieka", wybiera kawałek wątróbki i wiesza go sprytnie za oknem, żeby muchy mogły złożyć na nim jaja. Bo przecież nic nie ciekawi Kasi tak, jak obserwacja muszych przedszkolaków. Ciekawi ją także własny stan zdrowia, który Kasia bada uważnie, mierząc sobie temperaturę o każdej porze dnia i nocy. I chociaż badania lekarskie wielokrotnie potwierdziły, że Kasia Koniec jest „zdrowa jak dinozaur w środku ery mezozoicznej", to Kasia i tak w pomiarach nie ustaje, skrywając przed matką zawinięty w różowej podkolanówce termometr na czarną godzinę (czyli na wypadek, gdyby Marianna Koniec wszystkie inne termometry znalazła i zarekwirowała). Poza tym Kasia uwielbia przyrodę i uwielbia szczegóły. Chłonie świat z właściwym dziesięciolatkom zainteresowaniem, pragnie pomagać innym, ratować biedne zwierzątka i utrzeć nosa
klasowym chuliganom. I chociaż jest bardzo, bardzo dzielna, to lubi się czasem przytulić do swojego wytarganego, pluszowego zająca Cieniaska, który stale wygląda, jakby miał depresję.

d158hmj

Kasia Koniec jest więc dzieckiem, jakich wiele. A przy okazji dzieckiem mądrym, dobrze wychowanym, pomysłowym i rezolutnym, dzięki czemu książka absorbuje do ostatniej kartki nawet czytelników dorosłych. Poza przesympatycznymi bohaterami, świetnym stylem i ciekawą fabułą niech przemówi za lekturą fakt, że została ona nagrodzona I nagrodą w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, zorganizowanym przez Fundację „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom", w którym ocenie podlegały walory nie tylko artystyczne, ale i etyczne. Książkę polecić więc należy absolutnie wszystkim, tym bardziej, że jak mało która książka dziecięca łączy ona przyjemne z pożytecznym, a ponad moralizowanie stawia wiarygodną historię z mądrymi przesłankami. Mamy tu choćby poruszone kwestie dzielenia rodzinnych obowiązków, dbania o środowisko, świątecznego pomagania zwierzętom ze schroniska czy wspierania prześladowanych w klasie uczniów, uporczywego zapisywania dzieci na tysiące pozalekcyjnych zajęć oraz pierwszych miłości. Książka to
zresztą inna od wszystkich, napisana w niepowtarzalny sposób, ciepła i zabawna, pełna optymizmu i dobrego humoru.
Potrzebna także tym, którym nie mieści się w głowie, że masło stołowe jest wręcz stworzone do ćwiczeń moonwalka na róży wiatrów.

d158hmj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d158hmj