Jasne, proste i czyste piosenki chłopca

Obraz
Źródło zdjęć: © "__wlasne

Marcin Świetlicki jest w moim przekonaniu jednym z nielicznych współczesnych autorów, który może o sobie mówić: "Jestem poetą" i jednocześnie nie musi się tego wyznania i swej niechlubnej profesji wstydzić. Oczywiście, jak pisze w najnowszym tomie, mógł Świetlicki skończyć dużo gorzej, na przykład jako „hycel, komornik albo akwizytor”.

„Mógłbym na przykład pobierać podatki / lub zostać sekretarzem starego poety. / Wtedy dopiero byłoby niefajnie” – czytamy dalej i raz jeszcze możemy odetchnąć z ulgą, że autor Pieśni profana zdecydował się jednak na zapisywanie ciągów liter na papierze. Koniec końców więc: trudno nie zgodzić się z poetą co do tego, że „sytuacja jest niezła”. Albo inaczej. Bardzo łatwo się nie zgodzić, gdyż sytuacja, którą jest w tym przypadku złożony z 88 wierszy tom Jeden, jest wręcz bardzo dobra.

Dwa lata temu – z okazji 50. urodzin autora Nieczynnego – ukazał się monumentalny tom Wierszy , w którym zebranych zostało 535 utworów poetyckich Świetlickiego. Łącznie 9 tomów wydanych w latach 1992-2009 oraz ponad setka wierszy wcześniej niepublikowanych i rozproszonych. „Wiem, że to nie wszystko, co w życiu napisałem. O wielu tekstach staram się zapomnieć. Albo już zapomniałem. Ale mam nadzieję, że i tak otrzymujecie w tej chwili tak potężną dawkę Świetlickiego, że wystarczy to wam na długo” – pisał autor w krótkim wstępie.

Jeden, pierwsza oryginalna książka Świetlickiego od czasu Wierszy , to, jak sam przyznaje poeta, coś na kształt powtórnego debiutu, nowy początek. Tytułowa jedynka to również numer nowego mieszkania Świetlickiego, który po latach mieszkania w ścisłym centrum Krakowa przeprowadził się na Kazimierz, o czym także przeczytamy w najnowszych utworach. „Dwadzieścia pięć ostatnich lat / mieszkałem z kobietami, / a teraz mieszkam całkiem sam / na Kazimierzu. Nie Żyd, / w pożydowskim mieszkaniu” – czytamy na przykład w wierszu „Niedziela?”. Z kolei w „10 września” bohater tej pociętej na 88 wierszy opowieści słyszy stuknięcie ducha w przedpokoju: „Mieszkam tu trzy tygodnie. I jeszcze nie boję / się, jeszcze nie mam z tym duchem przeszłości / ani przyszłości nie mam, otworzył mi okno, / a inne okna zamknął któregoś dnia”.

W tomie znajdziemy jeszcze apostrofę, inwokację zgoła, w której jedno euforyczne wykrzyknienie poprzedza kolejne: „O, dom! Biorę! Chcę! / Jest pusto! Kres podróży! Rzucam plecak w kąt! // O, tędy wejdziesz! Bo po to są drzwi! Więc biorę! O, dom!”. I wreszcie dowcipny dwuwiersz zatytułowany po prostu „Przeprowadzka”, literacki żarcik, lingwistyczny figiel, dość – jak się wydaje – banalny i oczywisty, a przecież zabawny i pomysłowy: „z ło / do bro”.

Tytułowe Jeden to również jeden rok, w czasie którego rozgrywa się „akcja” tomu. Od stycznia do grudnia, od zimy dobiegającej końca do zimy przybierającej na sile, od mrozów przez upały i deszcze do ponownych śniegów.Od otwierającego książkę „Przedwiośnia”, zimy zastępowanej wiosną („Śniegi spłyną, lody zginą. / Wyjdzie trup z bałwana” – „Niespodzianka”) przez „Marzec 2012”, „czarny maj” z wiersza „Polska 5” i „Końcówkę maja”, a następnie wiersze „czerwcowe”, liczne „lipcowe” (zacytujmy chociażby piękny „5 lipca”: „Upał nie chce, abyśmy wychodzili z mieszkania. / Upał ma swoich ludzi u siebie na zewnątrz. / Karmi ich sobą łaskawie i poi ich sobą. / Wszystkich opornych karze i boleśnie rani. // A my, uchodźcy, chodzimy po wnętrzach / i przeciw upałowi zawzięcie kochamy”), aż po jesienne „Flanerstwo” i powrót zimy w przedostatnim wierszu pt. „I Marcinowi dobranoc” („Nadeszła zima. Szybko się ukrywam / wewnątrz bałwana”).

I wreszcie Jeden dlatego, że najnowszy tom Świetlickiego jest swoistą kroniką rozpadu związku, odejścia kobiety i samotności mężczyzny, który po raz pierwszy od lat znalazł się sam w pustym mieszkaniu. Sam jeden, w liczbie pojedynczej. „Dwadzieścia pięć ostatnich lat / mieszkałem z kobietami, a teraz mieszkam całkiem sam” – rozpoczyna się cytowana już wyżej „Niedziela?”. W „Po remoncie” czytamy z kolei: „Wierzyłem ślepo, / że dom to kobieta, / ale kobiety budują w domach nowe domy, / w których już nie ma miejsca, zacierają ślady / mężczyzn i wycierają się do sucha, aby / już nie wracali”. I zaraz obok tego wiersza, na sąsiedniej stronie mamy „Proste”: „I już nie ma dziewczyny. / I już nie ma psa”.

