Seria wydawnictwa W.A.B., w której ukazała się najnowsza książka Zbigniewa Mikołejko zatytułowana W świecie wszechmogącym. O przemocy, śmierci i Bogu, stanowi dla mnie rękojmię jakości, zaś symbol wagi na okładce jest gwarantem niebanalnych doznań literackich. Doznań, które nie dadzą o sobie zapomnieć jeszcze długo po przeczytaniu ostatniego zdania. Lektura dzieła filozofa i historyka religii, eseisty, który publikował w najważniejszych krajowych i światowych periodykach, nie tylko nie zachwiała tym przekonaniem, ale i jeszcze mocniej je ugruntowała. Jak autor napisał we wstępie, książka ta nie jest ostatecznym obrachunkiem ze światem, tego wszak nigdy w pełni dokonać się nie da, a stanowi raczej traktat metafizyczny, osadzony w filozoficznych ramach. Są to teksty „wybrane z tego, co zdarzyło się po drodze ku przedostatniemu już skrzyżowaniu – starości”, powstające nierzadko z myślą, że niebawem brudna ciemność zaleje usta wiekuistym gipsem. Owa świadomość nieuchronności śmierci spaja te eseje w równym
stopniu, co, zawarta w podtytule, tematyka przemocy i Boga.
Filozof nie ucieka w tym zbiorze od poruszania tematów aktualnych, szukając m.in. skrytych motywów w zalewie słów towarzyszących zbrodni Josefa Fritzla, w potoku oskarżeń, który wylany został na całe austriackie społeczeństwo. Pragnie odnaleźć czynnik, który pozwala przemienić oprawcę w ofiarę osobistych i zbiorowych win, stygmatyzować „potwora z Amstetten”, czyniąc go zarazem symboliczną figurą zła. Wnikliwość jego obserwacji pozwala czytelnikowi ujrzeć tę sprawę z zupełnie innej perspektywy, niźli ta ukazywana przez środki kasowego przekazu. Mikołejko uważnie przygląda się manipulacjom dokonywanym wokół casusu Fritzla i zwraca szczególną uwagę na poszukiwanie kozła ofiarnego, który pozwoli odzyskać utracony ład, sens oraz system wartości. W eseju o Eliade pozostaje w sferze zła, jednakże opisuje je tym razem w kontekście paradoks w twórczości tego myśliciela. Z historii uczynił on przedmiot odrazy, zarazem oddając się jej z masochistyczną wprost pasją i traktując jako sacrum, w pełnej jego dwoistości:
święte-przeklęte. Mikołejko zastanawia się, dlaczego doszło do tej dychotomicznej sakralizacji, cóż mogło się stać, że przekształciła się ona w spektakl świętej grozy? Autor omawia również spór wokół obrazu Karola de Prevota, swoistą „syntezę” antysemickich wyobrażeń na temat mordu rytualnego i żydowskiego podstępu. Rozważając aspekty symbolizacji przemocy, snuje opowieść o strasznych, sarmackich snach, widziadłach rojących się w podgolonych łbach naszych protoplastów – koszmarach coraz częściej werbalizowanych obecnie przez bardziej lub mniej brunatnych populistów.
Pięknym tekstem jest esej powstały podczas podróży do Opatowa, traktujący o mechanice „władającej niedowładem”, na który cierpli to miasto, pozostające w cieniu Sandomierza, o jego historii oraz o rzeźbie, Lamencie Opatowskim. W tę stylistykę wpisuje się również rozdział o Krajence, dysharmonicznym miasteczku będącym, jak napisał filozof mający inklinacje do frapującego łączenia antonimów, niczym dekoracja, przezroczysta i nieprzezroczysta jednocześnie, czytelna i nieczytelna.
