Koronacja królowej Elżbiety. "Wyskoczyli z okopów i wznieśli okrzyk na jej cześć"
6 maja odbyła się koronacja Karola III, najważniejsze dotąd wydarzenie na brytyjskim dworze XXI w. Przypominamy, jak wyglądała koronacja jego matki, królowej Elżbiety II.
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak publikujemy fragment książki "Królowa naszych czasów. Prawdziwe życie Elżbiety II", który opisuje koronację królowej Elżbiety.
Nim nastało wilgotne i wietrzne przedpołudnie 2 czerwca 1953 roku, miesiące nieustannego szumu medialnego znalazły kulminację w pewnym wydarzeniu, niczym w świetnie napisanym scenariuszu. "Gdybym miał nieszczęście wystąpić w jednym z tych programów radiowych, w których pytają zaproszonych o najbardziej pamiętne przeżycie", wyznał książę Filip swoim słuchaczom w Vancouverze w 1954 roku, "to odpowiedziałbym całkiem szczerze: «Było to, gdy usłyszałem o zdobyciu Everestu w dniu koronacji»". Fakt, że jeden z poddanych królowej wspiął się na najwyższy szczyt świata w tym kulminacyjnym momencie powojennego ożywienia w Wielkiej Brytanii, posłużył jako potwierdzenie słuszności całego tego trochę histerycznego rozprawiania o "nowej epoce elżbietańskiej". Co prawda Edmund Hillary był Nowozelandczykiem, niemniej na szczycie zatknął flagę brytyjską (wraz z dwiema innymi – Organizacji Narodów Zjednoczonych i nepalską). Tamtego dnia, pięć lat od chwili rozpadu imperium brytyjskiego, znowu zapanowała iście imperialna atmosfera.
Związana z koronacją euforia dotarła nawet na linię frontu wojny koreańskiej, gdzie żołnierze Pułku Lekkiej Piechoty z Durham postanowili złożyć nowej zwierzchniczce brytyjskich sił zbrojnych śmiały hołd. Pod osłoną ciemności ochotnicy z kompanii A podczołgali się w pobliże chińskich pozycji i rozłożyli wielki znak z napisem E II R z zapasowych paneli z kabin samolotów. Gdy nadszedł świt, wyskoczyli z okopów i trzykrotnie wznieśli okrzyk na cześć królowej, po czym z powrotem się skryli, zanim nieprzyjaciel zdążył otworzyć ogień.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koronacja króla Karola. Kogo na niej zabraknie?
Tymczasem w Wielkiej Brytanii 29,2 tysiąca żołnierzy z krajów Wspólnoty Narodów zostało obudzonych o drugiej nad ranem, a pierwsze światła w pałacu królewskim rozbłysły o piątej. O ile Elżbieta zwykle malowała się samodzielnie, o tyle tym razem poprosiła o asystę i o wpół do ósmej rano przybyła do niej Thelma Holland (synowa Oscara Wilde’a), by jej w tym pomóc. Trybuny i rusztowania wciśnięto w każdy cal Opactwa Westminsterskiego, zwiększając liczbę miejsc z 2200 do 8251. W BBC wyselekcjonowano nawet najniższych kamerzystów, którym łatwiej było pracować w ciasnocie. Choć londyńskie metro podstawiło specjalne składy dla tych, którzy mieli zarezerwowane miejsca w Opactwie Westminsterskim, niektórzy z parów nadal chcieli przyjechać tam własnymi konnymi powozami. W przygotowaniach do ceremonii koronacyjnej wyraźnie skłaniano się ku preferencyjnemu traktowaniu arystokracji. Podczas gdy dla tych członków Izby Lordów, którzy chcieli uczestniczyć (wraz z żonami) w tej uroczystości, jakoś znalazły się miejsca, wybrani parlamentarzyści z Izby Gmin dostali ograniczony przydział przepustek, o które musieli się zresztą starać w specjalnej loterii. Ale jednemu z zaproszonych gości koronacyjny rytuał musiał być już dobrze znany: dla osiemdziesięcioletniej wnuczki królowej Wiktorii, księżnej Marii Luizy, była to już czwarta koronacja.
Około 27 milionów widzów stłoczyło się przed 3 milionami telewizorów, gdyż tyle było ich wtedy w Wielkiej Brytanii (w tygodniach poprzedzających koronację podwoiła się liczba wykupionych abonamentów telewizyjnych). "Sąsiedzi wcisnęli się do naszego malutkiego parterowego domu, żeby patrzeć w maleńki ekran naszego nowiutkiego czarno-białego telewizora", wspomina sir John Major (który miał wtedy dziesięć lat), "a ja dostałem kubek upamiętniający tę koronację". Większość Europy także miała oglądać transmisję telewizyjną.
Odrzutowce czekały w pogotowiu, by prędko przewieźć materiały filmowe z tego wydarzenia za Atlantyk, z technikami na pokładzie, aby ci podczas przelotu wywołali klisze filmowe. Jeszcze nigdy dotąd oficjalnej uroczystości państwowej nie transmitowano przy użyciu tak nowoczesnej techniki. Podczas uroczystości miano też po raz pierwszy zaintonować hymn All People that on Earth Do Dwell, aby odśpiewać go mógł nie tylko chór. A jednak sama ceremonia nadal była przesiąknięta biblijną tradycją, jej główne elementy pozostawały niezmienne od czasów koronacji króla Edgara w Bath w 973 roku; procesja, przysięga, namaszczenie i inwestytura z wykorzystaniem miecza i korony.
Zgromadzonej na ulicach publice mignęła przed oczami monarchini w królewskiej złotej karocy, powoli podążającej w kierunku opactwa. Ale dopiero gdy chór zaczął śpiewać I was glad when they said unto me ("Uradowałem się, gdy mi powiedziano"), świat po raz pierwszy ujrzał suknię koronacyjną, uszytą według projektu Normana Hartnella. Podobnie jak angielska róża Tudorów, suknia ta została starannie zaprojektowana, z wykorzystaniem wszystkich kwiatowych godeł krajów Wspólnoty Narodów – a wśród nich nowozelandzkich srebrnych liści paproci i indyjskiego kwiatu lotosu. Największe spory wywołała w istocie kwestia rośliny symbolizującej Walię. Hartnell chciał wyszycia na sukni wizerunków walijskich żonkili, ale College of Arms upierał się przy zakwitających porach. Cała ta kwiatowa symbolika była pomysłem samej królowej.
Elżbieta pilnie uczestniczyła w próbach zorganizowanych w pałacu, a rozłożone na podłodze taśmy imitowały rozmiary wnętrza Opactwa Westminsterskiego. Jednak już w trakcie ceremonii pojawił się problem, którego nikt nie przewidział. W opactwie niedługo przed uroczystością położono prawie 2,5 tysiąca metrów kwadratowych grubych, nowych dywanów, o które zaczepiały się ciężkie jedwabne szaty. "W pewnej chwili utknęłam we włosach dywanu", powiedziała lata później królowa telewizyjnemu prezenterowi Alastairowi Bruce’owi, "dosłownie nie mogłam się poruszyć".
Dawniej była świadkiem tych samych głównych elementów koronacji swojego ojca. Najpierw odbyło się tak zwane rozpoznanie, formalna prezentacja monarchy przed obliczem zgromadzenia, które odpowiadało na to hałaśliwą aklamacją. Po tym następowała przysięga zachowania Kościoła Anglii i rządzenia ludem "podług ich uznawanych praw i obyczajów". Potem królowa przygotowała się do namaszczenia. Obiektywy kamer zgodnie z ustaleniami zostały skierowane ku stropowi opactwa. Czterej kawalerowie Orderu Podwiązki podeszli drobnym krokiem, trzymając nad monarchinią baldachim, gdy arcybiskup Canterbury namaszczał świętym olejkiem (wykonanym wedle na poły zapomnianej receptury, między innymi z róży, cynamonu i piżma) jej ramiona, głowę i szyję. Wreszcie królowej zostały "wręczone" regalia, w tym złote ostrogi, bransoletki będące symbolem mądrości i prawdomówności, jabłko królewskie (symbolizujące władze chrześcijańską) oraz berło (symbol władzy doczesnej). Na koniec wszyscy powstali, kiedy arcybiskup uniósł wykonaną ze szczerego złota koronę św. Edwarda i uroczyście nałożył ją na głowę władczyni, a z 8521 gardeł dobył się okrzyk: God save the Queen! ("Boże, chroń królową!")
W czasie tego całego emocjonalnego i wyczerpującego ceremoniału królowa wyraźnie odprężyła się tylko na chwilę, kiedy książę Edynburga podążył za arcybiskupem, aby "złożyć hołd lenny". Złożywszy przysięgę, że będzie jej "lennikiem, broniąc jej życia i zdrowia […] przed ludźmi rodzaju wszelkiego", ucałował ją w lewy policzek, na co odpowiedziała uśmiechem.
Uroczystość była ogromnym sukcesem, wolnym od błędów z poprzednich koronacji. Kiedy w brytyjskich domach zaczęto pałaszować nową narodową potrawę, wymyśloną na tę okazję – i znaną odtąd jako "kurczak koronacyjny", wedle przepisu Constance Spry – bezcenne pojemniki z taśmami filmowymi były już na pokładzie samolotów. W kolejnych dniach nagrania z ceremonii koronacyjnej ściągnęły do kin na całym świecie miliony widzów. Nawet Związek Sowiecki wstrzymał tymczasowo zagłuszanie audycji, aby w krajach wschodnioeuropejskich ludzie mogli posłuchać relacji radiowej z nabożeństwa towarzyszącego koronacji. Powróciwszy do pałacu Buckingham, królowa i osoby z jej najbliższego otoczenia pozowały do zdjęć mistrzowi fotografii rodziny królewskiej Cecilowi Beatonowi. Lady Anne Glenconner, odgrywająca w czasie uroczystości koronacyjnych rolę świadka i druhny królowej, wspominała później pewne bardzo krępujące zdarzenie. Zirytowany nieustannym wtrącaniem się księcia Edynburga w ustawanie pozujących osób, Beaton w końcu stracił cierpliwość i powiedział mu: "Sir, jeśli woli pan sam zrobić zdjęcia, to proszę bardzo". Wtedy książę zamilkł. Wszyscy uczestnicy ceremonii dobrze zapamiętali ten dzień, choć królowa potem przyznawała, że "o wiele lepiej" utkwiła w jej pamięci koronacja ojca. Mówiąc o swojej, wyjaśniała: "Niczego nie robiłam. Po prostu siedziałam". Jeszcze jako mała dziewczynka była zdumiona tym, że królowa Maria pamiętała tak niewiele z własnej koronacji; teraz sama zrozumiała dlaczego.
