Maguelonne Toussaint-Samat napisała w „Historii naturalnej jedzenia”, że z żywnością wiąże się magia identyfikacji. Dodać należy, że historia jedzenia jest historią ludzkości, wiążąc się z rozwojem i upadkiem całych cywilizacji. Był taki czas, kiedy rodziny siadały wspólnie przy posiłku, półmiski przechodziły z rąk do rąk, telewizory były powyłączane, a telefony komórkowe – wyciszone. Czas, w którym po skończonej wieczerzy biesiadnicy zostawali przy stołach i rozmawiali. Zarówno wtedy, jak i w pierwszych wiekach naszej ery, instynktownie wyczuwano coś, co chyba utraciliśmy, a co kryje się we wspólnym biesiadowaniu. Posiłek wszak jest, a przynajmniej może być czymś, co cementuje społeczność tworząc wspólnotę.
Z takiego założenia wyszli Douglas E. Neel i Joel A. Pugh, autorzy książki „Jedzenie i uczty Jezusa. Kulinarny świat Palestyny pierwszego wieku”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Z pozoru niewiele ich łączy, ten pierwszy jest księdzem Kościoła Episkopalnego, zajmującym się związkami między kulturą antyczną a teologią biblijną, drugi zaś ma wykształcenie biznesowe i ekonomiczne. Jak sami piszą, mają jednak wspólne zainteresowania; otóż bardzo lubią gotować i organizować biesiady dla przyjaciół i rodziny (dość rzec, że Neel miał firmę cateringową zajmującą się odtwarzaniem posiłków z pierwszego wieku). Są smakoszami kuchni śródziemnomorskiej i bliskowschodniej. Zarówno ten fakt, jak i przekonanie, że poszukiwanie związków między pożywieniem, kulturą i historią może być bardzo owocne spowodowały, że autorzy poświęcili całe lata na studia, analizowanie, gotowanie, smakowanie, redagowanie i, wreszcie, pisanie.
W pierwszym rozdziale zaprezentowali oni te produkty spożywcze, które były dostępne w pierwszym wieku wskazując, jak można je dziś przygotowywać i wykorzystywać. Doszedłszy do końca przeglądu ówczesnych spiżarni, pragnąc dostarczyć czytelnikowi odpowiedni kontekst, opisali codzienne potrawy, scenerią posiłku czyniąc Galileę. Oto zaproszeni jesteśmy do zwyczajnej rodziny zgromadzonej wokół drewnianego stołu, traktującej chleb jako sztućce, serwetki i podstawowy pokarm. Podczas czytania kolejnych akapitów można się poczuć, jakbyśmy siedzieli pośród nich, zanurzając w sosie pieczywo, sięgając dłońmi do dużej misy po cebulę, soczewicę i niewielkie kawałki drobiu lub ryb. Słuchamy przy tym dyskusji o polityce, żniwach i życiu miasteczka. W dziele duetu Neel i Pugh, przeczytamy też o większych przyjęciach, wybornych okazjach do spotkania i wspólnego spędzenia wieczoru. Wiele się przez te wszystkie lata nie zmieniło, przeto i w I wieku istniała, opisana przez autorów, instytucja „bankietowego sępa” zjawiającego się
znikąd, kiedy tylko przez gwar rozmów przebije się chlupot nalewanego wina. W „Jedzeniu i ucztach Jezusa” poznamy również zwyczaje dotyczące roli (a raczej, niestety, jej braku) kobiet w wystawnych biesiadach.
Widać, że autorzy są prawdziwymi sybarytami i admiratorami porządnego jedzenia – napisali oni: „Takie elementy, jak chleb, wino, modlitwa, dyskusja, dobre jedzenie i towarzystwo są katalizatorami czegoś więcej niż tylko przyjemnie spędzonego wieczoru. Nawiązujemy kontakty, pogłębiamy przyjaźnie, wykuwamy wspólną tożsamość. Nie powinno dziwić, że w pierwszym stuleciu chrześcijaństwa specjalnemu błogosławieniu chleba i wina oraz dzieleniu się nimi towarzyszyło dobre jedzenie”. Opisy pyszności, uczt i biesiad sąsiadują więc w ich książce z rozlicznymi przepisami i poradami, jak dziś zorganizować przyjęcie rodem z I wieku. Bardzo ciekawym rozdziałem jest, między innymi, ten o ucztach weselnych – tych trwających cały tydzień, gdzie wino leje się strumieniami i bez żadnych ograniczeń. Opilstwo praktykowało się głównie w tym właśnie czasie, zaś uczestnicy zabawy byli przez całych siedem dni zwolnieni z konieczności wypełniania obowiązków religijnych. Przy okazji, Neel i Pugh przybliżają tu tradycję dotyczącą
ożenku, któremu bliżej było do transakcji wymiennej, niźli jakiegokolwiek sakramentu. Pan młody płacił za wybrankę i przejmował w posiadanie od ojca, podpisując dość zawiły kontrakt. Jego oczekiwania nie były nadmiernie bombastyczne – szanowna małżonka miała być dziewicą i mieć przed sobą wiele lat na rodzenie dzieci. Biorąc pod uwagę nieprzesadnie długi czas życia, kiedy niewiasta przekroczyła wiek szesnastu lat, a u boku nie było jeszcze męża otoczonego rozwrzeszczaną czeredką potomków, coraz częściej słyszała pełne współczucia utyskiwania cioć przebąkujących coś o śmierci w zgorzknieniu i staropanieństwie.
