Paula Carpentera, młodego, niezbyt lotnego londyńczyka ze skłonnością do zakochiwania się bez wzajemności, poznaliśmy w * Przenośnych drzwiach, kiedy w korytarzu firmy „J.W Wells” skręcał się ze zdenerwowania, czekając na wynik rozmowy kwalifikacyjnej, podczas której, jak mogłoby się zdawać, nie błysnął błyskotliwością. Łagodnie mówiąc. *A jednak zarząd musiał w Paulu dostrzec jakiś potencjał, bo zaoferowano mu skromną posadę i łączące się z nią nudne i monotonne zadania wymagające, by tkwił przez cały dzień biurko w biurko z naburmuszoną, chudą brunetką. Absolutnie fascynującą, oczywiście. Trzy kolejne tomy o przygodach Paula Carpentera w międzynarodowej (i międzywymiarowej) firmie warto czytać w kolejności chronologicznej: * Przenośne drzwi, * Śniło ci się i właśnie wydany tom trzeci, bo choć autor przypomina w kolejnych tomach najważniejsze zwroty akcji z części poprzednich, to jednak trylogia ta jest znacznie więcej warta, niż każda z jej części, czytana osobno: spod zabawnych anegdot wyłaniają się kolejne warstwy znaczeń.
„J.W.Wells” jest firmą szczególną. Chociaż, właściwie, kto wie, co tak naprawdę dzieje się w budynkach międzynarodowych korporacji, gdy zwykli pracownicy opuszczą gmach i zgasną światła? Może z piwnic wychodzą gobliny, a zarząd planuje kolejne kroki w kampanii, toczonej od setek lat, która na zawsze zmieni przyszłość świata (i przeszłość, przy okazji, też)?
Paul Carpenter poznaje małe i większe tajemnice firmy, odpiera zaloty matki szefa (dobrze jeszcze, jeśli pod postacią atrakcyjnej hostessy), uczy się zabijać smoki i wędrować po zaświatach (umieranie to jego specjalność…), aż w końcu, jak to zawodowemu bohaterowi, przyjdzie mu ratować cały świat. Zupełnie jak najmłodszemu synowi ze starej baśni, której w dzieciństwie nie opowiadano młodym wilczkom korporacji, więc musiał to zrobić Tom Holt, używając znanego im kodu pojęciowego, aby mogli do końca przejść proces inicjacji w dorosłość. Trylogia o Paulu Carpenterze znajduje się na ścieżce wychowania do życia pełnego niespodzianek gdzieś między ostatnim tomem Harry’ego Pottera a… już chciałam powiedzieć: pierwszym tomem Świata Dysku, ale Holt i Pratchett to w istocie rzeczywistości równoległe: Pratchett portretuje świat, w którym busolą jest oswojony humorem
intelekt. W świecie Holta bohaterowie słuchają podszeptów serca. Co nie znaczy, że jest sentymentalnie. Jest inteligentnie i piekielnie zabawnie, ale troszkę cieplej. W zimowe wieczory czytajcie Holta.