Trwa ładowanie...
recenzja
15-06-2011 12:47

Kompilacja kilku wspomnień

Kompilacja kilku wspomnieńŹródło: Inne
dv93a1d
dv93a1d

Kacper Śledziński, urodzony w 1975 roku absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, zdecydowanie nie zamyka swoich zainteresowań w jednej epoce historycznej. Niestraszna jest mu IX-wieczna Europa, w której Słowianie walczyli z Germanami o to, żeby Polska była Polską, na rynku pojawiły się również, wydane w serii Historyczne Bitwy , jego prace o zmaganiach pod Cecorą i Zbarażem. Co do tej ostatniej pozycji, wydaje mi się, że zarówno rynkowi, jak i panu Śledzińskiemu nic by się nie stało, gdyby się jednak nie pojawiła, niemniej, obecnie Śledziński dokonał kolejnego skoku przez wieki, lądując w czasach, gdy Stary Kontynent stawał właśnie w płomieniach kolejnej wojny światowej. Na półki księgarskie trafiła właśnie Czarna kawaleria, opowieść o żołnierzach generała Maczka.

Z początku jest to opowieść o 10. Brygadzie Kawalerii, w której poznajemy kulisy jej sformowania oraz udział w Kampanii Wrześniowej.Dobitnie autor ukazuje tutaj ambiwalentne uczucia na wieść o „bratniej pomocy” 17 września, zaś pierwszą część wieńczy opis marszu ku Węgrom. Kolejne rozdziały to opis internowania, tworzenia Wojska Polskiego oraz walk o Narwik. Śledziński przedstawia szlak bojowy 10. Brygady Kawalerii Pancernej na froncie francuskim, później zaś opisuje ewakuację z Francji do Anglii, gdzie, w znoju i trudzie, tworzyła się dywizja pancerna. Autor charakteryzuje tutaj kolejne etapy tego procesu, ukazuje założenia oraz zadania stojące przed nową jednostką. Owe zadania były niebagatelne - niebawem Czarna Kawaleria przeprawiała się przez Kanał La Manche, by wziąć udział w inwazji na kontynent. Przeczytamy zatem o walkach w Normandii, parciu ku Falaise, batalii o Chambois oraz kampanii w Belgii, Holandii oraz na terenie Niemiec. Czarna kawaleria zawiera przytłaczający, bardzo smutny epilog, w
którym opisane jest raczenie się szampanem oficerów generała Maczka wówczas, gdy nie zdążył jeszcze opaść pył mijającej wojny. Owi żołnierze, którzy przeszli morderczy szlak bojowy, na tlących się gruzach Rzeszy zastanawiali się, czy biorą właśnie udział w zwycięskiej uczcie, czy też w stypie.

Jeśli o polot pisarski chodzi, Czarną kawalerię postawić w całkowitej opozycji do * Marszu Czarnych Diabłów* McGilvraya (która zresztą była, de facto, historią 10. pułku strzelców konnych, a nie dywizji Maczka). Ta ostatnia charakteryzuje się chłodnym, beznamiętnym stylem i napisana jest z pasją odnajdywaną w księgach rachunkowych i książkach telefonicznych. Tymczasem Czarna kawaleria to żywa, wartka opowieść z nurtu „living history”. Śledziński porzucił szperanie w archiwach i odkrywanie nowych kart historii 1. Dywizji Pancernej, zajmując zajął się pracą odtwórczą i sięgając do znanych wszem i wobec pamiętników oraz opracowań. Jego praca stanowi zatem zbiór fragmentów z książek Deca, Skibińskiego, Nowakowskiego, Walentynowicza, Ferensteina i, oczywiście, Maczka. Owszem, autor wyciągnął z nich ciekawe
smaczki i anegdoty, jednak wyżej wymienione czytał chyba każdy, kto choć trochę interesował się historią opisywanej formacji. Archiwalnych dokumentów, jak wspomniałem, w bibliografii Czarnej kawalerii brak, zaś na opracowania składają się głównie prace bardzo przekrojowe (od Ambrose’a do Daviesa ). Jedynym w zasadzie wkładem odautorskim są próby nakreślenia sytuacji geopolitycznej pomiędzy jednym fragmentem pamiętnika a drugim. Niestety, i tutaj brak czegoś odkrywczego, owe interludia to w zasadzie nic więcej, jak tylko kilka podręcznikowych faktów. Z pewnością Czarna kawaleria będzie zatem znakomitą książką dla tych, którzy jeszcze, jakimś cudem, nie zetknęli się ze wspomnieniami Deca czy Skibińskiego. Będzie również pomocną dla tych, którzy po raz pierwszy sięgają po jakąkolwiek literaturę dotyczącą Pierwszej Pancernej. Na pewno może stać się również
przyczynkiem do sięgnięcia po poważne prace lub dzieła popularnonaukowe, w których naukowość nie jest aż tak przytłoczona popularyzatorstwem. Osoby, które mają już jako taką wiedzę o szlaku bojowym dywizji generała Maczka, mogą sobie, moim zdaniem, to odtwórcze dzieło w swych czytelniczych planach pominąć, zwłaszcza, jeśli już czytały wspomnienia, które się na Czarną kawalerię, w przeważającej większości, składają.

dv93a1d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dv93a1d

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj