Trwa ładowanie...
20-01-2012 09:44

Jak to jest zrobione?

Jak to jest zrobione?Źródło: Inne
d2q7b6l
d2q7b6l

Zaprzyjaźniona pisarka powiada, że jednym z najczęstszych i zarazem najtrudniejszych pytań, jakie słyszy na „spotkaniach autorskich”, jest pytanie o to, jak pisze – w rozumieniu: jak tworzy – książkę: skąd się biorą pomysły na akcję, temat, jak powstaje fabuła, dlaczego bohaterowie są tacy a nie inni.

Mario Vargas Llosa w Listach do młodego pisarza stara się odpowiedzieć na te właśnie pytania, uchylając rąbka tajemnicy tworzenia literatury – dodam, że chodzi tu o jego własną twórczość, o czym zresztą autor informuje już na samym początku, stwierdzając, że będzie to coś „na kształt autobiografii”. Swoje wyznania i spostrzeżenia Llosa ujął w formę listów kierowanych od doświadczonego pisarza do odbiorcy (wyimaginowanego), dopiero terminującego w zawodzie literata czy też raczej może pragnącego zostać pisarzem (przypomina to nieco * Listy starego diabła do młodego* C.S. Lewisa ).

To niezwykła lektura. Llosa, laureat literackiej Nagrody Nobla, tłumaczy jasno, „skąd się biorą książki”. Krok po kroku wyjaśnia hipotetycznemu „adeptowi” pisarskiego zawodu – co i jak się powinno zrobić, żeby napisać książkę. W domyśle – dobrą książkę, dobry literacko, wciągający czytelnika tekst, ale niekoniecznie taki, który osiągnie sukces, gdyż, jak celnie zauważa Llosa, listy bestsellerów pełne są złych dzieł miernych pisarzy, brylujących na salonach jako „wielcy twórcy”.

Czytelnik – potencjalny twórca – może się zatem dowiedzieć, skąd się biorą tematy dzieł literackich, co to jest narrator i czym się różni od autora, a co więcej – jakie są typy narratorów i jak je można wykorzystywać w tekście. Dowie się też ów czytelnik, jak sobie poradzić z czasem i przestrzenią dzieła literackiego (i jak się one realizują w dziele), czym jest „poziom realności”, co to jest i do czego służy „chińska szkatułka” i „fakt ukryty”. Nie ma tu naukowego i artystycznego zadęcia, a wielki pisarz – i nie ma w tym określeniu żadnej ironii – tłumaczy wszystko tak, by zrozumieli to również laicy. Zapewne też na tym właśnie polega jego wielkość: traktuje swojego wyimaginowanego odbiorcę – a więc przecież czytelnika tej książki – jako pełnoprawnego partnera, któremu należą się stosowne wyjaśnienia od kogoś, kto już przebył sporą część tej drogi, na którą on, ów pisarz in spe, właśnie zamierza wstąpić. Llosa daje stosowne przykłady, przystępnie wyjaśnia to, co w podręcznikach akademickich czy nawet w
podręcznikach szkolnych przedstawiane jest w skomplikowany sposób i niezrozumiałym językiem. Analizuje konkretne teksty, sceny i sytuacje, które znakomicie ilustrują omawiane przez niego kwestie. Wymaga to od odbiorcy pewnej erudycji, ale trzeba od razu zaznaczyć, iż rzecz jest wyłożona tak, by brak znajomości omawianych dzieł nie był specjalną przeszkodą w zrozumieniu tego, o czym Llosa pisze. To ważne na przykład dla polskiego czytelnika, ponieważ nie wszystkie wspominane przez autora * Ciotki Julii i skryby* utwory doczekały się przekładu na nasz język. Niejako przy okazji, „w prezencie”, otrzymujemy analizę wartościowych dzieł, informacje o osobistych upodobaniach i animozjach literackich Llosy i tajnikach jego (oraz innych autorów) warsztatu. Nadzwyczaj inspirująca i wartościowa książka, ze wszech miar warta polecenia i to nie tylko tym, którzy marzą o tym, by zostać pisarzami. Gdyby nie fakt, że zwykle lektury szkolne są
znienawidzone przez uczniów, byłabym zachwycona, gdyby trafiła ona na listę lektur szkolnych właśnie: być może skończyłby się dramat tych nieszczęśników, którzy teorii dzieła literackiego – czyli, innymi słowy, szukania odpowiedzi na to „jak to jest zrobione” – uczeni są w taki sposób i na takim materiale, że cud prawdziwy, iż w ogóle nie znienawidzili literatury. Llosa wie, „jak to się robi”, wie, jak się rodzi książka – i umie o tym opowiedzieć. Polecam gorąco!

d2q7b6l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2q7b6l