Juliusz Verne by tego nie wymyślił. Rewolucyjne zmiany w "W 80 dni dookoła świata"
"W 80 dni dookoła świata" to jedna z najsłynniejszych powieści Juliusza Verne, która doczekała się licznych adaptacji filmowych, telewizyjnych i scenicznych. Najnowszy serial od Masterpiece przykuwa uwagę świetną obsadą i świeżym podejściem do spraw płci, rasy czy kolonializmu.
Verne opublikował "W 80 dni dookoła świata" w 1872 r., a już rok później ukazało się polskie tłumaczenie. Od tamtego czasu historia Phileas Fogg i jego francuskiego służącego Passepartout była wielokrotnie adaptowana m.in. przez twórców filmowych. Nie zawsze udanie (wersja z Jackiem Chanem w roli Passepartout była zmiażdżona przez krytykę i nie zwróciła nawet kosztów produkcji), ale najnowszy serial zbiera w większości pozytywne oceny.
"Around the World in 80 Days" to międzynarodowa koprodukcja, w której główną rolę zagrał znany szkocki aktor David Tennant ("Harry Potter", "Jessica Jones", "Broadchurch", "Doctor Who"). Grany przez niego Phileas Fogg wyrusza w tytułową podróż z francuskim służącym, w którego wciela się Ibrahim Koma. Francuski aktor z afrykańskimi korzeniami (rodzice przyjechali do Europy z Mali).
Twórcy serialu postanowili jeszcze bardziej zadbać o zróżnicowanie i równouprawnienie, dopisując do scenariusza kobiecą bohaterkę – dziennikarkę Abigail Fix Fortescue (Leonie Benesch). U Verne'a Fix był mężczyzną, detektywem depczącym głównym bohaterom po piętach.
"Wiedźmin" Netfliksa. Serialowe Yennefer i Ciri o powrocie na plan
Telewizyjne "W 80 dni dookoła świata" skończy się po ośmiu odcinkach, ale dotychczas wyemitowano połowę. Zagraniczni recenzenci zwracają uwagę, że autorzy serialu w dużej mierze skupili się na przedstawianiu relacji między bohaterami, a także poruszyli tematy, których i Verne'a nie było. Na przykład wizyta w USA w czasie wojny secesyjnej była okazją do zamieszczenia współczesnego komentarza na temat rasizmu i kolonializmu.
Aktualna średnia ocen na RottenTomatoes wynosi 67 proc. Recenzenci są w miarę zgodni, że to "urocze widowisko przygodowe dla całej rodziny", ale trudno im zrozumieć, dlaczego całą historię rozciągnięto na 8-godzinny serial zamiast nakręcić pełnometrażowy film.