Trwa ładowanie...
recenzja
05-08-2012 21:29

Kereta świat niby nieprawdopodobny

Kereta świat niby nieprawdopodobnyŹródło: Inne
d309ibu
d309ibu

Ze zbiorami opowiadań to zawsze jest tak, że są lepsze i gorsze. Że są takie, które rozciągnęlibyśmy na cały tomik, albo takie, które wymazalibyśmy gumką. W Nagle pukanie do drzwi też mam takie, które chciałabym sobie przepisać na ścianę i czytać codziennie po przebudzeniu, ale są też te, które mnie zirytowały i uważałam je za obniżenie lotów i zapchajdziury. Nie przekonało mnie na przykład „Zwycięskie opowiadanie”, w którym autor daje do zrozumienia, że może napisać opowiadanie, zadowalające każdego, które każdemu będzie się podobało – przekonuje o tym nie mnie, ale chyba głównie siebie. Ja nie byłam zadowolona i na pewno nie wrócę do niego już nigdy więcej. Nie do końca też weszłam w „Przyjęcie niespodziankę”, w którym na urodzinowej prywatce spotyka się trzech obcych mężczyzn i jedna kobieta – żona jubilata, który spóźnia się do domu. Za to dwa razy pod rząd przeczytałam poprzedzającą go w książce „Gujawę V” - o katastrofie lotniczej i mężczyźnie, do którego przychodzi anioł i pozwala mu wypowiedzieć
ostatnie życzenie. Zachwyciła mnie „Złota rybka” - o Jonatanie, któremu wpada do głowy pomysł na genialny film. Będzie chodził po domach i pytał ludzi, jakie życzenia mieliby do złotej rybki (tak zaskakującego zakończenia dawno nie czytałam – na niespełna siedmiu stronach kwintesencja prawdy o człowieku!)

Ze zbiorami opowiadań jest też tak, że nie zawsze układają się w jakiś wzór – czasem to po prostu zlepek krótkich form – jedne autor pisze na kolanie w metrze, a inne wyglądając przez okno i obserwując padający deszcz. U Kereta jednak jest inaczej. To jak wiele maleńkich obrazków, które, jeśli odejdzie się kilka kroków i spojrzy z perspektywy, ukazują duży, wyraźny obraz. Bo nagle puka nam do drzwi człowiek. I nagle to jest zupełnie inny człowiek, niż w poprzednich książkach Kereta. Tam byli nastolatkowie, którzy dziwnym trafem lądowali w zaświatach. Byli ludzie, którzy mieli swoje ideały, jeszcze nieskonfrontowane z rzeczywistością. Byli zakochani, którzy smakowali pierwsze pocałunki. Tu jest człowiek dojrzały. Wydoroślał nam, zmężniał, urósł. Chyba trochę więcej w jego oczach samego autora. Keret bowiem też jakoś więcej ma lat – nie zatrzymał się w jednym miejscu, szedł wytyczoną ścieżka. Zyskał popularność, zaczął pisać scenariusze, ożenił się i spłodził syna. Jest w wieku, gdy zaczyna inaczej
patrzeć w kobiece oczy i inne rzeczy wpisywać w rubrykę „oczekiwania od życia”. To widać w sposobie pochylenia sylwetki jego postaci. To słychać w tonie, jakim jego postacie się wypowiadają. To doskonale znać w tematach, które porusza w Nagle pukanie do drzwi.

Po pierwsze jest syn. Pojawia się w tych opowiadaniach – pewnie w rzeczywistości ma inny kolor włosów, może inną ilość świeczek na torcie i nie ma takiego imienia. Ale na pewno wpleciony jest w palce Kereta jako priorytet. Bo mówi o nim w linijkach zbiorku. Bo pisze go tutaj często. Martwi się o niego. Kocha go – niejednokrotnie - w tym zbiorku. Chce być dla niego wzorem i boi się, że temu nie podoła.

