63 lata przetrzymywała książkę z biblioteki. Kara?
Był rok 1957, w radiu królował Elwis Presley. Betty miała 10 lat i dorastała w Whitestone w Queens. Dziewczynka pochłaniała książki hurtowo. Czytała prawie wszystko, co wpadło jej w ręce, a najbardziej lubiła zanurzać się w świat legend spisanych i zilustrowanych przez Glena Roundsa. Rodzice temu przyklaskiwali. Sami, jako emigranci z ówczesnej Czechosłowacji mieli małą wiedzę na temat anglojęzycznej kultury. Wtedy Betty zrobiła coś, do czego wstydziła się przyznać. Swój błąd naprawiła dopiero jako 74-latka.
Rodzice Betty Diamond mieli swoje sekrety, o których, żeby dzieci nie rozumiały, rozmawiali po węgiersku. Do Betty i jej starszego brata zwracali się wyłącznie po angielsku lub w jidysz. Dziewczynka chętnie odwiedzała pobliską bibliotekę, czuła się tam, jak "w sklepie ze słodyczami". Któregoś dnia wypożyczyła "Ol’ Paul, the Mighty Logger" – antologię Glena Roundsa i przepadła. Uwielbiała wracać do legend angielskich drwali i pięknych ilustracji. Nie potrafiła rozstać się z wypożyczoną lekturą. A gdy upłynął termin, wstydziła się, że nie oddała książki na czas.
Z czasem, gdy Betty została nastolatką w Bayside High School, a następnie studentką Queens College, zapomniała o wypożyczonej niegdyś antologii, która wciąż jednak nieprawnie znajdowała się w jej biblioteczce. A może raczej "udawała, że to się nigdy nie stało". Wyrzucenie lektury w ogóle nie wchodziło w grę. "Mam wielki sentyment do książek i naprawdę traktuję je z honorem" –wyznała już jako dorosła kobieta, która postanowiła w końcu przezwyciężyć wstyd.
Zobacz: "Odkrywamy karty". Małgorzata Bogdańska o wstydzie, nagości i dumie z Miśka Koterskiego
A trzeba wiedzieć, że Betty Diamond uzyskała w międzyczasie stopień doktor języka angielskiego na Uniwersytecie Wisconsin-Madison i wykładała literaturę na Uniwersytecie Wisconsin-Whitewater. Obecnie kobieta pracuje jako reżyser i dramaturg. Sprawa nieoddanej książki ciągnęła się za nią przez 63 lata...
Dopiero w roku 2021 zdobyła się na rozwiązanie problemu z dzieciństwa i odesłała książkę do biblioteki oraz wpłaciła 500 dolarów na rzecz Queens Public Library Foundation. Gdyby naliczyć karę za przetrzymanie wg stawki z roku 1957, która wynosiła wtedy 2 centy za dzień, 74-letnia kobieta powinna zapłacić karę w wysokości 459 dolarów.
W praktyce publiczne instytucje umarzają takie duże kary. Menedżer Madison Public Library powiedziała, że biblioteka rutynowo usuwa opłaty, które nie przekraczają 100 dolarów i są starsze niż 10 lat. Pracownicy placówki zauważyli też, że odkąd wprowadzono system przypomnień o zwrotach, znacznie rzadziej osoby korzystające z usług biblioteki nie oddają książek na czas. Kiedy odzyskali antologię Glena Roundsa postanowili nagłośnić sprawę, żeby ośmielić innych, którzy wstydzą się oddać przetrzymane lektury.