W erze Złotego Wieku Science Fiction rozwój tego nurtu fantastyki napędzany był w głównej mierze marzeniami o dotarciu do gwiazd i podboju odległych planet. Kiedy praktyka zweryfikowała nazbyt śmiałe aspiracje, odbiło się to też na „kosmicznej literaturze”. Zdecydowany odwrót od niej nastąpił zaś wraz z końcem zimnej wojny, który zaowocował porzuceniem przez mocarstwa kosztownego wyścigu w kosmos. Teraz tylko najwytrwalsi twórcy decydują się na pisanie science fiction o eksploracji międzygwiezdnej przestrzeni i obcych planet. Do ich grona należy Rafał Kosik, który od lat płynie pod prąd aktualnych trendów w krajowej fantastyce.
Jego debiutancka powieść Mars, właśnie wznowiona po gruntownym przeredagowaniu, traktuje o kolonizacji Czerwonej Planety przez człowieka. Daleka od schematu i sztampy, zaskakuje świeżością i wielowymiarowością zaprezentowanej wizji. W trzech odsłonach ukazuje kolejne etapy terraformowania Marsa – za pośrednictwem epizodów z życia osób, z których każda jest w jakiś sposób zaangażowana w walkę o przetrwanie ludzi na niegościnnym globie. W prologu (rok 2040) ziemscy astronauci stawiają fundamenty pod olbrzymie urządzenia, które będą wspomagać pożądane przemiany na planecie. Pierwsza część (rok 2305) opisuje kolonię na Marsie, która już funkcjonuje, ale daleko jej do uniezależnienia się od Ziemi. Prominentny polityk chce sprowadzić na planetę kometę, która ma się stać źródłem wody i doprowadzić do przyspieszenia procesu terraformowania. Projekt nie zyskuje jednak społecznego poparcia, jest więc realizowany w tajemnicy. Część druga (rok 2340), utrzymana w klimacie bliskim cyberpunkowi, opisuje marsjańską
kolonię w okresie rozkwitu. Archeolog-amator odkrywa pod marsjańskim piaskiem dowody na to, że historia Czerwonej Planety, a tym samym również historia Ziemi, była inna niż głoszą oficjalne źródła.
Jak na dobrą science fiction przystało, powieść Kosika nie tylko buduje intrygującą wizję rozwoju cywilizacji w przyszłości, ale również sporo mówi o aktualnych problemach ludzkości. Brak kompromisu w sprawie metod terraformowania Marsa i kierunków rozwoju kolonii, powodowany przez ścieranie się wpływów politycznych, sterowanych przez grupy interesu, przypomina dzisiejszą międzynarodową debatę na temat globalnych aspektów ochrony środowiska. Także wszechobecność reklamy i funkcjonowanie mediów w marsjańskim XXIV wieku, czy ucieczka w wirtualną rozrywkę, są ciekawą ekstrapolacją zjawisk obserwowanych obecnie. Dochodzi do tego kwestia ingerencji w działanie ludzkiego mózgu poprzez bezpośrednie sprzężenie go z komputerem i siecią (komplanty). Zaletą Marsa jest duże prawdopodobieństwo psychologiczne – zarówno odnośnie postępowania postaci, jak i zachowań społecznych. Kosik starannie zadbał o scenografię, umiejętnie wplatając w sensacyjną akcję opisy szczegółów marsjańskiej infrastruktury, ekonomii,
socjologii, polityki, biologii. Jednak obok „twardych” danych naukowych i technicznych znajdziemy tu również ustępy poetyckie, czasem ocierające się o metafizykę (choćby motyw dwójki dzieci). Zbliża to powieść Kosika do stylistyki klasycznych Kronik marsjańskich Bradbury’ego. Mars to proza dojrzała, świadcząca o zrozumieniu przez autora aktualnej rzeczywistości i o umiejętności budowania spójnej wizji możliwych kierunków jej rozwoju. Kosik potrafił tej wizji nadać atrakcyjną formułę, powołać do życia przekonujących bohaterów i kazać im borykać się z ważnymi problemami. To intrygujące historie ludzi, podejmujących trudne decyzje, najbardziej wciągają, skłaniają do refleksji i budzą nasze emocje. Aż czasem całkiem zapominamy, że ci ludzie żyją w dalekiej przyszłości na odległym Marsie.