Trwa ładowanie...
recenzja
24-01-2015 09:39

Książki kluczem do poznania świata i samego siebie

Książki kluczem do poznania świata i samego siebieŹródło: Inne
dmophfw
dmophfw

Różne poradniki dla początkujących adeptów pióra głoszą, że aby napisać o czymś dobrze, warto się na tym jak najlepiej znać. Nawet jeśli nie do końca jest to prawdą, wiedza i doświadczenie związane z tematyką pisanego utworu na pewno autorowi nie zaszkodzą. Doskonałym przykładem pisarki, która swoją twórczość w dużym stopniu oparła na gruntownej znajomości pewnej dziedziny jest Ursula K. Le Guin. Głębokie zainteresowanie antropologią kulturową umożliwiło jej tworzenie w powieściach i opowiadaniach niezwykle wiarygodnego obrazu wspólnot ludzkich bazujących na różnorodnych założeniach kulturowych, religijnych i społecznych. W efekcie równie przekonujące są portrety bohaterów, którzy stanowią rezultat stosowania tych założeń w praktyce. Swoją pasję poznawczą pisarka wyniosła z domu rodzinnego: jej rodzice – Alfred i Theodora Kroeber – byli znanymi antropologami kulturowymi, prowadzili badania w terenie wśród tzw. ludów pierwotnych, poznawali ich życie, wierzenia, mity i legendy.

Właśnie do Ursuli K. Le Guin koledzy po piórze porównują Sofię Samatar, autorkę znakomicie przyjętej przez miłośników fantastyki debiutanckiej powieści „Cudzoziemiec w Olondrii”. Warto więc ocenić, na ile są to porównania uprawnione. Samatar również pisze o ludziach z różnych kręgów kulturowych, o ich wzajemnym poznawaniu się i barierach, które je utrudniają. Pisze też o podróżach w świecie realnym oraz w sferze mentalnej i duchowej, o fascynacji książkami i poezją, słowem pisanym, pojęciami i wielością języków, w których można wyrażać myśli i uczucia.

Zapewne na taki wybór tematyki znacząco wpływa pochodzenie pisarki. Jej rodzice mają różne korzenie kulturowe: ojciec to Somalijczyk, z zawodu pisarz i historyk, matka zaś – to niemieckojęzyczna szwajcarska mennonitka z Północnej Dakoty. Sofia urodziła się w Mogadiszu, w dzieciństwie podróżowała wraz z rodzicami po różnych krajach, potem studiowała w Stanach Zjednoczonych, z mężem uczyła angielskiego m.in. w Sudanie i Egipcie. Zrobiła licencjat z angielskiego, magisterium z języków afrykańskich i tworzonej w nich literatury, doktorat z literatury arabskiej. Oprócz angielskiego i arabskiego, w różnym stopniu włada wieloma innymi językami, w tym suahili i zande, którymi posługują się ludy środkowej Afryki. Pisze opracowania naukowe i eseje na temat literatury, a także wiersze i prozę.

Z porównania motywów jej powieści z wyjątkami zaczerpniętymi z biografii jasno wynika, że Samatar wie o czym pisze. Bo zna poruszane zagadnienia z autopsji, żyje nimi na co dzień i czuje z nimi więź emocjonalną. Można więc powiedzieć, że w dużym stopniu pisze o samej sobie, o własnych doświadczeniach, dla niepoznaki ubranych w literacki kostium. Posługuje się w tym celu językiem fantastyki, który najpełniej pozwala jej opisać zetknięcie się i przenikanie różnych światów na płaszczyźnie kulturowej, lingwistycznej, duchowej, konfrontację sfery materialnej z metafizyczną, konformizmu z prawdziwą wolnością, racjonalności z szaleństwem.

