Trwa ładowanie...
recenzja
01-10-2012 14:06

Krewni i znajomi królika

Krewni i znajomi królikaŹródło: "__wlasne
d23m7ip
d23m7ip

Do pewnych przyjaźni warto się przyznawać. Myślę, że mało kto zainteresowałby się zapiskami egzaltowanej nastolatki, gdyby nie jej deklarowana znajomość z Jane Austen . Anonimowa Jenny pociąga znacznie mniej niż Jenny – najlepsza przyjaciółka panny Austen . Bo może, a nuż, uda się poczuć to, co się czuje po pierwszym przeczytaniu * Dumy i uprzedzenia? Zachwycić się raz jeszcze, rozsmakować w dialogach, poczuć atmosferę Meryton?* A może zadłużyć w jakimś nierealnym, acz pociągającym bohaterze o cechach najlepszych bohaterów z książek Austen ? Albo choć trochę zbliżyć do autorki, poznać jej tajemnice, charakter, pasje i codzienność? Nie uda się. Z całym szacunkiem dla wszystkich historyczno-literackich poszukiwań Cory Harrison – nie
udaje się zupełnie. Choć uważny czytelnik w dialogach odnajdzie kilka zdań pochodzących z najbardziej znanej powieści Austen , opowieść Harrison ma się doń jak mucha do pazia królowej.

Byłam najlepszą przyjaciółką Jane Austen. Sekretny pamiętnik. Tak stoi w tytule. I rzeczywiście, tu nie ma konfabulacji. Jane Austen istotnie miała przyjaciółkę o imieniu Jane (Jenny) Cooper. Panie znały się i lubiły, to jest wiadome. Czy Jenny pisała pamiętnik? Mogła przecież! I tu wkracza autorka sekretnego diariusza – Cora Harrison. Trzeba przyznać, iż solidnie się przygotowała. Przetrząsnęła wszystkie możliwe archiwa, szukając strzępków informacji, które można wykorzystać, by uwiarygodnić historię. Wątków, które można będzie rozwinąć, nazwiska, które należy wymienić. Znaleziska pozwoliły stworzyć opowieść, która w istocie mogła się wydarzyć we wczesnej młodości autorki * Rozważnej i romantycznej. Co nie znaczy, że się wydarzyła. Autorka próbowała opisać młodość kobiety, która potem zasłynęła jako genialny obserwator życia angielskiego ziemiaństwa z
przełomu wieków. Marzenia, tęsknoty, a przede wszystkim codzienność 15-letniej Jane Austen są ważnym elementem książki. Opisanie tegoż też wymagało wnikliwych studiów historycznych, znajomości warunków i specyfiki życia pewnej grupy społecznej. Choćby wiedzy o tym, że porządna panna nie pokazuje kostek przy wysiadaniu z powozu. *
Chwalebne i piękne, że powstała opowieść z ładnie pokazanym kolorytem lokalnym i dużą dozą prawdopodobieństwa. To za mało jednak, by była to lektura ciekawa i pasjonująca.

