Trwa ładowanie...

Jego wujek nakręcił "Smoleńsk". Gabriel Krauze sam ma niezwykle barwną przeszłość

Gabriel Kruaze to Brytyjczyk polskiego pochodzenia, którego debiutancka i autobiograficzna powieść "Tu byli, tak stali" niedawno ukazała się w polskim tłumaczeniu. Opisał w niej swoją kryminalną przeszłość na londyńskim osiedlu South Kilburn. Szybko przyszło uznanie - książka zdobyła nominację do nagrody Bookera. W rozmowie z WP autor przyznał, że pozostał w nim pewien niepokój po życiu, jakie kiedyś prowadził. Odniósł się także do kontrowersji, które wzbudził pod koniec swojego życia jego wujek Antoni Krauze, reżyser filmu "Smoleńsk".

Gabriel Krauze zyskał spore uznanie za swoją debiutancką powieśćGabriel Krauze zyskał spore uznanie za swoją debiutancką powieśćŹródło: fot. Amit Lennon, fot: Amit Lennon
d2yswlm
d2yswlm

W "Tu byli, tak stali" Gabriela Krauzego (syn rysownika Andrzeja Krauzego - przyp. red.) poznajemy Gabriela, znanego jako Snoopiacz, który wchodzi w uliczną gangsterkę. Z jednej strony przykładny student, z drugiej twardy typ cieszący się osiedlowym szacunkiem. Jego credo jest proste: "Nie chcę mieć w życiu prosto i łatwo. Chcę widzieć strach w oczach ludzi i połykać własny strach. Chcę żyć na pełnej k..wie". W brawurowym przekładzie Tomasza S. Gałązki powieść Krauzego o ziomkach z londyńskiej dzielnicy South Kilburn czyta się jak dobrą raperską nawijkę, z której uderza autentyczność. Ta dla autora była zresztą najważniejszą sprawą, gdy zaczął spisywać swoją historię.

Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski: Twoja powieść "Tu byli, tak stali" jest wypełniona po brzegi mocnymi sytuacjami. Już w pierwszej scenie opisujesz napad na kobietę. Przemoc jest cały czas obecna, wspominasz o morderstwach. Czy obawiałeś się reakcji rodziców, gdy przeczytają to wszystko? W końcu to twoja autobiografia. Nic nie zostało zmyślone.

Gabriel Krauze: Do pewnego stopnia myślałem o tym, jak zareagują. Byłem nawet zaniepokojony, ale nie tym, że mogliby się ze mną skonfrontować, bo uznali, że coś jest nie tak z książką. Są jednak artystami (matka Krauzego jest malarką - przyp. red.), więc rozumieją, że autentyczność to jedna najważniejszych cech dzieła sztuki. Wiedzą, że twórca nie może się ograniczać przed silną ekspresją artystyczną tylko dlatego, że boi się obrażenia ludzi. Oczywiście martwiłem się, jak będą się czuli po lekturze. Choć uznali ją za szokującą i przygnębiającą, to powiedzieli mi jedną rzecz, która była dla mnie wyjątkowo ważna - uznali całą historię za szczerą i prawdziwą.

W książce nie brakuje zresztą opisów relacji z rodzicami. A zwłaszcza z twoją matką. Jest w nich pełno napięcia. Są przekleństwa, wybuchy złości. Z perspektywy czasu nie żałujesz, że tak wyglądał wasz kontakt, gdy byłeś młodszy?

To zdecydowanie było bolesne doświadczenie. Z tego powodu czasami ciężko mi się o tym pisało. Chciałem ją uchronić przed krytyką. Nie chciałem, by ludzie wyrobili sobie o niej negatywną opinię. Moja mama jest niesamowitą kobietą. Pomijając wszystkie konflikty, presje i negatywne efekty jej niektórych decyzji rodzicielskich, to jej zawdzięczam, że jestem dziś pisarzem. To w sumie jest trochę obosieczny miecz, bo niełatwo mi było przeżywać to wszystko na nowo przy pisaniu, ale z drugiej strony zawarłem samą prawdę. Jeśli chcesz pisać autentycznie, nie możesz pomijać bolesnych spraw, uciekać od własnych słabości, musisz się odsłonić. Bo jeśli pragniesz, by czytelnicy połączyli się z twoim światem, w tym przypadku pełnym przemocy, musisz im pokazać także prawdę o porażce, o bólu. Wielu brytyjskich pisarzy dziś unika tego, dlatego uznaję ich twórczość za pretensjonalną i oderwaną.

36-letni Gabriel Krauze za swoje wyczyny trafił na chwilę do więzienia Licencjodawca
36-letni Gabriel Krauze za swoje wyczyny trafił na chwilę do więzieniaŹródło: Licencjodawca

Twoja szczerość rzeczywiście jest zauważalna. W szczególności w sytuacjach, gdy twój bohater stwierdza, że nie czuje wyrzutów sumienia w związku ze swoją przestępczą działalnością, czyli kradzieżami, pobiciami, handlowaniem narkotykami. Ciekawiło cię, czy czytelnicy nie będą szokowani takim podejściem autora do swojej przeszłości?

