Pierwsza księga Pustynnej włóczni przenosi Czytelnika w piaski Krasji, pokazując zupełnie nową kulturę i podejście do walki z otchłańcami, w tej krainie znanymi jako agalai, niż to ukazane na kartach otwierającego cykl * Malowanego człowieka. *Jest też powieścią zdecydowanie brutalniejszą i choć główny bohater tej części, Ahmann Jardir, zaczyna swoje szkolenie jako dzieciak, to w jego świecie dorastać trzeba szybciej. Bo i krócej się tu żyje. Krasjańscy wojownicy noc po nocy rzucają demonom wyzwanie i stają z nimi do boju w specjalnie skonstruowanym Labiryncie. Nocą zjednoczeni w boju, w ciągu dnia są jednak podzieleni plemiennymi waśniami. Toczą nieustanne polityczne walki, równie, a może nawet bardziej niebezpieczne niż konfrontacje z agalai.
Społeczeństwo Krasjan dzieli się na kasty, przy czym, jeśli mężczyzna jest niezdolny do walki lub został uznany za niegodnego, by ją toczyć, staje się khaffit, obiektem powszechnej pogardy, ludzkim śmieciem. Ktoś jednak musi być rzemieślnikiem, znać się na handlu - to zajęcia niegodne wojownika, ale niezbędne dla funkcjonowania miasta. Khaffit znajdują się jednak w hierarchii niżej niż kobiety - zdolne przynajmniej do rodzenia nowych, tak potrzebnych wojowników (sharum). Niegodni walki są zatem przez wojowników chronieni, co więcej, żyją przeciętnie dłużej niż opluwający ich sharum, nie mają jednak szans na życie wieczne w raju Everama.By tam wstąpić, trzeba okryć się chwałą w walce.
Życiorys Jardira jest, oczywiście, wyjątkowy, dość wcześnie kapłanka i uzdrowicielka widzi to w układzie magicznych demonich kości. Choć chłopak dorastał w biedzie, wyróżnia się najpierw na wstępnym szkoleniu wojowników, następnie pobiera nauki przeznaczone dla mnichów, a gdy już się wszechstronnie wykształci, z pomocą niezwykłej życiowej partnerki pnie się po kolejnych szczeblach wojskowej i politycznej kariery. Choć zacięty i bezwzględny, silny i nieustraszony, Ahmann, mimo dosyć przewidywalnej kolei jego losów, charakterologicznie wymyka się sztampie. Jest sprytny, potrafi myśleć perspektywicznie, nie pozwala, by gniew go zaślepiał. Marzy o zaprowadzeniu jedności wśród zwaśnionych krasjańskich plemion, a nawet o czymś więcej - o wspólnej z niewiernymi walce z demonami, zakończeniu Plagi, ostatecznym tryumfie dnia nad nocą. Dla tego celu potrafi wznieść się ponad własne uprzedzenia i przełamywać odwieczne stereotypy. Pozwala nawet sobą manipulować osobom, które umieją to, czego on sam nie potrafi. Ma
zadatki na przywódcę, a jego złakniony sławy i chwały, chorobliwie honorowy duch nie każe mu protestować, gdy zaczyna być tytułowany Wybawicielem.
Krasja została dużo ciekawiej opisana niż Thesa, Jardir zaś jest najmniej szablonowym z dotychczasowych głównych bohaterów. Jego losy śledzi się dzięki temu z większym zainteresowaniem niż przypadki Arlena, Leeshy i Rojera. W Pustynnej włóczni jest egzotyka, walka, niezwykła mieszanka polityki i religii, które skutecznie przykuwają uwagę. Wszystko splecione ściśle z opowieścią o biednym chłopcu marzącym o sławie, który zmienia się w potężnego mężczyznę, pragnącego sławy coraz więcej. W tej odsłonie opowieści jest dynamika i różnorodność, nie ma natomiast dłużyzn i przestojów. Sprawny, zgrabny styl (choć nie wiem, ile autor zawdzięcza tu swojemu tłumaczowi, Marcinowi Mortce)
uprzyjemnia lekturę i ułatwia wciągnicie się w historię.
Słowem, pierwsza księga Pustynnej włóczni przebija * Malowanego człowieka*, choć ocenę całości nieco obniża końcowa partia, ponownie rozgrywająca się w Zakątku Wybawiciela i uwidaczniająca w całej okazałości wspomniane wyżej różnice. Pozostaje mieć nadzieję na więcej Krasji.