Trwa ładowanie...
recenzja
16-10-2012 19:38

Mare nostrum

Mare nostrumŹródło: "__wlasne
d3mlhr8
d3mlhr8

Znający Stary Testament z całą pewnością doskonale pamiętają historię spotkania izraelskiego króla Salomona z królową Saaby, będącą prawdopodobnie władczynią terenów współczesnego Jemenu. Bodaj najważniejszym z motywów napędzających marsz grecko-macedońskiej armii Aleksandra Wielkiego, była chęć podboju, albo chociaż złupienia, Indii, o których bogactwie krążyły w świecie śródziemnomorskim legendy. W czasach rzymskich jednym z powodów wojen z Partami była konieczność zabezpieczenia szlaków handlowych, którymi transportowano luksusowe towary z basenu Oceanu Indyjskiego. Jednak zastanawiający jest fakt, że pomimo względnej bliskości naszej cywilizacji i tych położonych pomiędzy Etiopią a Malajami, kontakty nie były tak intensywne, jak mogłoby się wydawać, że być powinny. Dlaczego Wschodnia Afryka, Indie czy Indonezja nie szukały silniejszych więzi z Europą?

Amerykański dziennikarz i podróżnik Robert D. Kaplan rozwiązuje tę zagadkę już w tytule książki. Dzięki monsunom fizyczne odległości z mapy nie przekładały się, i wciąż nie przekładają, na jakość i intensywność kontaktów w basenie Oceanu Indyjskiego. Właściwie pierwszy rozdział mówi wszystko – monsun to akcelerator żeglugi, ułatwiał transport, kontakt, ożywczą wymianę towarową i kulturową. Podróżujący po takich krajach jak Oman, Pakistan, Indie, Sri Lanka, Bangladesz, Birma czy Indonezja Kaplan wszędzie dostrzega podobny proces: na grubą tkankę miejscowej kultury naniesiona jest warstwa globalizacji, ale reprezentowanej nie przez amerykańskie i europejskie korporacje, lecz pozostałe kultury, z którymi dany kraj utrzymuje regularny kontakt. Mamy więc kultury islamu, hinduizmu, buddyzmu oraz chrześcijaństwa, dość synkretyczne, w zależności od kraju, o którym mówimy. Większość handlu od wieków odbywała się wewnątrz Oceanu, wyprawy na północ, na Bliski Wschód, czy dalej, nad Morze Śródziemnie, były trudne
żeglugowo i chyba nie do końca opłacalne, kupcy z Arabii, Jemenu czy Persji woleli skorzystać z pośredników. Dlatego też do dziś tamtejsze kultury są dla naszej wciąż egzotyczne, nieodkryte i chyba niezrozumiałe.

Kaplan pisze pod pewną tezę. Zastanawia się, czy dominacja marynarki Stanów Zjednoczonych, obecnej na wszystkich wodach świata, ma rację bytu na Oceanie Indyjskim, i jaki jest jej cel. Żadne z państw nie jest zdolne (na razie) do zbudowania tak silnej floty, która byłaby w stanie regionalnie nawet osłabić pozycję jedynego supermocarstwa. Indie, kraj z największym potencjałem, są szachowane przez Pakistan, raczej skupione na armii lądowej. Kaplan nie zapomina o jednym potężnym graczu, który co prawda nie ma bezpośredniego dostępu do Oceanu, ale jego cień pada na wszystkie kraje regionu: Chiny. Są one żywotnie zainteresowane, głównie ze względów surowcowych (większość ropy przypływa do Chin przez Cieśninę Malakka, a węgla z Indonezji) obecnością w tym regionie, autor wskazuje na chińskie inwestycje w Pakistanie i w Sri Lance, które mogą się przerodzić w morską obecność Państwa Środka na Oceanem Indyjskim. Na razie jednak Chiny zostały zamknięte za tzw. Pierwszym Łańcuchem Wysp i póki nie wchłoną Tajwanu, nie
mają większych szans na aktywną politykę morską. Natomiast przerażające tsunami z 2007, które dotknęło cały region, udowodniło, że tak naprawdę Amerykanie są jedyną siłą, zdolną do szybkiej reakcji, mimo iż nie ma tam ich baz.

