Medycyna jaka jest, każdy widzi – w jednym kraju finansowana z budżetu państwa, w innym z prywatnych kieszeni, tu na poziomie wysokim, tam na niskim, wpisana w struktury lepiej albo gorzej zorganizowane - ale tak czy inaczej niezdolna spełnić nasze powszechne marzenie, abyśmy wszyscy żyli dłużej, niż żyjemy, i do końca swych dni pozostawali w idealnej formie. Niby wszyscy to wiemy, ale i tak spora część pacjentów po cichu żałuje, że paragrafy kodeksu Hammurabiego obowiązywały tak krótko i tak dawno…
Czy rzeczywiście całą odpowiedzialność za niepowodzenia leczenia należy przypisać lekarzom, pielęgniarkom, technikom wykonującym niektóre badania itd.? *Można by przypuszczać, że pracownik służby zdrowia (a więc i autor niniejszej książki) będzie się starał za wszelką cenę wybielić swoich kolegów po fachu i dowodzić, że wszystko, co pójdzie nie tak, jest wynikiem działania niekorzystnych zbiegów okoliczności albo przeznaczenia. *Albo że wina leży po stronie pacjenta, nie przykładającego się do przestrzegania zaleceń lub odmawiającego zgody na zaproponowaną przez lekarza metodę leczenia. Tak też bywa, ale Gawande wcale nie tai, że i personel medyczny nie zawsze robi wszystko zgodnie z zasadami najlepszej praktyki: ktoś zapomina zdezynfekować ręce pomiędzy jednym a drugim kontaktem z pacjentem, ktoś nie zwraca uwagi na ważny – jak się okaże – objaw lub wynik, ktoś inny zbyt szybko decyduje się na ryzykowny zabieg albo zbyt długo pozostawia sprawę samej naturze. Nie oszczędza też sam siebie, wspominając o
własnych niedopatrzeniach czy porażkach. Nie są to jednak opowieści z posmakiem sensacji – typu „patrzcie, ludzie, co was czeka, jeśli oddacie się w ręce medyków!” ; wyczuwa się w nich autentyczną troskę o los pacjentów, a także o dobrostan psychiczny ich rodzin i zespołu zajmującego się ich leczeniem. Bo tytułowe „lepiej” - lepiej diagnozować, operować, organizować, współpracować, ubezpieczać… - oznacza: lepiej dla wszystkich.
A żeby było lepiej, trzeba myśleć, analizować, wypracowywać kompromisy. To czasem trudne, zwłaszcza gdy idzie o kwestie kontrowersyjne ze względów etycznych czy religijnych. Czy zawsze należy za wszelką cenę walczyć o życie – także wtedy, gdy szansa wyleczenia stanowi ułamek procenta, a zastosowana terapia wiąże się z ogromnym cierpieniem - albo gdy jest niemal pewne, że uratowany pacjent nie będzie w stanie samodzielnie jeść, oddychać ani porozumiewać się z otoczeniem? Czy przedstawiać choremu pełen zakres metod leczenia, jeśli istnieje ryzyko, że wybierze on tę najmniej dla niego korzystną? Czy w krajach, w których – jak w ojczyźnie autora – istnieje kara śmierci, lekarz może być zaangażowany w jej wykonywanie, by zmniejszyć cierpienia skazańca – i jak to pogodzić z przysięgą Hipokratesa, nakazującą mu tylko i wyłącznie RATOWAĆ cudze życie?
A to tylko kilka spośród wielu problemów, które porusza Gawande w swojej książce, napisanej z gawędziarskim zacięciem i z wielkim wyczuciem: nie ma tam scen, które mogłyby się okazać zbyt drastyczne dla czytelnika niezwiązanego ze służbą zdrowia, nie ma terminów, po których wyjaśnienie należałoby się udawać do fachowych podręczników. Osobiście uważam tę pozycję za bardzo wartościową, i to zarówno dla potencjalnych pacjentów, jak i dla tych, którzy mają się nimi zajmować.