Ma艂go艣ka chodzi ju偶 do czwartej klasy, a Klementynka, no c贸偶, dopiero do trzeciej. Jako starsza, Ma艂go艣ka nieustannie ustala zasady, w艂asne zasady. Klementynka nie za bardzo lubi te ci膮gle narzucane jej regu艂y, ale lubi sam膮 Ma艂go艣k臋. Jest przecie偶 jej przyjaci贸艂k膮. A przyjaciele zawsze sobie pomagaj膮 w potrzebie. Tak te偶 dzieje si臋 w pewnym wyj膮tkowo feralnym tygodniu, kt贸ry zaczyna si臋 po prostu 藕le, a ko艅czy, na szcz臋艣cie, ca艂kiem dobrze.
W poniedzia艂ek Ma艂go艣ka w czasie dodatkowych zaj臋膰 plastycznych dziwnym trafem skleja sobie w艂osy. Pr贸buje samodzielnie rozwi膮za膰 problem, lecz zamiast tego ro艣nie on jak dro偶d偶owa baba. Na szcz臋艣cie, tak si臋 wydaje, zjawia si臋 Klementynka, i wpada na sw贸j kolejny genialny pomys艂: ci膮膰 w艂osy tak, 偶eby by艂o symetrycznie. Czy jednak same dobre ch臋ci wystarcz膮? Niestety, nie zawsze, czasami potrzeba jeszcze umiej臋tno艣ci. Wyr贸wnywanie ko艅czy si臋 wyci臋ciem wi臋kszo艣ci w艂os贸w Ma艂go艣ki, kt贸ra wygl膮da teraz jak... dmuchawiec. Nic dziwnego, 偶e nauczycielka, pani dyrektor i mama dziewczynki s膮 po prostu wstrz膮艣ni臋te. Bystra, uwa偶na, skupiaj膮ca si臋 na tym, co ciekawe i zawsze ch臋tna do pomocy Klementynka rozmawia z pr贸buj膮c膮 zrozumie膰 co si臋 sta艂o pani膮 dyrektor Ry偶 w gabinecie. I udaje si臋 jej, we w艂asnym mniemaniu, pom贸c nawet pani dyrektor.
"- Kiedy wysz艂a pani z gabinetu, odebra艂am kilka telefon贸w. Zam贸wi艂am par臋 nowych chomik贸w do pracowni biologicznej, powiedzia艂am pani od wuefu, 偶e ju偶 nigdy nie b臋dziemy gra膰 w dwa ognie, oraz um贸wi艂am pani膮 z dwiema osobami." Ciekawe jest to, 偶e ani mama Ma艂go艣ki, ani pani dyrektor Ry偶 nie s膮 wcale wdzi臋czne za pomoc niesfornej Klementynki.
Nasza bohaterka to taki Koszmarny Karolek w dziewcz臋cej wersji light. Pe艂na dobrych ch臋ci i szalonych pomys艂贸w. Ma pewien niezwyk艂y dar. Wszystko czego si臋 dotknie idzie odt膮d nie tak jak powinno. Lekko krzywo zamiast prosto. Chce pomaga膰, pomaga, a potem inni maj膮 do niej 偶al b膮d藕 pretensje. A przecie偶 Klementynka musi co艣 robi膰 z mn贸stwem energii, kt贸ra j膮 rozpiera. M贸wi o sobie: "Ja to mam szcz臋艣cie: pomys艂y same przychodz膮 mi do g艂owy, nawet nie musz臋 ich nigdzie szuka膰." C贸偶, niekt贸re z nich nie s膮 po prostu najlepsze, nie przynosz膮 odpowiednich efekt贸w. Tak jak w przypadku historii w艂os贸w jej najlepszej kole偶anki. Lecz w艂osy Ma艂gosi wygl膮daj膮ce jak dmuchawiec to dopiero pocz膮tek feralnego tygodnia w kt贸rym Klementynka r贸wnie偶 traci w艂osy, a nawet kole偶ank臋. A potem... potem zyskuje i to wi臋cej ni偶 mog艂aby si臋 spodziewa膰.
Historia o Klementynce jest bardzo zabawna. Napisana z du偶ym poczuciem humoru. Jest zilustrowana 艣wietnymi czarno-bia艂ymi obrazkami doskonale pasuj膮cymi do tekstu. Tekst za艣 jest na tyle prosty, 偶e dzieci szkolne mog膮 spr贸bowa膰 czyta膰 go same. Jest to jedna z tych ksi膮偶eczek, kt贸ra powinna roz艣mieszy膰 r贸wnie偶 doros艂ych. Wielu z nich b臋dzie by膰 mo偶e mia艂o poczucie deja vu. Bohaterka cho膰 ci膮gle broi i wpl膮tuje si臋 w r贸偶ne dziwne sytuacje, to nie robi tego z艂o艣liwie. Jest urocz膮, troch臋 zbyt 偶yw膮 dziewczynk膮, kt贸ra bardzo chce by膰 u偶yteczna. Mimo wybryk贸w i przypadk贸w, kt贸re j膮 spotykaj膮, trudno jej nie lubi膰.
Opowie艣膰 艂adnie pokazuje na czym polega prawdziwa przyja藕艅, jak wa偶ne jest zrozumienie przez rodzic贸w charakteru dziecka, jak dziecko potrafi opacznie interpretowa膰 przypadkiem zas艂yszane s艂owa doros艂ych i kilka innych istotnych spraw zwi膮zanych ze 艣wiatem ma艂ego cz艂owieka. Polecam t臋 urocz膮 ksi膮偶eczk臋, cho膰 dzieciom odradzam pr贸by na艣ladowania przyg贸d Klementynki. Nie ka偶dy rodzic ma w sobie takie pok艂ady anielskiej cierpliwo艣ci jak rodzice naszej bohaterki.