Nie wszyscy jednak skupili całą uwagę na monarchini. Jeden z dziennikarzy dostrzegł subtelną oznakę bliskiej zażyłości na drugim planie fotografii całego rodu królewskiego i miało to doprowadzić do pierwszego poważniejszego kryzysu konstytucyjnego za panowania Elżbiety II. Kiedy grupa towarzysząca królowej opuszczała Opactwo Westminsterskie, księżniczka Małgorzata żartobliwie strzepnęła pyłek z munduru pułkownika sił powietrznych Petera Townsenda, byłego adiutanta króla, a w tym czasie rewidenta księgowego królowej Marii. Dwa tygodnie później w magazynie "People" napisano o tym, o czym prasa zagraniczna wspominała już od pewnego czasu. The People Speaks Out (Ludzie mówią otwarcie), głosił jeden z tytułów w numerze z 14 czerwca 1953 roku, a w artykule ubolewano nad krążącymi w innych krajach plotkami o tym, że księżniczka Małgorzata zakochała się w Townsendzie. Pogłoski te, pisano, z pewnością należy uznać za "nieprawdziwe", ponieważ żadna osoba z rodu królewskiego nie mogła nawet myśleć o ślubie z rozwodnikiem. Ale królowa, która od miesięcy widziała, co się dzieje, musiała zainterweniować.
Sumienny i nieśmiały Townsend początkowo znalazł się w monarszym pałacu w 1944 roku jako tymczasowy królewski masztalerz. Był wielokrotnie odznaczonym pilotem myśliwskim, walczącym dzielnie podczas bitwy o Anglię i później, a jego nominacja na wspomnianą funkcję miała na celu pewne podniesienie prestiżu Królewskich Sił Powietrznych. Kręgi dworskie były bowiem wcześniej zdominowane przez dobrze wychowanych oficerów gwardii, wśród których zdarzali się nieliczni oficerowie brytyjskiej Królewskiej Marynarki Wojennej. Jerzy VI był pierwszym członkiem rodziny królewskiej, który zdobył odznakę lotnika, i chciał wprowadzić do tego grona kilku pilotów. I szybko polubił Townsenda, absolwenta szacownej prywatnej szkoły z internatem, który – tak jak on sam – miał problemy z jąkaniem się.
Przystojny Townsend szybko wpadł w oko księżniczce Małgorzacie, choć miał już żonę Rosemary i dzieci. Nie było to jednak udane małżeństwo, na co wpływ miały też długie okresy nieobecności w domu zatrudnionego na dworze królewskim ojca rodziny. Po śmierci króla Townsend został przeniesiony w skład otoczenia królowej matki w Clarence House, co jeszcze bardziej zbliżyło go do księżniczki, która też tam mieszkała. Do 1952 roku (prawdziwą pięknością dziś wieczorem), powiedział pewnego razu swoją łamaną francuszczyzną". Wszelkie przewidywania, że królowa zerwie ten szczególny związek z Churchillem, brzmiały niedorzecznie. Przysięgła podążać drogą wytyczoną przez jej ojca. A jej ojciec nie cierpiał zmian i uwielbiał Churchilla. Podobnie jak w sprawie siostry królowej, kwestia tego, kto będzie zajmował gabinet premiera na Downing Street 10, także została odłożona na bok, w nadziei, że sama się rozwiąże.
Robert Hardman – pisarz i prezenter cieszący się międzynarodową sławą. Od ponad 25 lat specjalizuje się w historii brytyjskiej rodziny królewskiej. Napisał wcześniej cenione książki: Monarchy: The Royal Family at Work, Our Queen i Queen of the World, a także telewizyjne dokumenty BBC i ITV o takich samych tytułach. Wśród innych dokonań telewizyjnych napisał i przedstawił dokument BBC Two George III – The Genius of the Mad King oraz napisał serię BBC The Queen’s Castle. Hardman przeprowadził wywiady z księciem Walii dla "Charles at 60 BBC", księciem Filipem dla "The Duke: In His Own Words BBC" oraz księżną Annę dla Anne: "The Princess Royal at 70 ITV." Napisał i współprodukował dla BBC "Prince Philip: The Royal Family Remembers", w którym przeprowadził wywiady z dziesięcioma członkami rodziny królewskiej. Jest również nagradzanym dziennikarzem gazety "Daily Mail" w Londynie. "Queen of Our Times: The Life of Queen Elizabeth II" to jego czwarta książka.