Trwa ładowanie...
recenzja
20-05-2010 11:09

Magia więzi, władza nęci, a rozterki nudzą

Magia więzi, władza nęci, a rozterki nudząŹródło: "__wlasne
d2xa3pw
d2xa3pw

O ile * Droga Cienia* była w miarę sprawnie napisanym, dosyć wciągającym czytadłem, to jej kontynuacja przez pierwszą połowę jest prawdziwą katorgą, która powinna raczej nosić tytuł Na krawędzi zażenowania. Co i tak stanowiłoby litościwe przemilczenie faktu, że wcale często dzieło się z tej krawędzi osuwa, w rejony niebezpiecznie bliskie grafomanii. Kylar Stern postanawia bowiem porzucić ścieżkę zabijania na rzecz pokojowej egzystencji u boku ukochanej Elene. By było mu łatwiej zostawić za sobą przeszłość pełną truposzy, para, wraz ze swoją nieletnią podopieczną, opuszcza Cenarię. Kylar, wykorzystując wiedzę nabytą w terminie u Durzo Blinta, zamierza otworzyć sklep zielarski.

Wspomnianą pierwszą połowę powieści wypełniają właściwie niemal całkowicie rozterki wewnętrzne bohaterów (głównie Kylara). Siepacz szybko odkrywa, że nie tak łatwo zmienić skórę i podążyć za pragnieniem serca. Całe jego jestestwo (nie wspominając o magicznym artefakcie, który związał) rwie się ku wolności, płynącej nie tyle z zabijania, co z wymierzania sprawiedliwości. Ma wrażenie marnowania swoich umiejętności, działania wbrew naturze. Jednak próbuje, nie chcąc utracić szansy na rodzinne szczęście, którego nie zaznał nigdy dotąd. Elene boryka się ze wstydem, pożądaniem i wątpliwościami natury religijnej. Kylar – zabójca w równym stopniu ją pociąga co przeraża. Nie potrafiąc otwarcie wyrazić swoich emocji, przeznaczeni sobie kochankowie głównie się kłócą. O seks, a raczej jego brak, co Freud zapewne szeroko by skomentował, ale ja się powstrzymam, zakładając, że mówi samo za siebie. Niestety, opisy uczuć i przemyśleń protagonistów stanowią piętę Achillesową Brenta Weeksa, czego nie da się ukryć nawet
wówczas, gdy przeplatają się z sekwencjami akcji.

Dlatego, gdy okoliczności zewnętrzne zmuszają Kylara do ponownego przywdziania stroju siepacza i porzucenia romantycznych mrzonek (ogrom jego osobistego dramatu odmalowany został z taką ilością patosu, że śmieszy zamiast poruszać), Czytelnik może odetchnąć z ulgą. Dalej jest nieco lepiej, gdyż dominuje akcja, ale fabularnym woltom brakuje wiele do tych z pierwszego tomu, a pojawiające się niczym grzyby po deszczu rozmaite dogodne zbiegi okoliczności wydają się nie tylko grubymi nićmi, ale wręcz szewską dratwą szyte. Niektóre zalatują telenowelą na milę. Jednak czytać, w odróżnieniu od początkowych partii, można, i to nawet miejscami z zainteresowaniem. Całościowo pomysł na drugą część sprawia wrażenia słabiej dopracowanego w szczegółach niż ten zaprezentowany na kartach * Drogi Cienia*. Pogoń za efektem sygnalizowana jest tym razem ze zbyt dużym wyprzedzeniem, skutkiem czego wiele teoretycznych fabularnych
fajerwerków okazuje się kapiszonami. Zaś niektóre rozwiązania głównych wątków (np. tożsamość drugiego umora) świadczą o koncepcyjnej bezradności autora, który, namieszawszy potężną magią, musi ratować konstrukcję utworu podpórką typu deus ex machina. Owszem, trafia się kilka pozytywnie zaskakujących drobiazgów, ale bledną one w zestawieniu z ilością i kalibrem wpadek. Nie podnosi też ogólnej oceny, tradycyjnie już przyfastrygowany bez oglądania się na logikę, finałowy cliffhanger. Podsumowując, jeśli przyjąć, że tom pierwszy to zjadliwy literacki fast food, po drugim z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można się nabawić niestrawności, co trzeciemu nie wróży najlepiej – dar jasnowidzenia, który posiada z bohaterów trylogii, do tej konstatacji nie jest niezbędny.

d2xa3pw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2xa3pw