Poznamy również tajniki Paschy, uczty uczt definiującej judaizm, wyróżniając naród żydowski i pozwalając mu na nowo przeżywać własną tożsamość. Uczty, która stanowiła lekcję żydowskiej historii i tożsamości kulturowej, kiedy to pożywienie nabierało znaczeń symbolicznych. Ed Paris Sanders, badacz Nowego Testamentu pisał, że jest ona połączeniem pobożności, dobrych myśli, objadania się, muzykowania, pogaduszek, picia i tańców. Dzięki autorom przyłączyć się możemy do obchodów Paschy, by przyjrzeć się, jak świętowano ją w czasach Jezusa i jaki wpływ wywarła na pierwszy Kościół. Poznamy ponadto różnice pomiędzy wieczerzą sederową w pierwszym wieku a tą dzisiejszą. Bardzo ciekawym – szkoda, że tak krótkim – jest podrozdział traktujący o próbie odpowiedzenia sobie na pytanie, czy Ostatnia Wieczerza była wieczerzą sederową. Autorzy zestawiają tu cztery ewangelie pochylając się szczególnie nad tą Św. Jana, gdzie wyraźnie napisano, że ów ostatni posiłek miał miejsce w wieczór poprzedzający Paschę.
W „Jedzeniu i ucztach Jezusa” przeczytamy też o Święcie Żniw, pracy przy zbiorach, o Pięćdziesiątnicy i uczcie dziękczynnej, poprzedzonej złożeniem zwierzęcia w ofierze. Znalazł się tu rozdział o pikniku na świeżym powietrzu, gdzie autorzy wskazują, niejako przy okazji, na poszczególne aspekty rybołówstwa i przyglądają się spożywczemu wykorzystaniu soli, będącej według Plutarcha „najszlachetniejszym z pokarmów, przyprawą w całym tego słowa znaczeniu”.
Douglas E. Neel i Joel A. Pugh przygotowali się do napisania tej książki wybornie, jak wspomniałem, łącząc przyjemne z pożytecznym. Sami produkowali wino i ser, sami piekli chleb, przygotowywali oliwki w zalewie i dusili soczewicę. Studiowali arkana starożytnego rolnictwa i sztuki kulinarnej, żydowskiej kultury, historii i ekonomii. Pisali „Jedzenie i uczty Jezusa” z przemożnym przekonaniem, że mogą poznać historię i kulturę tego ważnego okresu dziejowego, zaznajamiając się z pożywieniem, sposobami jego wytwarzania i tym, jak wówczas biesiadowano. Mieli nadzieję, że ich badania pozwolą wnikliwie spojrzeć na życie i nauczanie Jezusa, a zarazem pomogą zrozumieć własne nawyki kulinarne. Wreszcie, chcieli spróbować przyrządzać i jeść potrawy podobnie, jak to czynił Chrystus i jego uczniowie. Jak napisali, osiemdziesiąt do dziewięćdziesięciu procent ludności Palestyny zajmowało się produkcją żywności. Rytm siewu i żniw, przetwarzania i magazynowania żywności determinował sposób życia. Pożywienie było jednym z
kilku sposobów odróżniania się Żydów od otaczających ich kultur – pomimo podbojów, a to przez Greków, a to Rzymian, naród ten w większości pozostał przy tradycyjnym jedzeniu, ignorując chwilowe mody i gusty. Owe tradycje zapragnęło zbadać dwóch amerykańskich smakoszy, autorów książki przeznaczonej dla wszystkich tych, którzy chcą studiować kulturę Ziemi Świętej i tych, którzy mają ochotę w ten sposób jej doświadczyć. Studiując wraz z nimi sposoby przygotowywania potraw możemy wszak dowiedzieć się wiele o tych, którzy żyli w określonej epoce. Neel i Pugh zapraszają nas również do poznawania produktów spożywczych i potraw oraz do przyrządzania ich według licznych przepisów stanowiących wyborny dodatek do gawędy o dawnych zwyczajach.
Nie sposób się nie zgodzić ze zdaniem autorów, że wystarczy rzut oka na Ewangelie, by uświadomić sobie, jak duże znaczenie miały posiłki dla żydów i chrześcijan w pierwszym wieku. Pomimo tego, że pożywienie przestało być wzniosłym symbolem życia, stając się li tylko sposobem na jego podtrzymanie, biesiadowanie służyło wówczas czemuś więcej, niż jedynie dostarczaniu ciału energii. Ślub, żniwa i święta religijne były okazją do okazania międzyludzkiej więzi i braterstwa, stanowiąc symbole życia oraz wspólnotowej tożsamości. Z pewnością ciekawą i niecodzienną drogę znaleźli autorzy do zrozumienia historii, kultury i teologii pierwszych wieków. Nie jest to jednak książka wyłącznie dla osób parających się tą tematyką, myślę, że spokojnie odnajdą się w niej również ci, którzy alergicznie reagują na wszelkie wzmianki o Chrystusie. To właściwie przystępna praca dla wszystkich tych, którzy zechcą dowiedzieć się czegoś o ówczesnej kulturze, kulinariach i zwyczajach. A jeśli przy okazji na podstawie zamieszczonych
przepisów zaskoczymy domowników przygotowaniem potrawy równie niebanalnej, co egzotycznej, to przekonamy się, że nie tylko umysł, ale i żołądek można dzięki „Jedzeniu i ucztom Jezusa” nasycić.