To bardzo kobieca książka nie tylko dla kobiet. Autentyczna i szczera. Wypełniona dobrymi intencjami. Bezpośrednia, ale nie nachalna. To zarazem ważny głos w walce o równouprawnienie kobiet.
Twój nowy styl śmiało można określić gabinetem odnowy duchowej. Takim luksusowym literackim SPA dla każdej dziewczyny i jej przyjaciółki. Teresa Tomeo tak właśnie traktuje czytelniczki – jak bliskie sercu koleżanki. Obdarza je sporym zaufaniem, szczerze opowiadając o swoich błędach i wątpliwościach i otwarcie doradzając, jak rozwinąć w sobie kobiecość, nie stając się jedynie obiektem seksualnym.
Kiedy spojrzymy na okładkę - kolorową (żeby nie powiedzieć: krzykliwą), z pociągającymi hasłami i obowiązkową fotografią ładnej dziewczyny na pierwszym planie - natychmiast kojarzy nam się z typowym czasopismem dla kobiet. Jednak na tym podobieństwa się kończą. Po otwarciu książki, świat zmienia się o 180 stopni. Bo Twój nowy styl to nie kolejny poradnik-bezradnik z coelhowskimi smaczkami, lecz błyskotliwe świadectwo osoby, która doskonale wie, o czym pisze.
Tomeo nie ma problemu z dokładnym wyznaczeniem granicy i określeniem, co jest czarne, a co białe: kobieta w swoim łonie nosi dziecko, nie wybór. Między tolerancją a akceptacją wszystkiego nie ma znaku równości. Kobiety stały się własnymi największymi wrogami, bo uwierzyły, że muszą kopiować najgorsze zachowania mężczyzn, by osiągnąć spełnienie i szczęście.
Ogromną porcję swoich przemyśleń Tomeo popiera przykładami nie tylko z Ewangelii i nauczania Kościoła, ale również (a może przede wszystkim) z życia.Obok opowieści przyjaciółek dziennikarki o ciężko przeżytej aborcji, kryzysie małżeńskim i nawróceniu, pojawiają się fragmenty papieskiego Listu do kobiet, gdzie papież, ku zdziwieniu wielu przedstawicielek płci pięknej, okazuje się gorącym orędownikiem równouprawnienia (Jan Paweł II w Liście wzywa m. in. do równej płacy za równą pracę i do większego wspierania pracujących matek). W 2008 roku Watykan organizuje Międzynarodowy Kongres Kobiet; wiele stanowisk w amerykańskim Kościele zostaje obsadzonych przez kobiety (są to m.in. etaty związane z finansami i kontaktem z mediami), a to wszystko na tle ewangelicznej historii o Samarytance, którą sam Jezus bierze w obronę, gdy zgorszeni uczniowie doradzają, żeby nie rozmawiał z kobietą z narodu pogardzanego przez Żydów.
Z drugiej strony, Tomeo kładzie duży nacisk na ukazanie hipokryzji mediów. I doskonale wie, o czym pisze. Kiedyś była popularną amerykańską dziennikarką, obracającą się w kręgu celebrytów, mającą wszystko oprócz czasu dla rodziny i poczucia spełnienia. Tomeo opisuje więc, jak to czołowa amerykańska telewizja krytykuje dyskryminację, molestowanie i złe warunki pracy, a potem sama zwalnia kobiety pragnące założyć rodzinę. Obrywa się też czasopismom: Cosmopolitan głoszący, iż kobieta nie powinna być traktowana jak obiekt seksualny, zaprzecza własnym ideałom, podpowiadając jak postępować, by mężczyzna był z tejże kobiety zadowolony i jak się ubierać, by stać się obiektem pożądania w pracy, w sklepie i na ulicy.
Najlepszym przykładem tej hipokryzji jest głośny swego czasu przypadek topowej piosenkarki z Barbadosu, Rihanny, która w 2008 roku została dotkliwie pobita przez swojego chłopaka, Chrisa Browna. Kilka lat później dziewczyna wystąpiła w teledysku Eminema, gloryfikującym fizyczny i emocjonalny ból przemocy. A telewizja i radio, wcześniej oburzone zachowaniem Browna, na okrągło puszczały piosenkę, która mogłaby być lustrzanym odbiciem wydarzeń z tamtego okresu. Za przykładami idą fakty, m.in., badania przeprowadzone przez naukowców, którzy dowiedli, że częstotliwość ukazywania przemocy wobec kobiet w telewizji amerykańskiej w latach 2004-2009 wzrosła o 120%.
Posługując się językiem mediów, Tomeo podaje dość przerażającą definicję współczesnej kobiety: kobieta, to piękny, nacechowany seksualnie przedmiot konsumpcji.
Tomeo wykonała kawał dobrej roboty. Na własnym przykładzie pokazała, że dla kobiety bycie częścią Kościoła wcale nie oznacza pożegnania się ze swoją atrakcyjnością. Więcej: udowodniła, że tenże Kościół w pełni popiera kobiecość.
W doradzaniu, przekonywaniu i zapewnianiu poszła na całość – obok własnego świadectwa umieściła masę naprawdę przydatnych informacji, czyli przede wszystkim linków do stron, gdzie na przykład możemy przeczytać analizę czytań z ostatniej niedzieli, posłuchać ciekawych wykładów online albo pogłębić wiedzę na temat ruchu pro-life.
Twój nowy stylto ważny głos w walce o prawa kobiet. Inny niż wszystkie, dlatego naprawdę godny polecenia, bez względu na to, czy w Boga wierzymy mocno, czy jeszcze trochę za mało.