Książka prezentuje świat młodych ludzi należących do gangu ulicznego. Żadna osoba, która egzystuje w ten sposób, popełnia brutalne przestępstwa i sama doświadcza ich na co dzień, nie zgłębia swoich uczuć. Gdyby tak robiła, to nie byłaby w stanie żyć jako przestępca. Musisz tłumić wszelkie poczucie żalu i empatii, żeby przetrwać. W jakimś sensie otępiasz siebie. Głos i postawa, jaką można spotkać w mojej książce, oddają to, jakim byłem chłopakiem w wieku 19 lat. I nie jest to tylko mój głos, bo po prostu zawarłem los młodych ludzi uwięzionych w konkretnym świecie. Chodziło mi, by zwrócić uwagę czytelnika i zarazem zanurzyć go w nim. Wiem, że niektórzy ludzie oczekiwali odkupieńczej narracji, tego bym wyraził skruchę. Nie mogli zaakceptować, że opisałem ludzi, którzy mają w sobie tyle nihilizmu.

d2yswlm

Spora część mojej książki jest oparta na notatkach, które wtedy robiłem. W ten sposób mogłem zachować autentyczność treści. Pamiętam, jak czytałem swoje zapiski, które powstały, gdy siedziałem w Feltham (więzienie w Londynie dla młodocianych przestępców - przyp. red). Byłem zszokowany, jakie miałem wtedy opinie. Myślałem: "co to k..wa jest". Ale uznałem też, że jest to ważne, by zamieścić w książce.

Co było najgorszego w tamtym życiu?

Nie chcę wyjść na kogoś, kto postrzega siebie jako ofiarę, bo nigdy nie powinno się tego robić, gdy samemu dokonywało się różnych przestępczych aktów. Ale szczerze, dobijało mnie codziennie to, że wyczekiwałem przemocy. Żyłem w nieustannym zagrożeniu. Przez lata, gdy miałem wyjść na zewnątrz, upewniałem się, że mam przy sobie telefon, klucze i nóż. Tak jakby to było zupełnie normalne. Potem bywały momenty, że chodziłem z kamizelką kuloodporną pod t-shirtem. To było tak wykańczające. Prowadząc takie życie, nigdy nie odpoczywasz. Zawsze jesteś czujny. Ostatecznie wyszedłem z tamtego świata z PTSD (zespół stresu pourazowego - przyp. red.). Z tego powodu do dziś nie lubię przebywać w tłumie. Nigdy nie poszedłem na festiwal muzyczny. Nie chce być otoczony przez nieznajomych, nie wiedząc, co się wydarzy. Nic mi się oczywiście nie dzieje, jak idę do baru czy klubu, ale nie mogę się pozbyć tych myśli, że muszą być gotowy na przemoc, bronić się przed czyimś atakiem.

Myślisz, że to kiedyś minie?

Mam nadzieję. Nie szukam ekscytacji w życiu na krawędzi. Ciężko jednak wyjść psychologicznie z takiej sytuacji.

Nie bałeś się, że przez napisanie tej książki zostaniesz odebrany w tamtym środowisku jako kapuś?

Nie. Po pierwsze, upłynęło sporo czasu. Wszystkie opisane wydarzenia miały miejsce ponad 10 lat temu. To mniej więcej lata 2003-2010. Po drugie, zmieniłem tożsamość ludzi, by nie było można ich rozpoznać. Dzięki temu pod kątem prawnym nikt nie może wnieść żadnych zarzutów, bo moja książka to literatura piękna, a nie reportaż. Zresztą moim znajomi, którzy występują w powieści i ją czytali, docenili to, że w taki sposób zachowałem o nich pamięć. Gdybym jej nie napisał, to nasza historia przepadłaby na zawsze. To była moja deklaracja w stronę tych ludzi: "Nie zapomniałem o was i nigdy tego nie zrobię".

d2yswlm

Nie mogę nie spytać o twojego wujka, Antoniego Krauzego. Widziałeś jego filmy? Słyszałeś o burzy, jaką wywołał jego film "Smoleńsk"?

Widziałem "Czarny czwartek". To bardzo udany film. Nie widziałem akurat kontrowersyjnego "Smoleńska". Krauze był świetnym artystą i nie powinno się definiować jego osoby czy kariery przez jeden konkretny film. To ogólnie jest wielki problem, nie tylko w Polsce. Czasami osądzamy ludzi, bazując na jednej rzeczy. To redukuje tę osobę. Byłem z nim bardzo blisko, więc mogę tylko powiedzieć, że rzeczy, które czytałem o nim, nie są prawdą. Trzeba patrzeć na jego twórczość w całości, bo nakręcił film jak np. "Palec boży". Wiem, że wszyscy chcą ze mną rozmawiać o "Smoleńsku", ale ja nie jestem Antonim Krauze, tylko Gabrielem Krauze. Dodam jedynie, że często jest tak, że to nazwisko reżysera pamięta się przy takich filmach, a nie producenta. A nie zawsze twórca ma władzę nad swoim dziełem.

Tak. Często nie masz wpływu na to, jak jesteś interpretowany przez innych.

To jest też ciekawe, bo ludzie mają pewien problem z moją osobą. Ciężko im zaakceptować fakt, że jestem osobą z przestępczą przeszłością, która na poważnie interesuje się sztuką. Wielu ludzi jak czyta książkę o przestępcach, to chcą, by byli oni głupi, zrujnowani i przegrani. W ten sposób mogą współczuć takiej postaci. Są powyżej niej. Ale jeśli pokazujesz młodych ludzi, którzy uznają się za królów ulicy, to sprawa ma się zupełnie inaczej.

d2yswlm

Przyznaję, że nie tęsknię za swoją przeszłością. Jestem pisarzem, nie jestem już częścią tamtego świata i go nie poszukuję. Jednak jestem wytworem jego kultury. Tego się nie wyrzeknę.

Rozmawiał Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski

Okładka "Tu byli, tak stali" Gabriela Krauzego (wyd. Czarne) fot. mat. pras.
"Tu byli, tak stali" Gabriela Krauzego (wyd. Czarne)Źródło: fot. mat. pras.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2yswlm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2yswlm