Mam gdzieś science fiction
Tak zrobię. Dlaczego do tworzenia historii o końcu świata wykorzystuje się tak często gatunek science fiction? Co on ma w sobie, że najlepiej opisuje to zagadnienie, również dla ciebie?
Moje książki to nie jest tylko science fiction. Science fiction jest wtedy, kiedy rzeczy, które opisujesz są wiarygodne pod względem naukowym. Ja mam gdzieś science fiction. Jest dla mnie zbyt wąskie. Lubię mieszać gatunki. Poza tym istnienie gatunków literackich jako takich odkryłem dopiero kilka lat temu. Książka science fiction rządzi się jakimiś regułami, podobnie jak powieść mainstreamowa. Te ograniczenia są sztuczne i powodują, że masowy odbiorca, nieustannie nimi karmiony, zaczyna myśleć wyłącznie schematami. Chce otrzymać książkę science fiction, dostaje ją i wie, czego się po niej spodziewać. Dzięki temu książka jest łatwiejsza do strawienia.
Kiedy mieszam gatunki, odbiorca jest zaskoczony, nie był bowiem przygotowany na jakieś niespodzianki fabularne. Zaczyna czytać książkę jako thriller, a kończy jako solipsystyczną metaforę i potem mówi: o co chodzi, nic nie rozumiem, chciałem przeczytać dobry thriller, w którym główny bohater próbuje zapobiec apokalipsie i mu się to udaje. A ja mówię – nie. Nie o tym jest książka. Nie czuję się dobrze, pozostając w granicach schematów, wolę mieszać gatunki i dlaczego właściwie ma mnie to obchodzić, czego inni chcą.