Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2012 10:54

Kościół, czyli (nie) spisek

Kościół, czyli (nie) spisekŹródło: Inne
d2f8dxu
d2f8dxu

Katolicki kryminał dla wymagających – takie zapewne plany snuł Joseph Thornborn pisząc Ostatnie objawienie. Tajemnice Kościoła, tajna organizacja, morderstwo i nieznane manuskrypty. To wszystko już było i przybrudziło parę pomników ze spiżu, z Leonardem da Vinci na czele. Powieści Dana Browna zaskarbiły sobie serca milionów czytelników na całym świecie, z których sporo uznało rewelacje przedstawiane przez pisarza za wiarygodne, ugruntowując tym samym istnienie teorii odwiecznie skrywanego kościelnego spisku. Podczas gdy motorem akcji w * Kodzie Leonarda da Vinci* było Opus Dei, (opisywane jako groźna katolicka siatka przestępcza), w Ostatnim objawieniu wrogiem numer jeden staje się satanistyczne ugrupowanie, kontrolujące media i mające wpływy w szeregach znanych osobistości, które za główny cel obrało sobie szerzenie jak najbardziej negatywnych opinii o
Kościele katolickim.

Wartka akcja, zagrożenie czyhające z najmniej spodziewanej strony, niewyjaśnione zbrodnie, a w centrum tego wszystkiego John Costa i jego małżonka, Kate, czyli Indiana Jones, ukrywający się pod dwiema postaciami. Dociekliwy dziennikarz i dzielna pani archeolog zwiedzą kawał świata (m. in. Rosję i Jordanię), natrafiając na kolejne zagadki. Punktem zwrotnym okaże się odkrycie prawdy o tajemniczym manuskrypcie (testamencie samej Matki Boskiej?), a prawi małżonkowie zrobią wszystko, by przywrócić dobre imię Kościołowi. Fikcyjnie i realnie, bo mniej więcej co kilka stron Thornborn wplata w wypowiedzi bohaterów krytykę * Kodu Leonarda da Vinci, który według niego namieszał w głowach prostych czytelników. Sam Thornborn nie jest jednak dużo lepszy. Podział na dobro i zło jest sztampowo sztuczny, postaci przerysowane, zwłaszcza jeśli chodzi o przedstawicieli Kościoła – papież, który kuli się w fotelu, przerażony zaistniałą sytuacją
wzbudza bardziej rozbawienie niż zaufanie, a co rusz pojawiające się pouczające frazesy drażnią niemiłosiernie.
*
Jeśli odrzucić warstwę mentorsko-ideologiczną, mimo wszystko pozostanie całkiem zgrabna historia, do samego końca trzymająca w napięciu amatorów nieskomplikowanej literatury.Powieść skazana na kontrolowany sukces, w przeciwieństwie do książek Browna raczej nie wyrządzi nikomu krzywdy, dobrze jednak traktować jej tematykę z przymrużeniem oka, czego wyraźnie zabrakło autorowi. Epickość w amerykańskim stylu aż prosi się o kasową hollywoodzką ekranizację 3D z zapachem spalonego popcornu w tle. Lektura dobra na „odmóżdżenie” bez efektów ubocznych.

d2f8dxu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2f8dxu

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj