„Literatura jest czymś istotnym albo jest niczym” napisał przywołany przez Dariusza Czaję Georges Bataille. Lekcje ciemności stanowią zbiór dwunastu esejów, których tematem jest zło. Temat niewątpliwie towarzyszący wielu rozmowom istotnym, aczkolwiek trudny. Temat nie tylko wymagający odpowiedniego przygotowania merytorycznego, wszak ze złem próbowali się uporać najwybitniejsi myśliciele w dziejach ludzkości, lecz przede wszystkim domagający się wrażliwości i mocnych nerwów. O tym, że zło nie jest abstrakcyjnym problemem, wyeksploatowanym teologicznym pytaniem: „unde malum?”, świadczą początkowe teksty. Imre Kertész, Primo Levi, Jean Améry, Aharon Appelfeld, to pisarze, których łączy jedno doświadczenie, a mianowicie Auschwitz. Fragmenty dzieł wyżej wymienionych autorów sprawiają wrażenie, które porównałbym do borowania wiertłem dentystycznym na odsłoniętym nerwie. Dlatego pierwszy kontakt z tą lekturą jest przede wszystkim piorunujący, czy wręcz przerażający.
Wydaje się, że rzeczywistość obozów zagłady jest stosunkowo odległa. Stanowi „czarną dziurę” w dziejach ludzkości, która nigdy się powtórzy. Tymczasem kolejne eseje udowadniają, że Oświęcim nie jest jakimś akcydensem, mrożącą krew w żyłach zadyszką, jaka przytrafiła się biegnącej ku postępowi ludzkości. Nie jest nawet „mordem założycielskim nowoczesności”, jakąś fatalną w skutkach konsekwencją wcześniej popełnionej przez ludzkość pomyłki, lecz stanowi odsłonięcie przykrej prawdy o człowieku i otaczającej go rzeczywistości. Aby nie być gołosłownym, warto zajrzeć chociażby do tekstu „Monstrualne, arcyludzkie” o nie tak dawnej wojnie na Bałkanach, gdzie ludobójcy nie tyle przypominają zwykłych ludzi, lecz po prostu są zwykłymi ludźmi. O tym, że zło przenika rzeczywistość dnia codziennego świadczy również tekst traktujący o zabijaniu zwierząt przez ludzi („Rzeźnia”), którego nie należy traktować jako ekologicznej propagandy. Zresztą w oczach Czai różnego rodzaju szlachetne programy etyczne i wywodzące się z
nich hasła w rodzaju „Nigdy więcej wojny!”, nie stanowią dostatecznej zapory przed złem, który zdaje się być nieusuwalnym czynnikiem kształtującym rzeczywistość i naturę człowieka. Dlatego autor esejów świadomie dystansuje się od naukowych prób uporania się ze złem, poszukiwaniu „morderczego genu”, uwarunkowań psychologicznych, społecznych, a także od prywatywnej koncepcji zła obecnej w katechizmie. Chociaż warto dodać, że w omawianych tu rozważaniach odżywają na nowo elementy znane z nauki Kościoła. Mam na myśli tu apokalipsę i diabła. Jeśli zaś chodzi o koncepcję zła, to autorowi Lekcji ciemności zdecydowanie bliżej zdecydowanie do manicheizmu, który przebija się w tekstach poświęconych twórczości dwóch malarzy: Jerzego Nowosielskiego oraz Francisa Bacona. Zresztą zdolność plastycznego obrazowania jest jedną z zalet pisarskich Czai, który w omawianych tu tekstach komentuje najczęściej wybitne dzieła literackie. Wspomniany już Kertész, czy silnie obecny w „Rzeźni” i „Źle obscenicznym” John Maxwell
Coetzee, to laureaci literackiej Nagrody Nobla, których utwory nie są tu jedynie analizowane ze względu na wyrażane w nich poglądy i drastyczne opisy, lecz również pod kątem stosowanych technik narracyjnych.
Hans Jonas w swoim studium na temat gnozy napisał, że gnostycki światopogląd na rzeczywistość pociąga ze sobą dwie skrajne postawy etyczne: jedną z nich jest asceza, drugą natomiast jest amoralizm. Jednak w zaprezentowanych esejach trudno znaleźć jakieś jednoznaczne dyrektywy nakłaniające do naprawiania świata, czy nawet ratowania własnej skóry. Natomiast patronem poszukiwań Czai zdaje się być prędzej na swój sposób pogodzony z rozpaczą Cioran, niż wierzący w przezwyciężenie nihilizmu Nietzsche, którego diagnoza o „śmierci Boga” stanowi jeden z horyzontów nowoczesności. Zdaniem przywołanego w jednym z przypisów Mircei Eliadego, „śmierć Boga” jest odnowieniem pojęcia deus otiosus, czyli „Boga oddalonego”. W tradycji chrześcijańskiej Bóg najbardziej oddalił się od świata w Wielką Sobotę. W dzień, o którym milczy Biblia. Czaja porównuje współczesną sytuację duchowość do takiego właśnie czasu, w którym jedynie można czekać. Nie mylmy jednak tej z pozoru prostej czynności z nerwowym wyczekiwaniem. Lepiej się
czymś zająć. Na przykład odrabianiem lekcji z ciemności. Dlaczego? Dawno nie czytałem bowiem literatury równie poważnej - nie tyle zachęcającej do myślenia, co wręcz zmuszającej do refleksji - a przez to jak najbardziej istotnej.