Trwa ładowanie...
recenzja
04-01-2011 10:26

Kilka słów o podróżach

Kilka słów o podróżachŹródło: Inne
d3sgpno
d3sgpno

W podróży często najważniejsze jest nie samo dotarcie do celu, ale droga, która do niego prowadzi i to, co się podczas jej pokonywania przydarza. To dzięki pokonywaniu czasu i przestrzeni odkrywamy i pokonujemy własne słabości, mamy szansę wykorzystać swoje zalety, poznać bardziej samych siebie, a także ludzi, z którymi przyszło nam dzielić drogę. Wszystko to sprawia, że podróż jest niesamowicie pojemną i wygodną metaforą wszelkiego typu procesów, szczególnie zaś – co upodobali sobie pisarze tworzący szeroko pojętą literaturę fantastyczną – proces dojrzewania młodego bohatera. Droga najeżona niebezpieczeństwami i potencjalnymi pułapkami to idealne miejsce, by poddać młodego człowieka próbom, a w konsekwencji prastaremu obrządkowi inicjacji z dziecka w młodzieńca lub z młodzieńca w człowieka dorosłego. Po co bohater wędruje? Czasem by znaleźć żywą wodę, albo ocalić galaktykę, albo zniszczyć pierścień… Ale choć wszystko zawsze podporządkowane jest realizacji celu, nie on jest tak naprawdę najważniejszy.

Drugi tom pierwszej księgi Spadkobiercy Zakonu z cyklu Rycerz Zakonu Siergieja Sadowa to kontynuacja przygód Jegora, który przeszedłszy szkolenie u Mistrza i Derrona, stał się pełnoprawnym Rycerzem Zakonu i ruszył na spotkanie ze straszliwym i potężnym magiem zwanym Lśniącym. Po co ten wysiłek? Tylko Lśniący ma Klucz, dzięki któremu Jegor wróci do swego świata. Jak się nietrudno domyślić, droga jest najeżona przeciwnościami Losu. Drużyna Jegora staje przed nowymi i coraz trudniejszymi zadaniami. Jakimś cudownym sposobem (a najczęściej dzięki niesamowitej zapobiegliwości i bystremu umysłowi chłopca) udaje im się jednak sukcesywnie omijać kolejne nastawione przez Lśniącego pułapki. Dzięki swej uprzejmości i honorowemu postępowaniu, drużyna zjednuje sobie przyjaciół i sprzymierzeńców, a spryt i przebiegłość sprawiają, że nieprzyjaciele zostają pokonani. Podczas podróży okaże się także, że jeden z członków drużyny nie do końca jest tym, za kogo się podaje… Jegora i jego przyjaciół wciąż jednak czeka
najgorsza przeprawa: z niepokonanym dotąd Lśniącym.

Trudno dziwić się, że drugi tom pierwszej księgi nie odbiega od pierwszego ani stylem, ani poziomem, ani tym bardziej potoczystością wypowiedzi. Sadow z – momentami wręcz irytującą – dokładnością prowadzi czytelnika przez kolejne perypetie drużyny Jegora. Pod względem rozwiązań fabularnych jest nadal bardzo klasycznie: zawiązanie intrygi, bohaterowie znajdują się w opałach, po czym dzięki swym przymiotom, wydostają się z kłopotów. I właściwie tak jest cały czas, dlatego Spadkobierca Zakonu przypomina nieco serial, do którego się przyzwyczailiśmy: jest niezły, ogląda się go z przyjemnością nawet wtedy, gdy zauważyliśmy, że każdy odcinek jest kręcony dokładnie na tej samej zasadzie fabularnej. Ten brak zaskoczenia nie jest jednak czymś złym, o ile oczywiście tego się spodziewamy po lekturze. Z pewnością przygody Jegora zainteresują nieco młodszego czytelnika, do którego skierowany jest tekst. Książkę czyta się lekko, szybko i miło (choć bez większych fajerwerków).

d3sgpno
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3sgpno