Przejmujących fragmentów miłosnych jest tutaj więcej. Na przykład w „For no one”: „I w jej oczach już widać nic, w jej oczach jest nic / poniżej zera, nic pogłębione, jest / w jej oczach nic nieskończoność, nie ma co się łudzić, / nie ma co się i nie ma co ją, nie ma jej, jej język / cię nie dotyczy, nie ma ciebie w jej / języku, nie ma nic w jej oczach”. Nie brakuje w Jeden wierszy zgoła „apokaliptycznych”, ostatecznych, pozbawionych złudzeń, pisanych w momencie, gdy koniec miłości nie jest już jedną z kilku możliwości, lecz stwierdzeniem oczywistości.

Piękne i proste, proste i jasne są te miłosne piosenki Świetlickiego, w których bohater żegna się ze swoim dotychczasowym życiem, a które za moment – jakżeby inaczej – przekształcać zaczną się w piosenki o nowym życiu, nowej miłości, nowym mieszkaniu. „Miły dzień, wprawdzie wszystko legło w gruzach / i ci, z którymi mówię, siedzą już w przeszłości, a słońce przeszłe oświetla to wszystko, // to jednak miły dzień jest, rozjaśniony” – pisze poeta w „Skreślonej dedykacji”, w której „bohaterowie tego pogodnego dramatu” wciąż wchodzą i wychodzą.

„No i normalnie znajduję kobietę. No i normalnie jakoś radzę sobie” – informuje nas poeta w „Panu Bogu”. W innym wierszu zdradza, że co prawda, miał już do niej dzisiaj nie dzwonić, ale jednak raz jeszcze pożycza komórkę (własnej podobno wciąż się nie dorobił), prosi pożyczającego o wystukanie odpowiednich cyferek i połączenie, a następnie rozmawia. To nic, że mówi to samo, co mówił już wczoraj. „Teraz ludzie dla mnie / to budki telefoniczne, aczkolwiek rozmowa / trwa gdzie indziej, ja wiem i ty wiesz” – pisze Świetlicki.

I jeszcze jeden świetny wiersz o nowej miłości, którego nie sposób nie zacytować tutaj w całości: „Tę wąską, czarną gumkę, którą ściąga włosy, / w nocy nosi na ręce, żeby nie zginęła, / jej nocne obyczaje są zaskakujące, / długo by można na ten temat. // Wyjechała, lecz wróci i niech wraca ciągle, / niech ciągle powracają jej popołudniowe, / poranne i wieczorne obyczaje, znowu / mam życie, ona mi je robi”.

Od zimy do lata i z powrotem, od miłości skończonych do nowego związku, od domu dawnego do innego mieszkania w innej dzielnicy, od samotności do miłości, od smutku do euforii. Oczywiście, że jeden rok może być i jest w istocie dowolnym rokiem, że ten zawrotny kołowrót zdarzeń, rozstań i powrotów, nowych końców i nowych początków, emocji mniejszych i większych, jest całym życiem po prostu. Jeden to opowieść skrajnie subiektywna, intymna, momentami wręcz ekshibicjonistyczna. Niby zupełnie nie o nas i nie o naszym życiu, a przecież jak bardzo, jak zadziwiająco uniwersalna.

Wspominam tutaj i gęsto cytuję zaledwie o kilku głównych „wątkach” i tematach najnowszego tomu poetyckiego Marcina Świetlickiego, ale znajdziemy w Jeden również sporo wierszy osobnych, nie pasujących do powyższych klasyfikacji i przyporządkowań, a co najmniej równie udanych. Przykładem takie utwory, jak „Wolałbym nie”, „Chopin to Żyd” czy przejmująca „Piosenka Boga”, w której czytamy: „To są moje araby, żydy i cygany. / Wyjmuję ich codziennie z pudełka, ustawiam / ich w różnych konfiguracjach na moim dywanie, / przewracam, stawiam ponownie, rozgrywam powstania / oraz upadki powstań, lecz nie jestem w stanie / pomóc ci”. Nieco dalej Bóg z wiersza mówi (wyśpiewuje?) jeszcze brutalniej: „ty wypadłeś poza / mój dywan, nie dla ciebie drukuję gazety / i kręcę filmy, nie dla ciebie mielą / pieniądze moje banki, nie ciebie ochrania / moja policja, już nic cię nie chroni, / wolno ci”.

Jeden to zbiór wierszy tylko pozornie prosty, łatwy i nieprzyjemny - tak naprawdę jest to tom niezwykle różnorodny, sprawiający mnóstwo czytelniczej frajdy i domagający się uważnej, wielokrotnej lektury. I owszem, sam Świetlicki przyznaje: „Piszę teraz / jak chłopiec. / Wylewa się / ze mnie” („Chyba tak to należy rozumieć”). Z kolei w wierszu zamykającym tom („Kto śpiewa?”): „moja piosenka jest niezmiernie prosta / mimo że to są czasy na proste piosenki / ale nie aż tak proste”. Więc tak, są to piosenki proste, jasne i czyste pisane przez dużego chłopca, ale bądźcie czujni w czasie lektury, gdyż Świetlicki lubi zwodzić i pogrywać sobie z łatwowiernymi odbiorcami, którymi bez wątpienia i z nieskrywaną przyjemnością nierzadko bywamy.

PS. Wciąż nieprzekonanym powyższymi wypisami jako dodatkową zachętę dorzucę fakt, że o poezji nie piszę od co najmniej kilku lat. A po lekturze Jeden na krótką chwilę złamałem zasady i przysiadłem do tekstu o tomiku wierszy. Znaczy to, że albo mało poetycki jest ze Świetlickiego twórca, albo że z przyjemnością jego wiersze skonsumują także ci odbiorcy, którzy na co dzień poezją się brzydzą i trzymają jak najdalej. Jakkolwiek by nie było, jest dobrze.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]