Po drugie jest żona. I ten obsesyjnie powracający motyw rozwodu, nowego męża i zapomnienia przez ukochaną kobietę. Nie wiem, czy Keret jest rozwiedziony – gdybym miała obstawiać czytając jego opowiadania – nie. Więcej, jest w żonie szaleńczo zakochany i jest z nią cały czas. Ale boi się, że ona nie kocha go tak samo. Że jej miłość się zmieniła. Że coś zblakło i być może nie do końca już cała jego sylwetka odbija się w jej oczach – może ucina nogi, albo głowę, może nie będzie potrafiła powiedzieć bez patrzenia, jaki ma kolor oczu. To tak bardzo mocno pokazał w opowiadaniu „Światy równoległe” - to, że ciągle nosi w sobie miejsce, gdzie są szczęśliwi. A w „Mystique” daje do zrozumienia, jak bardzo bardzo chce być wciąż dla niej tym, kim zawsze, jak bardzo chce wciąż sprostać każdemu zadaniu, jakie przed nim postawi.

d309ibu

Po trzecie w tym zbiorku pojawia się strach przed przyszłością. Którędy iść, żeby było dobrze, jaką drogą pojechać, żeby na pewno nie zepsuł mi się samochód i żebym przy okazji swojego życia nie zepsuł świata. To także czas rozliczeń – jak inaczej nazwać podskórną warstwę opowiadania o mężczyźnie, który spotyka przez przypadek wszystkie swoje kłamstwa? Albo o kobiecie, której ukazują się adoratorzy, którzy popełnili przez nią samobójstwo? Jak zinterpretować motyw identyfikacji zwłok, który pojawia się w zbiorku dwa razy?

I wreszcie jest bardzo ważny motyw twórczości pisarskiej. To pewnie czysto autorski lęk, że braknie natchnienia, że braknie zakończenia, że braknie pomysłu i będzie trzeba słabe opowiadanie opowiedzieć dookoła, sprzedać jako to najlepsze, zareklamować, zamiast dać się bronić samej treści. Problem pisarza otwiera cały zbiór – oto w tytułowym opowiadaniu, pisarz siedzi naprzeciw czytelnika dzierżącego broń w ręku i ma za zadanie wymyślić opowiadanie. Coraz większa popularność autora niesie za sobą coraz większe wymagania wobec niego. Coraz większa rzesza fanów, to coraz więcej listów z prośbą o kolejną książkę. Coraz więcej osób, do których może trafić coś, co powiedział i mogą go za to oceniać, pociągać do odpowiedzialności, rozliczać. A co, jeśli zwyczajnie, nawet na muszce pistoletu, zabraknie słów i nic już nie będzie chciało się układać w ciąg zdarzeń? Co, jeśli przyjedzie ekipa z telewizji, żeby nakręcić dokument o tobie, każe pisać coś na komputerze, ale nie udawać, naprawdę pisać (widz nie da się
oszukać), a tu zwyczajnie nie będzie się wiedziało o czym?

Ten bohater Kereta, który „nagle puka do drzwi” to bohater dojrzalszy i przez to przepełniony nostalgią. To bohater, który bardzo łatwo kieruje oczy w przeszłość, który z chęcią poszedłby na obiad do mamy w krótkich spodenkach, w wieku lat ośmiu czy dziesięciu i zamiast fast fooda zjadł trzy dania, z budyniem na deser.* To bohater rozczarowany życiem.* Albo inaczej – nie rozczarowany, a przerażony – tym, co już było i co teraz można tylko idealizować i tym, co nadejdzie, a czego nie można sprawdzić wcześniej, przetestować i zgodzić się na to, albo nie. To bohater, który wymyśla sobie inne światy, bo boi się, że już nie zdąży wszystkiego spróbować, że jakoś ucieka mu czas, kończy mu się wiele nitek, którymi oplatał dotąd życie. To bohater, którego kieszenie przepełnione są monetami, zapałkami, chusteczkami, bo boi się, że brak któregokolwiek z przedmiotów zabierze mu jakąś szansę, czegoś go pozbawi. To bohater, który żyje w świecie niby nieprawdopodobnym – czy ktoś kiedyś zamienił się w pluszowego misia?
Czy ktoś kiedyś rozmawiał ze złotą rybką? Czy ktoś kiedyś widział niepełnosprawnego Boga? Czy ktoś kupił sobie wrześniową pogodę w Izraelu? Ale tak naprawdę to bohater głęboko osadzony we współczesnym świecie – w jego lękach, zgrozach, niebezpieczeństwach i usilnym pragnieniu bycia kochanym. Nawet jeśli tylko przez własnego psa o imieniu Mrok.

d309ibu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d309ibu