Kiedy znika dziecko, najbliższe godzin są rozstrzygające. Na ogół powodem zaginięcia bywa chwila nieuwagi, niefortunny zbieg okoliczności, po którym samotny wędrowniczek powraca w ramiona roztrzęsionego rodziciela. Czasem – tak zwane porwanie rodzinne, szczególnie tam, gdzie źle się dzieje między ojcem i matką. Ale kiedy trudno ustalić, gdzie aktualnie przebywa drugie z rodziców i czy mogło mieć coś wspólnego z zaginięciem dziecka, policja musi natychmiast wziąć pod uwagę, że mógł zdarzyć się trzeci scenariusz – uprowadzającym mógł być pedofil, morderca, psychopata.
Powieści kryminalne podlegają swoistym modom – był już sezon na humoreski, na kryminały w stylowych dekoracjach, obrzędowe zabójstwa w egzotycznych okolicach, na postaci historyczne wśród protagonistów. Dzieci w roli ofiar to też swoista moda, trwająca już od paru sezonów, szczególnie w Skandynawii. Cóż skuteczniej wyzwoli w czytelniku pierwotny lęk, cóż mocniej chwyci za serce, niż krzywda uczyniona dziecku? A prawie każdy z nas jest rodzicem...
Przecież to wszystko już było: sztokholmska miejska komenda policji jak ze Sjöwalla i Wahlöö , fabuła à la Deaver , główna bohaterka w stylu major Kamieńskiej... Dlaczego zatem, choć pozornie złożona z samych klisz, jest to tak dobra książka? A jest naprawdę dobra, trzymająca w napięciu do ostatniej strony. Może dlatego, że Kristina Ohlsson, podobnie jak Aleksandra Marinina , jest praktykiem - fachowcem. Analitykiem policyjnym, mózgiem od przetwarzania informacji. Tę samą rolę pełnią ich bohaterki – Frederika Bergman ze Sztokholmu i Anastazja Kamieńska z Moskwy. Całkiem podobnie, zresztą, na początku marginalizowane przez kolegów, uważających, że w policyjnej robocie do sedna najszybciej dochodzi się, zdzierając zelówki.
Praca analityka nie oznacza jednak zamknięcia się w czterech ścianach gabinetu, braku kontaktu ze świadkami – główna bohaterka aktywnie uczestniczy w śledztwie, dzieląc z kolegami zwykłe, policyjne zadania, jednakże jej zawodowe przygotowanie i rola polegają na wychwytywaniu nieścisłości, kojarzeniu odległych z pozoru faktów, podejmowaniu zbagatelizowanych tropów... Wpasowanie się w zespół, w którym doświadczenie każe opierać dochodzenie na solidnych podstawach: zeznanie, dowód, alibi, wynik z laboratorium, a nie, na przykład, na szukaniu zbieżności w zdarzeniach sprzed dwudziestu lat, bywa trudniejszym wyzwaniem, niż samo śledztwo. A w tym przypadku – spektakularnego porwania dziecka – dochodzenie prowadzone jest pod wyjątkową presją czasu, a do tego pod ostrzałem mediów, należy więc bardzo rozważnie, choć błyskawicznie, decydować, które tropy podjąć w pierwszej kolejności.
Siłą tej książki jest umiejętne połączenie bardzo wyrafinowanej intrygi i bardzo realistycznie ukazanego śledztwa – żadnych cudownych zbiegów okoliczności, kawał solidnej roboty plus błyskotliwy intelekt. Do tego ciekawe, wielowymiarowe postaci policjantów i świadków. Cykl z Frederiką Bergman ma szansę zyskania popularności także i na polskim rynku czytelniczym. Podbić serca (i umysły) fanów Nastii Kamieńskiej w pierwszej kolejności.