Trwa ładowanie...
recenzja
11-01-2016 11:54

Każda historia ma swój początek

Każda historia ma swój początekŹródło: Inne
d3uy3c6
d3uy3c6

*Po „Azylu Arkham” i „Narodzinach demona” w końcu przyszła kolej na bezsprzecznie jedną z najważniejszych i najbardziej wpływowych historii w dziejach nie tylko Mrocznego Rycerza, ale i całego medium. „Batman – Rok pierwszy” duetu Miller-Mazzucchelli to ukoronowanie serii DC Deluxe, a zarazem album wart każdej wydanej nań złotówki. *

Ukazująca się od 2011 roku kolekcja The New 52 to nie pierwsza rewolucja, jaką DC zafundowało swoim bohaterom. Także w połowie lat 80. wydawnictwo stanęło przez koniecznością przystosowania nieco anachronicznego uniwersum i jego mieszkańców do gustów nowego pokolenia czytelników. Zdecydowano, że na początek liftingowi zostaną poddane flagowe postacie – tak nowe życie zyskali Człowiek ze Stali oraz Wonder Woman. Problemem okazał się Batman, bo, jak pisze we wstępie Dennis O'Neil, słynny redaktor przez kilkadziesiąt lat sprawujący pieczę nad komiksami o mścicielu z Gotham, bohaterowi stworzonemu przez Boba Kane’a i Billa Fingera nic nie brakowało. Zapadła zatem decyzja, aby jedynie lekko podrasować jego genezę. Na pytanie, jak wyglądały początki krucjaty panicza Wayne’a, postanowił odpowiedzieć Frank Miller, już wtedy uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych twórców branży. Jednak za jego kandydaturą przemawiało coś więcej niż renoma – pracując dla konkurencyjnego Marvela w podobny sposób reanimował
„Daredevila”, ratując serię przed kasacją. Ponadto rok wcześniej ukazał się „Powrót Mrocznego Rycerza” jego autorstwa, historia dziś również uznawana za kanoniczną dla gatunku. Miller był więc kandydatem idealnym. Do współpracy zaprosił Davida Mazzucchelliego – młodego, acz zwracającego na siebie uwagę rysownika z pierwszymi sukcesami na koncie.

Wizja zaproponowana przez Millera miała na celu z jednej strony położenie fundamentów pod przyszłe opowieści o Batmanie, z drugiej wypełnienie białych plam w jego wczesnym życiorysie, a tym samym uwiarygodnienie motywacji i poczynań postaci. Głównym bohaterem i narratorem jest porucznik James Gordon, świeżak rozpoczynający służbę w Gotham City – upiornym mieście rodem z filmu noir, toczonym przez przestępczość i wszechobecną korupcję. W dużej mierze to właśnie z jego perspektywy poznajemy nieporadne początki procederu, jakim zaczyna parać się Bruce Wayne - powracający do miasta po wieloletniej nieobecności playboy i dziedzic słynnej fortuny. Nowatorski pomysł Millera, aby dotąd niezwyciężonego bohatera ukazać z bardziej przyziemnej, ludzkiej strony, to dziś fabularna sztampa. Jednak 30 lat temu jego odarty z niezwykłej otoczki Batman w zderzeniu z bezkompromisowym społecznym komentarzem i nowoczesną narracją okazał się najbardziej ożywczą rzeczą, jaka przytrafiła się komiksowi tamtej dekady. Oczywiście ojcem
sukcesu jest również Mazzucchelli, którego wyczucie detalu i fenomenalne, ekspresyjne rysunki w połączeniu z kolorami Richmonda Lewisa w dalszym ciągu prezentują się niezwykle.

Od strony edytorskiej „Batman – Rok pierwszy” to najwyższa półka. Jak wszystkie tytuły z serii DC Deluxe album został wydany w twardej, tłoczonej okładce z kredową obwolutą. Na 144 stronach oprócz opowieści - wydanej pierwotnie w czterech zeszytach - znalazła się moc materiałów dodatkowych - m.in. wspomniany wstęp O'Neila, storyboardy, szkice koncepcyjne, skany scenariusza, genialne wspomnienia Mazzucchelliego zaprezentowane w formie dowcipnego komiksu oraz treściwe posłowie pióra Kamila Śmiałkowskiego ukazujące przemożny wpływ historii Millera na kolejne pokolenia twórców, ale i kulturę popularną (m.in. serial „Gotham” czy filmy Nolana). To wszystko sprawia, że „Rok pierwszy” zdecydowanie wart jest swojej ceny. Pozycja obowiązkowa – nie tylko dla #teambatman.

d3uy3c6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3uy3c6