Moja koleżanka jest zwolenniczką pomysłu, aby wszystkich obowiązkowo uczyć ekonomii. Ma to na celu jedno: nauczenie ludzi, że nie wydaje się więcej niż się zarabia, a jeśli nawet żyje się na kredyt, to kredyty mają to do siebie, że trzeba je spłacać. Niestety. Natomiast banki to nie są organizacje charytatywne, a normalne firmy handlowe, chociaż operujące pieniędzmi. Po takim wstępie książka Ekonomia nie kłamie okazuje się być świetnym podręcznikiem, rozwijającym kilka śmiałych ekonomicznych tez. „Kapitalizm może obejść się bez demokracji, podczas gdy demokracja nie może istnieć bez kapitalizmu". „W Stanach Zjednoczonych biedak jest podejrzewany o to, że nie pracuje wystarczająco dużo, aby zmienić swój los; obowiązek powrotu do pracy jest silniejszy niż solidarność społeczna. W Europie człowiek ubogi jest postrzegany jako ofiara systemu gospodarczego.” Autor zaleca, aby nie bać się globalizacji, bowiem w światowej gospodarce każdy kraj czy wręcz region może zachować własną indywidualność. Dla przykładu:
Niemcy mogą dać gospodarce międzynarodowej niezawodność systemu prawnego, Wielka Brytania - jakość instytucji finansowych (co po fali spekulacji na rynku finansowym nie jest trafionym argumentem), a Paryż czy Nowy Jork - kreatywność. Mało tego - „w dalszym ciągu mówi się o handlu między krajami i handlu produktami: Francja kupuje soję w Brazylii i sprzedaje samochody do Polski.”. Czy więc globalizacja na pewno oznacza uśrednienie i zatracenie się w jakimś statystycznym worku? Pewnych zależności na międzynarodowym rynku nie uda się nam uniknąć.
W historii myśli ekonomicznej jest miejsce zarówno dla gospodarek, które jeszcze niedawno były uznawane za rozwijające się, np. dla gospodarki indyjskiej, argentyńskiej czy brazylijskiej, ale jest także wspomnienie o Polsce i premierze Tusku. Tak więc autor rozważa na bieżąco problemy związane z „kryzysem gospodarczym”. Dostajemy także porównanie gospodarki amerykańskiej i europejskiej, głównie brytyjskiej i francuskiej, a dokładniej - próbę wyjaśnienia, dlaczego stało się tak, że gospodarka amerykańska dynamicznie się rozwijała, a gospodarki europejskie - rozwijały się, ale zdecydowanie słabiej. Jednym z postulatów, które podnosi autor, jest czas pracy: gdy Amerykanie wydłużyli tydzień pracy, Europejczycy opowiedzieli się za jego skróceniem, co przypuszczalnie miało przełożenie na rozwój gospodarczy.
„Kryzys”. Nie ma rozwiązania idealnego, jednego, pewnego, które pozwoli na wyjście z kryzysu, co aktualnie jest o tyle istotne, że dotyczy niemal całego globu, a politycy i doradcy ministrów finansów prześcigają się w pomysłach, jakie rozwiązanie jest lepsze, aby zmniejszyć dolegliwości spowolnienia gospodarki. Coś trzeba wybrać - obniżanie wydatków, zadłużanie się skarbu państwa, czy jakieś inne alternatywne rozwiązanie, ale co będzie skuteczne - pokaże dopiero przyszłość. Żadne z rozwiązań nie jest doskonałe, idealne, a jedynie – mniej złe. Ekonomia nie jest nieomylna. Nie jest także religią, więc nie ma obowiązku przyjmowania na wiarę jej założeń i rozwiązań. Jedno jednak na temat ekonomii wiadomo na pewno: ekonomia nie kłamie, a jedynie korzysta z doświadczeń.