Chcecie bajki? Oto bajka! I to nie byle jaka.
Z kilkoma złymi wiedźmami, z niejedną dobrą wróżką, z księciem (w tym jednym arabskim), no i oczywiście ze wspomnianym wyżej Kopciuszkiem. Kopciuszkowi na imię Gabriela i nie jest ona wcale tak szczęśliwa, jak mogłoby wskazywać na to jej nazwisko. Chciałaby bowiem z całego serca być taka, jak inni – w pełni sprawna i choćby odrobinę ładniejsza. I, jak to w baśniach bywa, marzenia powoli zaczynają się spełniać. A że w sposób, o którym się nawet bohaterce nie śniło? Od tego w końcu są baśnie! I dobre duchy, których w tej historii nie brakuje.
W powieści roi się od niezwykle korzystnych zbiegów okoliczności, prawdziwie dobrych ludzi, niezwykle szczęśliwych zdarzeń i jeszcze szczęśliwszych zakończeń, ale wcale nie razi to w trakcie lektury, o ile czytelnik zorientuje się w konwencji i da się ponieść nieograniczonej fantazji i sile wyobraźni autorki, okraszonej dodatkowo wspaniałym poczuciem humoru. Głównej bohaterki nie sposób nie polubić – ta prostoduszna i prostolinijna dziewczyna marząca o prawdziwej miłości, uczciwa, uczuciowa i mądra z miejsca przypada do gustu. Podobnie jak jej wybranek – Paweł, którego losy owiane są mgiełką tajemnicy. Jednak myliłby się ten, kto by sądził, że Lato w Jagódce to różowy i przesłodzony do granic możliwości harlequin. Autorka zręcznie pod warstwą bajkową ukryła wiele, nieraz gorzkich, prawd o życiu, ludzkich charakterach i przywarach. Dla wprawnego oka czytelnika bez trudu jest ta warstwa dostrzegalna i nie mniej ważna od tej bajkowej.
Historia urocza, wciągająca, zabawna, ciepła, wzruszająca, taka, jaką tylko „ta Michalak” stworzyć potrafi. Wiele by można o zaletach tej pozycji pisać, ale z ręką na czytelniczym sercu zapewniam, że lepiej ją samemu przeczytać.