Dwie różowe kreski
Po ślubie Magda wraca do medycyny konwencjonalnej, jeździ od lekarza do lekarza, na konsultacje, wysłuchuje kolejnych pomysłów na leczenie, ale wszystkie pomysły mają jeden, powtarzający się refren: podwójna mastektomia to jedyna szansa. Bez niej, każdy dzień zmniejsza szansę na wyzdrowienie. Ale Magda zwleka, jakby na coś czekała...
To coś wydarza się 2 listopada, dokładnie w dniu jej urodzin - test ciążowy, który instynktownie wrzuciła do torebki przed wyjściem na kolację barwi się na różowo. Dwie kreski. Magda jest w ciąży.
Ale lekarze zalecają w jej sytuacji usunięcie ciąży i wielkie szczęście zostaje przyćmione - aż do dnia w którym zupełnie przypadkiem poznaje doktora Jerzego Giermka: " zapytał, czy mogę mu trzy razy stanowczo powiedzieć, że na pewno chcę urodzić dziecko. Nie miałam cienia wątpliwości.
Dowiedziałam się, że w pierwszym trymestrze muszę mieć radykalną mastektomię, a potem zacznę przyjmować chemioterapię. Słuchałam o kobietach, które leczył, o urodzonych dzieciach. Prawie wszystkie były zdrowe, a najstarsze miało 12 lat. Setki słów, które były dla mnie jak zbawienie. Jaka ja byłam szczęśliwa, kiedy wychodziłam z Centrum Onkologii. Miałam ochotę zatańczyć na korytarzu, wołać do wszystkich ludzi, że będę mamą".