Bardzo osobiste rozważania zawiera esej „Nasza zima zła”, w którym Mikołejko gawędzi o corocznym doświadczeniu, ponurej, ciemnej tajemnicy zimy, o wtłoczeniu jej w karby kultury masowej, zawłaszczającej naturę i przeobrażającej ją w produkt. Tymczasem jest ona dlań surowa, skrywająca w sobie metafizyczne zło, pełzające między słowami opowieści z dzieciństwa, w których roiły się wilcze stada atakujące sanie i widma żołnierzy szukające schronienia. W tych historiach z kresowia tkwiły głęboko szczątki pradawnych mitów, nie pozwalających zapomnieć o tym, że ta współczesna, oswojona zima, jest zarazem okrutna, przepełniona lubieżnością gwałtu i zwyrodnienia.
Okrucieństwo jest zresztą jednym z leitmotivów dzieła W świecie wszechmogącym. Mikołejko tropi jego doświadczanie w pierwszych wiekach Kościoła i analizuje biblijne opisy przemocy seksualnej. Pochylając się nad tragedią Ani, która, molestowana przez kolegów klasy, targnęła się na swoje życie, myśliciel zauważa, że straszna, dzisiejsza cisza nad jej grobem obnaża faryzejsko skrywaną prawdę o mechanizmie zabójstwa, odpowiedzialności i winie. Esej o tej tragedii jest bardzo mocny, poruszający i zapadający w pamięć, jednak uważam, że zbyt wiele jest w nim cytatów doniesień medialnych, artykułów, a za mało osobistej refleksji autora, przez co momentami przypomina raczej „prasówkę” niźli moralitet.
Wiele miejsca Mikołejko poświęca również analizie Biblii - a to zatrzymując się nad pojęciem „domu”, wkomponowanym pomiędzy sacrum a profanum, a to dywagując nad tym, co ofiarował nam Demiurg, prócz strasznej męki Nazarejczyka, przerażenia, biczowania, korony cierniowej i maski zakrzepłej krwi. Filozof nie zapomina również o postaci Judasza twierdząc, że jego ewangelia jest wyzwaniem dla chrześcijańskiej wyobraźni i wiary. Zastanawia się tu nad dramatem zbawienia, płynnie przechodząc do refleksji na temat ewolucji spojrzenia na Judasza oraz stereotypu jego figur –zdrajcy, Żyda, bogobójcy. Niezwykłe są eseje o śmierci i o tym, że Bóg sposobił nas do niej stawiając przed nami symbole „rzekomych winowajców” : kobietę, węża i Adama, byśmy zrozumieli, iż dopełnia ona nasze człowieczeństwo.
Wymienione tu problemy, jakie porusza Mikołejko w zbiorze W świecie wszechmogącym to jedynie część tych, z którymi czytelnik będzie się zmagał podczas lektury tej pracy, wierzchołek intelektualnej góry lodowej. Zarówno ich ilość, jak i erudycja autora, są wprost imponujące, jednak szczególnie wartym podkreślenia jest fakt, iż rozważania te napisane są bardzo przystępnym, a zarazem pięknym językiem. Nienaganna polszczyzna myśliciela idzie w parze z łatwością przekazu i klarownością wyrażania myśli. Dzięki temu ciężar poruszanej tematyki, ciężar treści spaja się z lekkością formy tworząc konglomerat przyswajany dla każdego czytelnika, a nie tylko dla zagorzałych pasjonatów filozofii religii. Książka ta pisana jest z punktu widzenia człowieka wchodzącego w okres, kiedy „materią przeżyć stają się przede wszystkim wspomnienia” a pamięć i życie zataczają koło. Mikołejko tkwi gdzieś między agnostycyzmem i gnostycyzmem, wśród niedowiarków jest wierzącym, zaś wśród gorliwych wyznawców – niedowiarkiem. Być może
właśnie dlatego W świecie wszechmogącym jest książką tak uniwersalną, wszechstronną i, dzięki wnikliwości autora, pozwalającą na przyjrzenie się omawianym tematom z perspektywy, która nawet nie przyszłaby nam na myśl. Zawiera ona ponad 300 przypisów, notę bibliograficzną oraz obfity indeks osobowy.