dmophfw

Głównym bohaterem wysmakowanej, poetyckiej opowieści jest młodzieniec imieniem Jevick. Pochodzi on z jednej z tropikalnych Wysp Herbacianych, z rodziny bogatego plantatora pieprzu i kupca. Ojciec chłopaka to osobnik nieczuły i dbający o pozory, nic więc dziwnego, że Jevick, choć jest jego spadkobiercą, czuje się odrzucony i niekochany. Dlatego też łatwo nawiązuje więź emocjonalną z Lunrem, nauczycielem, którego ojciec przywiózł mu z legendarnej Olondrii – kontynentalnego imperium, będącego kolebką wyrafinowanej kultury i źródłem nieprzebranych zdobyczy cywilizacji.

Lunre nie tylko uczy chłopaka olondryjskiego, ale również pisania w tym języku, a co najważniejsze – rozbudza w nim pasję czytania. Wypełniony książkami kufer nauczyciela staje się dla Jevicka prawdziwą skarbnicą wiedzy, opowieści, poezji, legend. Dla ojca chłopaka zajmowanie się czytaniem wierszy, zamiast rachunkami i poznawaniem praktycznych informacji na temat olondryjskiej polityki oraz gospodarki, nie jest wymarzonym kierunkiem edukacji syna. To kolejna zgryzota, która – wraz z innymi oraz pozostawiającym wiele do życzenia trybem życia – przyczynia się do przedwczesnej śmierci seniora rodu.

Jevick musi przejąć jego obowiązki, a jednym z nich jest coroczna podróż morska do Bainu, stolicy Olondrii, w celu sprzedaży zapasów pieprzu. Po dotarciu do miasta, zachwycony nim młodzieniec nałogowo odwiedza księgarnie, kupuje i czyta kolejne tomy, wreszcie rzuca się w wir życia towarzyskiego, dyskutuje o literaturze, sztuce i całej reszcie. Sielanka trwa jednak do czasu. I to wcale nie wyczerpanie się zasobów gotówki, ani wycieńczenie narażonego na nocne pijatyki organizmu staje się tego powodem, ale... duch (nazywany tu aniołem). Po raz pierwszy nawiedza on Jevicka podczas orgiastycznego Święta Ptaków, by potem na dobre rozgościć się w jego głowie i go nękać.

Spragniony dalszego życia „anioł” za życia był dziewczyną imieniem Jissavet, krajanką bohatera, która zapadła na śmiertelną chorobę. Przybywszy do Olondrii na tym samym statku, co Jevick, bezskutecznie szukała tu ratunku. Po śmierci jej ciało pogrzebane, zamiast oddać je na pastwę płomieni, jak każe wyspiarska tradycja. Dlatego też jej duch nie może zaznać spokoju w zaświatach. Jest też inny powód: Jissavet pragnie, aby Jevick spisał historię jej życia. Początkowo młodzieniec walczy ze swoim „aniołem”, ale okazuje się, że trafił na przeciwnika trudnego do pokonania. Z powodu codziennych nawiedzeń nie jest w stanie normalnie funkcjonować, a nawet nie może opuścić Olondrii. Z trudem uczy się żyć z nieprzewidywalnym „pasażerem na gapę”. Przełom następuje dopiero wtedy, gdy zaczyna z nim rozmawiać.

dmophfw

Nawiedzenie bohatera nie pozostaje niezauważone przez otoczenie. Jedni mieszkańcy imperium uważają go za świętego, inni za szalonego. W końcu Jevick trafia w sam środek rozgrywki pomiędzy dwoma stronnictwami religijno-politycznymi, reprezentującymi krańcowo odmienny od siebie ogląd świata, walczącymi o władzę i rząd dusz. Póki co przewagę zyskali wyznawcy Kamienia, racjonalizujący rzeczywistość, narzucający sobie i innym surowość obyczajów i wysokie wymagania. Konkurują z nimi czciciele Avalei, bogini miłości i śmierci, nawołujący do korzystania z życia i gloryfikujący wszelkie jego przejawy. Zepchnięci do podziemia, właśnie teraz planują powrót do władzy. A Jevick bezwiednie staje się istotnym elementem tych planów.

