Czy zdarzało się wam, że po odłożeniu na półkę przeczytanej książki albo obejrzeniu filmu, chcieliście przenieść się w dopiero co opuszczony świat fantazji? A może pragnęliście sami tworzyć nowe przestrzenie i historie – lepsze od tych, które serwowali autorzy powieści czy scenarzyści? Siergiej Sadow miał 15 lat, gdy doszedł do wniosku, że najlepszym sposobem na znalezienie się w wymarzonym świecie pełnym magii jest samodzielne chwycenie za pióro. Nastoletnie marzenia przybrały formę pokaźnej powieści, do której autor po latach wrócił. Sięgnięcie po historię piętnastoletniego Jegora pragnącego przenieść się w przepełniony magią świat, stało się dla Sadowa nie tylko niesamowitą podróżą w czasie, ale także sprawiło, że cykl Rycerz Zakonu zyskał uznanie fanów.
Co sprawia, że powieści te cieszą się tak dużą popularnością wśród czytelników pisarza? Być może chodzi o prostotę – nie tylko języka, ale całej opowieści. Jaka jest historia Jegora? Prosta i skomplikowana zarazem, jak to w takich opowieściach bywa najczęściej. Urwis o dobrym sercu, z głową nabitą marzeniami przypadkowo trafia do równoległego świata, w którym miejsce techniki zajmuje magia. Przypadkowe wtargnięcie chłopca do innej przestrzeni skutkuje – co oczywiste – pewnymi problemami. Jegor musi zmierzyć się z własnymi słabościami i lękami, by stać się Rycerzem Zakonu i odnaleźć tajemniczy Klucz, przy pomocy którego będzie mógł wrócić do domu. Droga, jaka się przed nim rozpościera, jest długa i pełna czyhających nań niebezpieczeństw. Właściwie nie ma w tej historii nic, czego nie można by się spodziewać – młody bohater stawiający czoła przeciwnościom losu, długa droga i misja ocalenia zagrożonego świata – klasyczna fabuła obrazująca dojrzewanie młodego człowieka. Jednocześnie jest to książka napisana
niezwykle prosto, co sprawia że lektura jest bardzo przyjemna; Spadkobiercę Zakonu czyta się szybko, choć niekoniecznie z zapartym tchem. Mimo to, książka nadal pozostaje godna polecenia, szczególnie dla młodszego czytelnika.