Biedne prostytutki? "Przecież to lubią"...
Potem opowiadali mi, co się działo po moim odejściu - historyjki raczej mało wyszukane. Pytałam ich, jak mogą w tak przedmiotowy sposób traktować kobiety. Czy wyobrażają sobie, że w tym mogłaby uczestniczyć na przykład ich siostra. Ale oni wzruszali tylko ramionami, twierdząc, że kobiety zarabiające w ten sposób na życie „przecież to lubią”. Na szczęście teraz, pod wpływem kryzysu finansowego, firmy musiały ukrócić sponsorowanie tego typu rozrywek.
Jeśli przymus imprezowania jest tak silny, to Pani mąż może któregoś dnia się ugiąć lub zaryzykować wyrzucenie z pracy. Nie obawia się Pani tego?
Zdecydowałam się zaufać mojemu mężowi, opierając się na mojej intuicji i wiedząc, jakim on jest człowiekiem. Wychodzę z założenia, że w życiu nie można ograniczać się swoimi obawami. Czasem trzeba zaryzykować, nawet jeżeli istnieje możliwość nieprzyjemnych konsekwencji swojej decyzji. Jeżeli takowe nastąpią, będę musiała przyjąć je z podniesioną głową i z pełną odpowiedzialnością. To mój świadomy wybór, z którego jak do tej pory jestem bardzo zadowolona. Ponadto mój mąż od jakiegoś czasu pracuje dla firmy zagranicznej, a to już zupełnie inna kultura organizacyjna.