Paradoks płci jest według niektórych odpowiedzią na Płeć mózgu, czy może polemiką z tą ostatnią książką. Być może taki był zamysł. Jednak z całą pewnością ta pozornie dziwna książka świetnie się nadaje jako lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy obecnie dyskutują o parytecie. Należy się z urzędu, to znaczy powinno się należeć, 50% miejsc w parlamencie kobietom, tylko dlatego, że są kobietami. Etycznie – pewnie się należy. A faktycznie? Czy naprawdę kobiety chcą takiego potraktowania „z definicji”? I tu jest trochę gorzej. O tym, czego tak naprawdę pragną kobiety od swojego życia zawodowego i prywatnego, mówi ta książka.
Przede wszystkim żyjemy w czasach, gdy kobiety mogą decydować o sobie, swojej przyszłości, mogą podejmować samodzielnie decyzje i mogą głosować. To naprawdę sporo. A skoro jako kobieta mogę decydować o tym, co chcę robić, to chcę mieć dostęp do tych samych możliwości, co mężczyźni. I w tym miejscu się dopiero zaczyna zabawa, bowiem kobiety, nawet gdy zaczynają współzawodniczyć z mężczyznami, to… w pewnym momencie rezygnują. Dochodzą do wniosku, że chcą robić coś innego, że nie chcą się zabijać o „karierę” zawodową w świecie mężczyzn, że tak naprawdę większość z nas pewnych rzeczy nie pokona: jesteśmy z reguły bardziej empatyczne i skłonne do poświęceń niż mężczyźni. Dlatego autorka wspomina, że „Większość poznanych przeze mnie kobiet sukcesu po zarobieniu dużych pieniędzy przestawiała się na inne cele. Mężczyźni chcieli natomiast więcej i więcej”. Wcześniej niż mężczyźni podejmujemy decyzje związane ze zmianami. Szereg kobiet dokonuje gwałtownego zwrotu w karierze zawodowej, porzucając pracę w
korporacjach na rzecz działalności, które dostarczają im więcej satysfakcji, chociaż są może gorzej płatne i cieszą się mniejszym uznaniem. Ale ktoś musi wychowywać cudze dzieci i dlatego tutaj przeważają kobiety jako nauczycielki, pedagodzy szkolni czy przedszkolanki.
Dla odmiany we wszystkich profesjach, w które jest wkalkulowane nieustanne podejmowanie ryzyka, zwyciężają panowie. Podobnie jak… w zbyt szybkiej jeździe samochodem. „Obszar badań nad różnicami płci jest pełen niespodzianek. Utarło się przekonanie, że mężczyźni to silniejsza płeć i historyczne oraz kulturowe przywileje nadal dają im przewagę. Jednak przy bliższym spojrzeniu okazuje się, że mężczyźni podatni są na różnego rodzaju biologiczne i psychologiczne nieszczęścia. Mają problemy z nauką i zachowaniem. Zwiększona skłonność do ryzyka w połączeniu z brakiem rozwagi bywa (…) drogą do spektakularnych sukcesów, ale jest też przyczyną dramatycznie wysokiej liczby wypadków i samobójstw”.
To absolutnie nie oznacza, że wszystkie kobiety są empatyczne, a mężczyźni to zimni ryzykanci. W obu przypadkach są przedstawiciele obu płci, ale tylko przedstawiciele. Tam, gdzie liczą się emocje, przeciętna kobieta da sobie zdecydowanie lepiej radę niż przeciętny mężczyzna. Częściowo za to odpowiada także testosteron, chociaż niektóre kobiety miewają go zdecydowanie więcej niż inne (i więcej niż niektórzy mężczyźni). Do tego dochodzi kilka innych równie fascynujących „rozwiązań”, które nam zafundowała natura: kobiety są emocjonalne, bo miały mieć bliższy związek ze swoim potomstwem. I jeszcze budowa mózgu kobiety i mężczyzny, trochę jednak inna, powoduje to, że mamy predyspozycje do trochę innych zadań.
Oczywiście możemy walczyć, możemy się domagać równości. Pytanie tylko, czy aby na pewno kobiety w przeważającej większości chcą rywalizować z mężczyznami? Odpowiedź statystyczna brzmi: raczej nie. Natomiast zmiana zawodu przytrafia się częściej kobietom, to my stawiamy wszystko na głowie, aby móc zrobić to, co zawsze chciałyśmy. W pewnym momencie nie chcemy się przebijać przez szklany sufit, który jednak istnieje w męskim świecie. Podobnie jak istnieje jeszcze jedno przekonanie, o którym w miejscu pracy się nie mówi: każda kobieta potencjalnie może zajść w ciążę, a potem będzie częściej niż zwykle chodzić na zwolnienia, bo dzieci mają to do siebie, że chorują, a skoro tak, to lepiej jej nie awansować. Ot, paradoks płci.