W swojej inicjacyjnej podróży po egzotycznych dla niego krajach, młodzieniec nie tylko poznaje nowe miejsca i różnych ludzi oraz ich często trudne do pojęcia obyczaje i wierzenia, ale przede wszystkich poznaje samego siebie. Dzięki kolejnym doświadczeniom i kontaktowi z duchem zagłębia się we własne wnętrze, bada mieszkające tam emocje i uczy się je kontrolować, kształtuje charakter, nadaje kierunek myślom. W końcu scala duchowe rozdarcie pomiędzy racjonalnością a metafizyką, odnajdując własną tożsamość oraz osiągając nowy poziom rozwoju i dojrzałości. W sposób bolesny, radykalny i efektowny przechodzi drogę, która powinna stać się udziałem każdej niedojrzałej osobowości. We współczesnym świecie – jak łatwo dostrzec – rzadko kto tę drogę przechodzi. Stąd tak wielu wokół nas ludzi, którzy zachowują się, jakby byli... nawiedzeni przez duchy.

Fabułę „Cudzoziemca...” charakteryzuje nieśpieszna akcja, która jedynie w kilku momentach nabiera szybszego tempa. Zarówno intrygi polityczne, jak i przeżycia osobiste bohaterów ukazane są na bogatym tle społecznym, religijnym, kulturalnym, tworzącym wieloaspektową mozaikę świata przedstawionego. Dominującym wyróżnikiem powieści okazuje się jednak pieczołowicie budowany nastrój – romantyzmu, niesamowitości, egzotyki, melancholii – przenikający każdy jej akapit. Elementy fantastyki dozowane są oszczędnie, używane do stworzenia uniwersalnej metafory świata, którego opis przywodzi na myśl rejony Azji Południowo-Wschodniej. Służą także podkreśleniu, jak ważny jest aspekt duchowy („anioł”) ludzkiej egzystencji i zintegrowanie go z resztą osobowości.

dmophfw

Wielopłaszczyznową książkę Samatar można odczytywać i interpretować na różne sposoby. Bez wątpienia jest ona pełną atencji pochwałą książek i czytania, poznawania cudzych myśli, a także odkrywania świata i samego siebie. Spoglądanie na otaczającą rzeczywistość przez pryzmat książek wzbogaca ją, nadaje jej nowe sensy, znaczenia, wartości. Według autorki, piękno zawarte jest zarówno w świecie, jak w opisujących go słowach. Można to również powiedzieć o słowach, które składają się na jej dzieło. „Napisanie tej książki zajęło mi dwa lata, a poprawianie dziesięć” – wyznaje Samatar w podziękowaniach. Nic więc dziwnego, że w warstwie językowej powieść jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, dzięki czemu zachwyca niepowtarzalnym stylem – bogatym, metaforycznym, obrazowym.

Jej oryginalność docenili krytycy i czytelnicy na świecie, o czym świadczy deszcz nagród, którym została obsypana. Otrzymała World Fantasy Award, British Fantasy Award, John W. Campbell Award i Crawford Award, a została nominowana do Nebuli i Nagrody Locusa. O tym, że debiutancka powieść nie była jednorazową erupcją talentu, najlepiej świadczy zbieranie w kolejnym roku nominacji przez opowiadanie Samatar „Selkie Stories Are for Losers” (Hugo, Nebula, World Fantasy Award, British Science Fiction Association Award). Choć więc porównania autorki jednej książki do Ursuli K. Le Guin wydają się nieco na wyrost, pokazują kierunek, w którym Samatar zmierza. Może kolejnym krokiem w tym kierunku będzie kontynuacja „Cudzoziemca”, której wydanie w oryginale zapowiedziano na 2016 rok.

dmophfw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dmophfw