Trwa ładowanie...
recenzja
05-02-2014 19:01

Letnie wiersze nowe, już obowiązkowe

Letnie wiersze nowe, już obowiązkoweŹródło: Inne
d9obdln
d9obdln

Wszyscy doskonale wiemy, że Pan pomidor wlazł na tyczkę i przedrzeźnia ogrodniczkę i że kaczka-dziwaczka znosiła jaja na twardo, a także miała czubek z kokardą. Do rewelacji Pana Brzechwy swoje trzy grosze dorzuca Wujek Tuwim, który usłyszał jak zawołał dziadek na pomoc babcię i biedny dziadek z babcią niebogą ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą. Babcia za dziadka Dziadek za rzepkę, oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Ale nie pomoże tu pan Hilary, który biega, krzyczy – gdzie są moje okulary!? Z ratunkiem przychodzą rozmarzone panie. Danuta Wawiłow chce się jeszcze upewnić, kiedy będzie po obiedzie (czy ktoś może mi powiedzieć?), bo nie mogę żyć w spokoju gdy ten zapach – czekolady - jest w pokoju. I tylko Natalia Usenko jest pewna swego: Niech mi nikt nie mówi, że krowa nie lata, bo się wszystko może zdarzyć w samym środku lata!

Tym samym tropy serii Wierszem napisane, dumnie prezentującej wiersze dla dzieci autorstwa wielkich poetów, wiodą nas ku najcieplejszej porze roku, pełnej beztroskiej zabawy i radości. Świeży powiew lata w panteon poetów obowiązkowych wnosi Jarosław Mikołajewski, uznany tłumacz języka włoskiego, były dyrektor Polskiego Instytutu w Rzymie. Ceniony przez największych, bo o jego twórczości w samych superlatywach wypowiadali się Wisława Szymborska, Zbigniew Herbert i Julia Hartwig. Jego wiersze dla dzieci są przepełnione optymizmem i sielskimi wspomnieniami z wakacji. Motywem przewodnim jest plaża i wszelkie zabawy z nią związane, traktowane bardzo osobiście, bo przewijają się przez nie członkowie rodziny poety. I tak, razem z córeczkami odkrywamy morskie tajemnice; w Karwi i Chłopach stopa grzęźnie w dołkach albo kopach; we włoskim morzu ćwiczymy oswajanie lęku przed parzącą meduzą i kłującą rybą, pokonując po drodze capiącego w rękę kraba ( I co? I nic. Bo cały w tym wic, że kiedy wyjedziesz z miasta,
wystarczy zaklęcie basta i wszystko, co złe, szybko mija, bez płaczu i bez mamma mia). Wspominamy chichoczącą ciocię Halę, towarzyszkę morskich kąpieli małego Jarka, która uwielbiała, kiedy wielka fala pokonywała jej misternie układaną fryzurę. Towarzyszymy też tacie Mikołajewskiemu, który będąc chłopcem spędzał lato nad Wartą lśniącą jak Adriatyk.

Te proste wiersze niosą ze sobą dużo treści pobudzającej wyobraźnię. Zachęcają do kreatywnej zabawy i radosnego chłonięcia bujnej morskiej przyrody. Aż się chce samemu spróbować napisać stopami na piasku swoje imię i cierpliwie śledzić pracę morza stopniowo pochłaniającego kolejne litery. Nabieramy ochoty na walkę ze zwalającymi z nóg falami i wesołe baraszkowanie w wodzie. Łatwo wpadające w ucho i oryginalne zarazem rymy nieraz wprowadzają element zaskoczenia i tego jedynego w swoim rodzaju dziecięcego poczucia szczęścia – z przestrzeni zapraszającej do odkrywania nieznanego świata poprzez zabawę, której uczestnikami jest cała rodzina, nareszcie niespieszący się nigdzie rodzice i rodzeństwo, któremu dobry humor nie pozwala na kłótnie i wzajemne dokuczanie. Do tego dowcipnie wymowne ilustracje Maćka Blaźniaka i piękna szata graficzna – seria nie dość, że kolekcjonerska, to estetyczna!

d9obdln
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d9obdln