Trwa ładowanie...
recenzja
12-05-2011 10:56

Mała rzecz, a cieszy

Mała rzecz, a cieszyŹródło: Inne
d3wy1sk
d3wy1sk

Ile przyjemności bohaterów literackich może znieść jeden czytelnik? To lekko zatrącające wynaturzoną scholastyką pytanie, towarzyszyło mi podczas lektury powieści José Frèchesa, której polskie wydanie, zostało opatrzone zmyślną, aczkolwiek fikuśną okładką, całkiem nieźle oddającą charakter tej godnej przeczytania opowieści. Chciałoby się powiedzieć, że mała rzecz, a cieszy; i podobnie jest z tą książką – w zasadzie nie jest ona niczym innym niż potoczyście napisaną powieścią erotyczną.

Wiadomo, taką literaturę czyta się przede wszystkim dla seksu, a ten jest tu przyprawiony na orientalną nutę, odwołującą się do starożytnej mądrości taoistycznych traktatów. Ów język, nawet przyłapany in flagranti nie traci nic ze swej metaforyczności; można tu zatem rozprawiać o największych bezeceństwach bez obawy, że popadnie się w zwykłą wulgarność. Dlatego czytelnicy spragnieni bardziej dosadnych określeń, że tak powiem staro kontynentalnej konkretności, mogą się poczuć lekko przytłoczeni wyrafinowaniem słownictwa Chińczyków. Jednak wartość powieści francuskiego autora nie wyczerpuje się jedynie na tytułowych uciechach cesarza. Książka bowiem w malowniczy sposób ukazuje realia siedemnastowiecznego Państwa Środka, zwyczajów i stosunków społecznych tam panujących, dlatego nieraz miałem wrażenie, że oglądam jakąś kolejną, perfekcyjnie zrealizowaną chińską produkcję o skomplikowanych intrygach oraz przedziwnych obyczajach w zakazanym mieście. Co prawda, trochę mi było żal przemianowania rozprawiającej z
legendarnym Żółtym Cesarzem Prostej Dziewczyny na Dziewczynę Bez Kompleksów, to większych mankamentów w tekście się nie dopatrzyłem. Podobnie spodobała mi się również w ciekawie, i figlarnie zarazem zazębiająca się fabuła, chociaż tu, dość wesołkowate wrażenie mogą popsuć perypetie Niezniszczalnej Skały, urzędnika odpowiedzialnego za spisywanie łóżkowych podbojów dokonywanych przez okrutnego cesarza Chenghua, któremu wykradziono sprawiający cuda w Ciemnym Wąwozie Birmański Dzwoneczek.

Jak widać, jest przyjemnie, egzotycznie, ciekawie, zabawnie, inteligentnie, zmysłowo i nie co powierzchownie.Książka ta bowiem, ponoć pierwotnie napisana przez siedemnastowiecznego erudytę z Państwa Środka, trąca tematy ważne, konfrontując ze sobą zasadniczych konfucjanistów z wyluzowanymi taoistami, przez co można odnieść, wspierane przez słowo wstępne francuskiego pisarza, wrażenie, że opowieść z siedemnastowiecznych Chin jest w gruncie rzeczy lustrzanym odbiciem teraźniejszych, nastawionych na indywidualne szczęście czasów, pozwalających niezgorzej odreagować nasze, ponowoczesne bolączki.

d3wy1sk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3wy1sk