Druga część Śliskiego zaczyna się podobnie, jak pierwsza – przebudzeniem tytułowego bohatera ze snu. Tamto pierwsze przebudzenie miało jednak miejsce w nader nieprzyjemnych okolicznościach i wieńczyło półroczny okres, który nie pozostawił śladu w pamięci Śliskiego. To drugie z kolei nastąpiło w ciepłym łóżku, obok sympatycznej i przyjaznej mu koleżanki z oddziału, z którą wcześniej spędził noc. To naprawdę miła odmiana w życiu naszego bohatera. Ale oprócz tego drobnego epizodu jego sytuacja nie uległa szczególnej poprawie. Dawni koledzy z Patrolu wciąż mają mu za złe dezercję, bandyci z Fortu nie mogą mu wybaczyć tego, że pozbawił życia ich kompanów, a jeden z lokalnych oligarchów bardzo chciałby go dostać w swoje, poparzone wybuchem bomby, ręce. Co więcej, ponoć zlecenie na pozbawienie Sopla życia otrzymał najbardziej niezawodny zabójca w mieście.
Sieć intryg wokół Sopla zaczyna coraz bardziej krępować mu swobodę ruchów. Myśl o ucieczce z Fortu i w ogóle z Przygranicza, która powstaje w jego głowie, wydaje się więc być jak najbardziej na miejscu. Tylko jak ją wcielić w życie, jeśli jest się pod stałą obserwacją szefów i kolegów służących w Drużynie? I jak wydostać się z krainy wiecznej zimy, z której przejścia do naszego świata otwarte są jedynie dla nielicznych wybrańców? Naprzeciwko planom Sopla vel Śliskiego wydaje się wychodzić nowe zadanie, do którego zostaje przydzielony. A jest to daleki rajd bojowy do odległej od Fortu osady. Celem wypadu ma być unieszkodliwienie producentów szczególnie zjadliwych narkotyków. W terenie nasz bohater czuje się jak ryba w wodzie. Zna zwyczaje przedstawicieli nieprzyjaznej ludziom miejscowej fauny i flory, co zapewnia mu szacunek i poważnie wśród pozostałych członków oddziału. Wydaje mu się też, że powoli zaczyna docierać do prawdy o tym, czym jest kraina Przygranicza, i dlaczego trafiają tutaj ludzie z
naszego świata. Okazuje się jednak, że na ostateczne rozwiązanie tych zagadek musi ciężko zapracować. Czy powiodą się jego wysiłki i dojdzie do skutku planowana ucieczka?
Paweł Kornew nadal korzysta ze sprawdzonej (w powieści Sopel i pierwszej części Śliskiego) formuły urban fantasy w militarystycznej i mrocznej wersji. Jej wyróżnikami są: kult twardego charakteru, męskości i sprawności bojowej, nieskomplikowane psychologicznie motywacje bohaterów i szybkie wprowadzanie powziętych przez nich zamiarów w czyn, w końcu – bezpardonowa walka o przeżycie jako priorytet w hierarchii ich wartości. To wszystko uzupełniają elementy magiczne i metafizyczne, które potęgują nastrój wszechobecnego zagrożenia i niepewności. Główny atut powieści Kornewa to sam główny bohater. Nie jest papierowy, jednowymiarowy, jednoznacznie dobry czy zły. Liczne niedoskonałości, przejawiane w codziennej aktywności, przybliżają jego wizerunek do obrazu żywego człowieka i czynią bliższym naszemu doświadczeniu. Sopla dręczy wiele pytań i wątpliwości, choć już o wyrzutach sumienia tego za bardzo powiedzieć nie można. Maniery bohater ma fatalne, choć – w przeciwieństwie do większości innych mieszkańców
Przygranicza – stara się kierować w postępowaniu swoistym kodeksem honorowym. Ot, można powiedzieć, „jakie warunki, taka moralność”. I tak, idąc tropem nieśmiertelnego stwierdzenia Marksa „byt określa świadomość”, autor ilustruje tezę, że to otoczenie warunkuje ludzkie zachowania, postawy i skalę wartości. Okrutny i podstępny świat Przygranicza produkuje ludzi o takich właśnie cechach, wieczna zima odbiera im umiejętność odczuwania cieplejszych uczuć, a przemoc staje się językiem, w jakim przemawiają do siebie nawzajem. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że to nie znane z autopsji warunki życia w Rosji skłaniają autora do opisywania takiego właśnie świata...