Jenny Cooper poznajemy, gdy jest 16-letnią uczennicą szkoły z internatem. (Jak wiemy z literatury, angielskie szkoły z internatem to Zło, zwłaszcza, że nie wszyscy uczniowie mają szczęście spotkać profesora Johna Keatinga). Jenny dokonuje występku, który, gdyby został zauważony i ujawniony, skutkowałby utratą reputacji, brakiem szans na małżeństwo i wykluczeniem ze sfery towarzyskiej. Takie czasy. Po nocach, bez przyzwoitki porządne dziewczyny się nie włóczą, nawet jeśli mają misję ratunkową do przeprowadzenia, czy jakieś życie do uratowania. O nieporządnych w towarzystwie się głośno nie mówi, ale cicho plotkuje. To, co mogło być powodem zguby bohaterki, staje się początkiem intensywnego uczucia szesnastoletniego dziewczęcia. Dziewczę z wyższych sfer w tamtych czasach niespecjalnie miało co robić między lekcjami rysunku i muzyki, więc zajmowało się szczegółowym rozważaniem każdego, nawet najdrobniejszego elementu własnego życiorysu. Jeśli w tym życiorysie nastąpiła miłość, czy chociaż jej pozór,
bohaterka dokonywała wiwisekcji każdego nawet najdrobniejszego gestu wybranka. Opowieść, która wyłania się z pamiętnika Jenny niestety biegnie wedle tego wzorca. Co prawda bohaterka żyje w skromnych warunkach, ma obowiązki, ale równocześnie ma wystarczająco czasu, by niezwykle szczegółowo spisywać swoje myśli w dzienniku, który, jak wiemy, nie zarumieni się. On jest nieziemsko przystojny, bardzo tajemniczo tajemnicy i idealnie idealny. Jak każdy ukochany mężczyzna. Przynajmniej przez jakiś czas. Towarzyszką westchnień i uniesień, ale przede wszystkim codzienności na małej plebanii jest właśnie kuzynka Jane, która ma 15 lat i niewyparzony język. Na blisko 400 stronach 16-letnia Jenny opisuje codzienne życie w niewielkiej wiosce. Opisuje dokładne porządek dnia, ważniejsze i mniej ważne wydarzenia oraz swoje przemyślenia i obserwacje. Jenny pisze w sposób nudnawy i lekko infantylny. Jeśli to drugie raczej nie może być zarzutem (Kto nie był infantylny w młodości, niech pierwszy rzuci kamień!), to przebijanie
się przez nużące połacie tekstu, zdecydowanie nie jest tym, co wielbiciele twórczości Austen lubią najbardziej. Dotyczy to też reszty czytelników. Długie rozważania naprawdę nie wnoszą do tekstu niczego wartościowego, a męczą czytelnika niemożebnie. Historia miłosna jest przewidywalna jak wynik meczu piłkarskiego Polska-Brazylia. Wierzę, że istnieją jeszcze kobiety, które potrafią się zarumienić, tak jak wierzę, że można zakochać się od pierwszego wejrzenia, ale serwowanie tych prawd w sposób niesamowicie infantylny i uproszczony nie jest dobrym sposobem na napisanie książki. I nawet pokrewieństwo z Jane Austen niewiele tu pomaga.

Oprócz tzw. didaskaliów, opisu codzienności, sukien, stylu życia i codzienności rodziny Jane Austen, spodobały mi się dwa inne jeszcze wątki. Po pierwsze, próba scharakteryzowania typów kobiecych tamtych lat. Kobiecych marzeń, pragnień i dążeń. Desperackich prób znalezienia bogatego męża, albo męża w ogóle. Ale najlepiej takiego, który będzie pałał miłością tak wielką, jak jego roczny dochód liczony w tysiącach funtów. Ta opowieść to dobra próba uchwycenia mentalności kobiet, które od najmłodszych lat uczone były, że w istocie są tyle warte, ile mogą wnieść w posagu do majątku męża. Kobiet, którym w toku socjalizacji wpaja się, że ich życiowym celem jest dobre wyjście za mąż. Istotną wartością książki jest bardzo dobre uchwycenie takiego stanu rzeczy i pokazanie go w fabule, dialogach, a nawet w tym nieszczęsnym pamiętniczku. Nie twierdzę, że to właściwy sposób postrzegania świata, nie twierdzę także, że każda kobieta miała dokładnie taki system wartości, ale zjawisko zostało opisane w sposób zasługujący
na duże uznanie. Podoba mi się również lekko zarysowany wątek trudnych relacji między Jane Austen a jej matką. Nie wiemy do końca, dlaczego jest między nimi przepaść, ale obserwujemy taki stan rzeczy zgrabnie pokazany w dialogach i codziennym funkcjonowaniu. W tych fragmentach tekstu naprawdę podziwiam sprawność warsztatową autorki. Jednakże, to za mało, by historię Jenny Cooper uznać za wartą polecenia.

W tamtych czasach zasadniczym elementem edukacji młodej panny była nauka rysunku, śpiewu, ewentualnie gry na jakimś miłym dla ucha instrumencie.Autorka pamiętnika rysuje. Dlatego pamiętnik ozdobiony jest na marginesach mniej lub bardzie udanymi szkicami. Są ładne, miłe i przyjemne, ale nie ani wybitne, ani ciekawe, nie wywołują jakiś głębszych emocji. Tak jak ta książka.

d23m7ip
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d23m7ip