Relikwie, które krwawią
Relikwie zwracają też na siebie uwagę spektakularnymi zjawiskami, a zwłaszcza krwawieniem. Nie brakuje opowieści, które z podziwem omawiają przykłady ciał, które wołają o pomszczenie „gwałtownej śmierci, którą niesprawiedliwie im zadano”. Lecz poza ciałami zwyczajnych wiernych, które krwawiąc, oskarżają winnych zabójstwa, są jeszcze inne, ciała świętych, które mogą się objawić dopiero po długim czasie – na przykład wtedy, kiedy ktoś zamierza zamachnąć się na nie żelazem, gdy odkryto je w stanie niezepsutym.
Czterdzieści lat po jego śmierci zamierzają pobrać obie ręce Mikołaja z Tolentino; odejmują je od ciała zgodnie z zasadami sztuki, kiedy ku powszechnemu zadziwieniu ze zwłok wypływa duża ilość krwi, „jak gdyby były one żywe”. W ten sposób ciało nie tylko wydaje się żywe, lecz jako takie też się zachowuje, skoro krwawi po nacięciu.
W roku 1647 obie ręce świętego Mikołaja, przechowywane w jednym z kościołów w Tolentino, zaczęły nagle broczyć krwią „jeszcze ciepłą i ciemnoczerwoną w takiej obfitości, że ta, którą zebrano, ważyła aż trzy uncje”.