Powiem szczerze: trochę się obawiałam, że - jak tyle innych cykli powieściowych z dominującym wątkiem przygodowym - Oko Jeleniaalbo straci dynamikę jeszcze bardziej, niż miało to miejsce w * Drewnianej twierdzy, albo przeciwnie, nabierze charakteru „zabili-go-i-uciekł", z ciągiem coraz to bardziej niewiarygodnych zdarzeń, podporządkowanych tylko temu, by coś się działo. *Obawa ta oczywiście nie wynikała z braku zaufania do autora, tylko z dotychczasowych moich doświadczeń, wskazujących, że podobna wpadka może zdarzyć się nawet pisarzom światowej sławy.
Ale nic z tych rzeczy - Triumf Lisa Reinicke czytało mi się jeszcze lepiej, niż * Pana Wilków, choć udział szeroko pojętych wątków fantastycznych jest tu ograniczony do minimum (gdyby wszystkie zebrać razem, wyszłoby może ze trzy-cztery stronice), co nadaje powieści charakter, jeśli tak można powiedzieć, thrillera historycznego. *Okazuje się bowiem, że chwilowe osiedlenie się trójki przyjaciół w Gdańsku wcale nie oznacza końca ich kłopotów. Marek, oskarżony o wysługiwanie się „demonowi o kształtach łasicy", zostaje wtrącony do miejskich lochów, dzieląc celę z pospolitym zbójem. Na Heli ciąży postawiony przez katową z Trondheim zarzut zabójstwa katowskiej córki i pachołka. A przytulne tymczasowe lokum staje się sceną okrutnego mordu, dokonanego przez tajemniczych zbirów, których znakiem jest przybity do drzwi wilczy ogon. Maksym znajduje Staszkowi i Heli schronienie u kozackiego rezydenta, lecz i ono okazuje
się tylko tymczasowe, bo wygląda na to, że bezwzględni zabójcy nadal są na ich tropie i przed niczym się nie cofną. Ucieczki, zasadzki, wybiegi, cierpienia - i żadnej pomocy od międzygalaktycznych manipulatorów, którzy wpakowali ich w tę historię; na szczęście ludzie w szesnastowiecznym Gdańsku, choć wiedzą nie dorównują dzisiejszym szóstoklasistom, to jednak na wiele spraw patrzą w sposób mniej egoistyczny, niż my... A kto zacz Lis Reinicke, nie zdradzę; niech się czytelnik trochę pogłowi, stworzy kilka własnych koncepcji, by - tak jak ja - dowiedzieć się, że jednak był w błędzie...
Akcja trzyma w napięciu dosłownie do samego końca - jeszcze na przedostatniej stronie wydarza się coś niespodziewanego. I to wystarczy, by zamknąwszy okładkę, rzucić w przestrzeń pytanie: no a kiedy tom szósty?