Kaplan z wielkim optymizmem patrzy na państwa z basenu Oceanu Indyjskiego, być może zbyt wielkim.Indyjska potęga demograficzna nie przekłada się na inne aspekty mocarstwowości, wydaje się, że mając Pakistan z jednej a Chiny z drugiej strony, wstrząsane wewnętrznymi konfliktami, nieuniknionymi przy tak szybkim wzroście i skomplikowanej strukturze narodowościowej, nie będą w stanie wspiąć się wyżej ponad regionalne mocarstwo. Kaplan sprytnie skupia się na jednym ze stanów indyjskich, czyli Gudźaracie, najbardziej dynamicznym, w którym problemy te prezentują się wyjątkowo wyraźnie. I choć autor dostrzega je i analizuje, konkluzje są nazbyt optymistyczne. Inaczej jest z kłopotami Bangladeszu i Birmy, wiadomo, że trudno dla tych krajów o spojrzenie w przyszłość pełne nadziei. Pierwszy, dręczony klęskami naturalnymi, zmianami klimatu i przeludnieniem, drugi obrzydliwą dyktaturą, ale nawet jej obalenie oznacza wpadnięcie w chińską orbitę wpływów.

d3mlhr8

Kaplan wskazuje też na jeszcze jeden kraj z ogromnym potencjałem – Indonezję.Wyspiarskie państwo jeszcze kilkanaście lat temu było wstrząsane niepokojami i wielu analityków prognozowało rozpad, tymczasem wejście na ścieżkę szybkiego rozwoju, wykorzystanie swojego potencjału surowcowego (zrazu ropa naftowa, a teraz węgiel), intensywna wymiana handlowa z Chinami, Indiami i Japonią, a także wspólna religia, spajająca zróżnicowane narodowościowo państwo, przy sporym potencjale ludnościowym, stawia Indonezję w gronie tych państw, które wkrótce mogą pokusić o dominację w regionie.

W książce Kaplana, do pełnego obrazu brak mi głębszej analizy Afryki Wschodniej, bo Zanzibar, owszem, jest ważnym punktem na mapie, ale raczej ze względów historycznych, zaś opowieść o Somalii zaciemnia jedynie obraz. I drugi kraj, którego obecność nad Oceanem Indyjskim jest nie do przecenienia – Iran. Mało o nim, wydaje się, że Kaplan jako Amerykanin nie miał możliwości wjazdu tamże, rzadko o nim wspomina, co kładzie się cieniem na wielu wnioskach, zwłaszcza tych dotyczących wschodniej części basenu. Iran, prócz dostępu do Zatoki Perskiej i Oceanu Indyjskiego, ma złoża gazu ziemnego, oceniane jako drugie na świecie oraz oczywiście ropę naftową (3. na świecie). Oba te surowce są pożądane przez Chiny, transport w większości odbywa się drogą morską.* Trudno więc nie zauważyć, że sankcje ekonomiczne ONZ, nakładane na Iran, mogą być nieskuteczne przy tak wielkim sojuszniku. *

Monsun to świetna książka, autor nie nakłada żadnego filtru ideowego na to, co widzi, stara się dociekać jakie są przyczyny pewnych zjawisk, często zanurzając się głęboko w historię. Zrozumienie, ciekawość, umiejętność obserwacji i umysł skłonny do efektownych syntez, imponujących wniosków to z całą pewnością mocne strony Monsunu. Zróżnicowany świat basenu Oceanu Indyjskiego skazany jest na współpracę, globalizacja i łatwość transportu istniały tu o wiele dawniej niż w pozostałych częściach świata, zatem Kaplan przewiduje, że ten region będzie bardziej odporny na wstrząsy, powodowane przez te procesy. A to może być jego wielka siła w trwającym właśnie procesie układania nowego świata.

d3mlhr8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3mlhr8