Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:23

Kto goli brzytwą Ockhama?

Kto goli brzytwą Ockhama?Źródło: Inne
d1zsdt6
d1zsdt6

Niedawno miałem okazję przeczytać książkę Mary Roach na temat nieboszczyków. Podobała mi się. Napisana luźnym stylem, nie stroniąca od odważnych opisów ubarwionych charakterystycznym dowcipem sprawiła, że z ciekawością sięgnąłem po książkę zatytułowaną Duch, czyli kolejny zbiór popularnonaukowych reportaży przeplatanych interesującymi dygresjami i zabawnymi przypisami. W związku z tym, pozwolę sobie na małe porównanie, i żeby się nie powtarzać nadmienię, że Duch nie tylko posiada zalety poprzedniczki, to jeszcze jest od niej lepsza. Dlaczego tak się dzieje? Czyżby chodziło jedynie o wrażenie estetyczne bądź tajemniczość zjawiska? Bynajmniej. Podstawową zaletą Ducha jest to, że w dużej mierze jest to książka, która zmierza do wyjaśnienia tajemnicy, a nie stanowi jedynie budzącej estetyczny opór wyliczanki. Dodajmy, że nie jednej z wielu tajemnic, na jaką natrafiamy się w życiu, lecz tajemnicą, którą wielu skłonnych jest uznać za jedno z najważniejszych pytań, jakie człowiek może sobie zadać.

Mary Roach pomimo katolickiego wychowania nie należy do osób przesadnie wierzących. Mówi o sobie, że jest sceptyczna z natury. Dlatego nie interesują ją specjalnie, wykluczające się wzajemnie, religijne wyobrażenia na temat życia pozagrobowego. Nie ma również szczególnego zamiłowania do argumentacji filozoficznej starającej się dowieść nieśmiertelności ludzkiej duszy, takiej jak chociażby, na jaką natrafimy w platońskim dialogu Fedon. Z filozofów bardziej interesują ją ci, którzy w poszukiwaniu ludzkiego ducha nie wybiegali do poza materialnego świata idei, lecz myśliciele przywiązani do materialnej rzeczywistości: sepleniący i badający spermę Arystoteles, czy poszukujący duszy w szyszynce Kartezjusz. Jednak nawet oni nie przekonują amerykańskiej dziennikarki, która pomimo ograniczonego zaufania do nauki, uważa tę ostatnią za najlepsze ludzkiego narzędzie w dociekaniu prawdy o świecie. A jaka jest prawda o bezcielesnych istotach, które nazywamy najczęściej duchami? Co na ich temat może powiedzieć
nauka, która nie ufa przeczuciom, lecz domaga się namacalnych, empirycznych dowodów?

Historia, a także teraźniejszość nauki opiera się na przeróżnych eksperymentach. Mary Roach przypomina o tych, którzy z różnych skutkiem usiłowali duszę usłyszeć, zobaczyć lub zważyć. Przypomina o złotych czasach spirytualizmu, lata 1848-1918, które zbiegły się z działającymi na wyobraźnię nie tylko mas, ale również wykształconych i inteligentnych ludzi, wynalazkami (promienie Roentgena, telefon, radio) i po to, by na własnej skórze poczuć „ducha epoki” wybiera się do biblioteki Uniwersytetu w Cambridge, aby przekonać się na własne oczy, jak wygląda wydobyta z Helen Duncan ektoplazma, podobno jedynego, nie przyłapanego na matactwach medium. Innymi słowy, autorka wiele miejsca również poświęca tym, którzy za wszelką cenę usiłowali nawiązać kontakt z duchami. Z tego powodu wizytuje ona również Uniwersytet w Arizonie, gdzie odbywają się eksperymenty mające dowieść, że nekromancja jest jak najbardziej możliwa, a nawet nie waha się zapisać na odbywający się w angielskiej posiadłości kurs „Podstaw Umiejętności
Mediumicznych”, a także wyrusza do Indii, aby spotkać się z doktorem Rawatem, człowiekiem starającym się dowieść, że reinkarnacja nie jest tylko uświęconym wielowiekową tradycją przypuszczeniem.

Co z tych prób wynika? Czy któryś z dowodów na istnienie duchów przekona niedowiarka, lub podważy wiarę kogoś, kto jest przekonany, że nieśmiertelna dusza jest faktem? Łatwo można przewidzieć, że tak się nie stanie pomimo tego, że autorka przygląda się również niektórym próbom wyjaśnienia zjawisk paranormalnych w bardziej wiarygodny sposób, odwołując się do halucynacji wywołanych polem elektromagnetycznym, wrażliwością na infradźwięki, czy widzeniem peryferyjnym. Autorka sporo miejsca poświęca również psychologii, nauki w świetle której, ludzie różnią się między sobą reakcjami na bodźce, i to, co dla jednych jest obecnością niezwykłej istoty, dla innych może być wręcz niezauważalne. Problemem jakim niewątpliwie dostrzegam w dociekaniach Roach nie jest, ani stronnicze upodobanie do doświadczenia wewnętrznego, jakie znajdziemy w publikacjach wyczekujących na Erę Wodnika, ani demaskatorska postawa hołdująca dogmatycznemu materializmowi, lecz skłonność do relatywizacji w świetle w której, użycie brzytwy
Ockhama zależne jest od tego, kto nią goli.

d1zsdt6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zsdt6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj