Trwa ładowanie...
recenzja
22-01-2013 00:18

Książka telefoniczna sputników

Książka telefoniczna sputnikówŹródło: Inne
d17vgqo
d17vgqo

Dawno nie podsłuchiwałem rozmów obcych mi ludzi. Dawno nie czytałem cudzej korespondencji. Pomimo nieoryginalnej skłonności do podglądania innych, szybko rezygnuję z intencjonalnego wścibstwa. Podobną rzecz mógłbym powiedzieć o znajomych, także o takich, z którymi łączą mnie jedynie papierowe relacje. Kogo mam na myśli? Przeczytałem kilka książek Kerouaca. Czytałem również niektóre wiersze Ginsberga. Dobrze też wiem, że obaj autorzy w swoim życiu ciężko się nagrzeszyli, ale jak sobie przypominam, najgorszym grzechem śmiertelnym jest nuda.

Zdaję sobie sprawę, że prekursorzy kontrkultury okazali się epigonami epistolografii.Później nastąpiła era międzymiastowych połączeń telefonicznych oraz wirtualnych kontaktów, więc siedemset stronicowy tom, składający się z dwustu napisanych ręcznie listów robi dziś niecodzienne, wręcz anachroniczne wrażenie. Nie bez złośliwości dodam, że beatnicy są nowocześni jak sputniki, a lektura ich korespondencji przypomina przyjemność przeglądania starej książki telefonicznej. Co prawda, nawet w zasłużonej książce telefonicznej można znaleźć kilka ciekawych numerów, adresów i nazwisk, ale stanowczo odradzam czytanie tego wszystkiego – słowo w słowo, od deski do deski. Podobnie jest z korespondencją autorów kultowych dzieł, która odsłaniając spory kawałek historii „beat generation”, obnaża nie tylko wewnętrzny dynamizm przyjaźni pomiędzy dwoma artystami, lecz również przypomina las ze zbyteczną ilością drzew. Bo ileż razy można czytać o przewadze spontaniczności nad literacką rutyną, co naturalnie zwiastuje
banalizm? Bo ileż razy można wertować kronikę towarzyską sprzed lat, bolejąc, że niepokorni pisarze wynajmowali ze względów ekonomicznych mieszkania z zimną wodą w kranach?

Podobno, co dwie głowy, to nie jedna. Substancje psychoaktywne (a czy są jakieś inne?), tak samo jak aktywna imaginacja poszerzają świadomość, ale grożą wybuchem ostrych psychoz. Jednak jestem zmęczony cudzymi szaleństwami. Moim zdaniem, obaj miłujący słowa i siebie pisarze wypadają blado, chociażby z piszącym do żony i nie tylko Witkacym, więc daruję sobie cytowanie złośliwości i tym podobnych werbalnych czułości. Beatnicy piszą szczere i egzaltowane listy, ale ich spontaniczność jest niedorobiona, sprawiając wrażenie materiałów do niewydanej powieści Kerouaca. Takim sposobem powstała lektura dręcząca mnie w odbiorze, ale za to niezwykle odlotowa i dokumentalna zarazem. Nie uroniłem przy niej żadnej łzy. Częściej ziewałem.

d17vgqo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d17vgqo

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj