Literatura mniej obecna: Rumunia
Po raz trzeci Aglaja Veteranyi zabiera nas do swojego królestwa, za granicę smutku. Łzy są tam duże jak fryzury, a powietrze pulsuje śmiechem. I wszystko jest dozwolone: ciotka i kura noszą to samo imię, na ścianie nieba wiszą wypchane anioły, a Bóg dla uspokojenia robi sobie w głowie przeciąg. Za granicą smutku najlepszą porą jest noc. W nocy stopy można wsunąć w niebo i do rana patrzeć, jak ze słów wyrastają gwiazdy. Byle za głośno nie płakać, bo obudzi się ściana.