Trwa ładowanie...
recenzja
06-09-2016 13:53

Make life tastier

Make life tastierŹródło: Inne
dbyulev
dbyulev

Okładka „Gastrobandy” rozwiewa wątpliwości: to nie będzie jeszcze jedna książka o gotowaniu, z tych, od których uginają się półki w księgarniach. Ani śladu lakierowanej okładki, z której uśmiechałby się radośnie mistrz patelni w pełnym rynsztunku, fotografie nie przedstawiają dań wystylizowanych jak modowe blogerki i lodowatych jak bardzo martwe natury. Gdzie przepisy? Ani jednego?

Krwistoczerwona okładka z ostrym narzędziem w centrum zwiastuje, że będzie ostro. Poza tym, już na samym początku zostaliśmy uprzedzeni, że narrator nie zamierza przebierać w słowach. Ani cenzurować faktów, jak można sądzić po obficie cytowanych w mediach anegdotach, zaczerpniętych z książki.

A zatem, gastro-thriller dla bywalców i mocny cios w miękkie podbrzusze marzeń o własnej knajpce?

Owszem, też. Czytelnik poznawać będzie gastronomię najdosłowniej od kuchni. Ba, żeby tylko od kuchni. Od zmywaka, chłodni, spiżarni, sali, baru, hurtowni i sanepidu. Nic, tylko śmiać się i płakać, a potem zakasać rękawy. Gwiazdki same nie spadają z nieba. A zresztą, czy to właśnie one są najważniejsze? Pogromcy mitów z „Gastrobandy” mają też nader trzeźwy stosunek do gwiazd, gwiazdek i celebrytów.

dbyulev

„Gastrobanda” to owoc doświadczenia i, nie waham się tego powiedzieć, owoc miłości. Trudnej miłości, która zaczyna się tam, gdzie komedie romantyczne zwykły się kończyć: zgasły fajerwerki i zaczyna się kuchenna codzienność. Narrator i jego młodzieńcza fascynacja, branża gastro, idą razem przez życie, zaliczając wzloty i upadki. Jest to także opowieść o światku, w którym, jak wszędzie, panuje ostra konkurencja, ale też zachował się, jak prawie nigdzie już, proces terminowania u mistrzów, poznawania kolejnych stopni wtajemniczeń. A na sukces naprawdę pracuje cały zespół, „gastrobanda”. Zresztą, moim zdaniem, ta książka to wcale nie poradnik ani kompendium wiedzy. To całkiem fajny kawał współczesnej prozy, lustro nad barem, w którym odbijają się polskie obyczaje, snobizmy, tęsknoty i ambicje, napisany smaczną polszczyzną. Jak wiadomo, barman to ten jedyny facet przy barze, który nigdy się nie zwierza. Skłonili go jednak do tego autorzy: dziennikarz Jakub Milszewski i wszechstronnie doświadczony w branży Kamil
Sadkowski, tworząc postać charyzmatycznego narratora, przy którym czytelnik tkwić będzie do rana, szczęśliwy, że został dopuszczony do konfidencji. Dodatkowego uroku książce dodają dynamiczne fotografie: tu się nie śpi, tu się pracuje! A dla mnie osobiście – trójmiejskie smaki i smaczki. Polecam z przekonaniem.

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj