"Robota w policji to droga donikąd"
Dla "Dziewula" praca w policji to "droga donikąd", jednak on sam nie wyobraża sobie innego zajęcia. - Bez tej adrenaliny, nawalanek z bandytami, strzelanin - bez tego wszystkiego - nie byłbym w stanie żyć. Cena, którą za to płaciłem, była ogromna (...). Zawsze powtarzałem sobie jedno: od śmierci dzieli mnie tylko tyle, ile potrafię. Wiedziałem o tym i nie bałem się strzelać, kiedy bandzior na to zasługiwał. Kiedy wyjeżdżałem na kolejną robotę, bliscy czekali na mój powrót z drżeniem serca i nadzieją, że wrócę żywy - opowiada "Gwiazdor" (taki pseudonim nadali mu koledzy z branży).
I chociaż nie był święty, zapewnia, że nigdy nie stawiał przestępców nad wykopanym wcześniej dołem i nie żądał, by przyznawali się do winy. To nie jego styl - zresztą podobne metody sprawdzają się w filmach, a nigdy w prawdziwym życiu.