Trwa ładowanie...
recenzja
28-02-2014 21:27

Jak ocalić wszystkie nasze światy?

Jak ocalić wszystkie nasze światy?Źródło: "__wlasne
d3lp6rn
d3lp6rn

Możliwość bezpośredniego komunikowania się na odległość bez wspomagania się zdobyczami techniki to dla wielu niedościgłe pragnienie (gdy nie mają nic do ukrycia przed bliźnimi), a dla innych – perspektywa iście koszmarna (jeśli chcieliby utrzymać swe myśli w tajemnicy). Telepatycznych zdolności chyba najbardziej pożądaliby zakochani, aby pozostawać w stałym kontakcie i dzielić się nawzajem swoimi myślami i uczuciami bez zniekształcającego tłumaczenia tychże na słowa. Bez wątpienia pozwoliłoby im to uniknąć mnóstwa nieporozumień wynikających z niedoskonałości języka. Nie wspominając już o aspekcie ekonomicznych takiego rozwiązania, co przy wysokich kosztach rozmów telefonicznych nie pozostaje bez znaczenia.

Dlatego mogłoby się wydawać, że Alex i Jenny, którym została dana umiejętność tego rodzaju porozumiewania się, powinni nie posiadać się z radości. Jest jednak kilka „ale”, które studzą ich entuzjazm. Po pierwsze – oni wcale się nie znają. To znaczy, nie znają się poza sferą tych ezoterycznych kontaktów. W ciągu czterech lat trwania tychże ani razu się nie widzieli, nie rozmawiali przez telefon czy internet, nie wysłali do siebie nawet maila. Co więcej, seanse łączności telepatycznej pomiędzy nimi są spontaniczne i niezależne od ich woli. Dochodzi do nich w różnych, często niezbyt sprzyjających okolicznościach, są niezbyt przyjemne pod względem fizjologicznym i wyłączają oboje z normalnego funkcjonowania, podobne są bowiem do napadów padaczkowych. Młodzi tracą nagle świadomość, co naraża ich na różne niebezpieczeństwa, o konsternacji i niepokoju otoczenia nie wspominając.

A co z uczuciami? Jako się rzekło, początkowo Aleksa i Jeny nie łączy nic poza tajemniczą formą komunikacji. Jednak z czasem zaczynają zyskiwać nad nią pewną kontrolę, a siebie nawzajem – poznawać i rozumieć. Uczucie, które rodzi się między nimi, wydaje się być naturalną tego konsekwencją. Kolejny krok również wygląda na jak najbardziej uzasadniony: nastolatkowie wpadają na pomysł, aby się spotkać.

Choć Alex mieszka w Mediolanie, a Jenny w Melbourne, dla prawdziwego uczucia nie stanowi to przeszkody. Okazuje się nią coś zupełnie innego. Kiedy obydwoje stają w umówionym miejscu na australijskiej plaży, nie mogą się ujrzeć. Okazuje się bowiem, ale dopiero z czasem, że egzystują w dwóch różnych światach alternatywnych. A przekroczyć ich granice potrafią jedynie za pomocą łączności telepatycznej. Przynajmniej do czasu...

d3lp6rn

Obie rzeczywistości, w których bohaterowie żyją, są do siebie niezwykle podobne. A więc w tej Aleksa powinna też istnieć przypisana do niej wersja Jenny. A w rzeczywistości zamieszkiwanej przez tę Jenny, z którą Alex utrzymuje kontakt, bez wątpienia musi żyć także odpowiednia wersja jego samego. Może pomocne okaże się odnalezienie takiej wersji? A może nawet stanie się możliwe przejęcie w jakiś sposób nad nią kontroli? Chyba że ta druga wersja zapanuje nad umysłem tej, którą poznaliśmy wcześniej. Ufff, niezły galimatias.

A to tylko część z dylematów, z którymi muszą się zmagać bohaterowie powieści o wiele mówiącym tytule Wszechświaty autorstwa Leonarda Patrignaniego. Problemów przybywa ze strony na stronę, a ostatecznie dochodzi nawet do tego, że na barkach dwójki nastolatków spoczywa niełatwe zadanie ocalenia przed zagładą wszystkich światów. Może im się to udać, pod warunkiem wszakże, że odnajdą odpowiedni klucz do rozwiązania.

Włoski pisarz, dla którego Wszechświaty są literackim debiutem, nie pożałował czytelnikom swej fantazji. Wymieszał teorie współczesnej fizyki z parapsychologią i wyobrażeniami spod znaku ezoterycznej wiedzy tajemnej. Ubarwił je niesamowitą historią miłości, która jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody i przynieść ratunek nie tylko dwojgu młodym ludziom, których połączyła. Założył, że poznanie prawdy o sobie samym – choćby nie wiadomo jak bolesnej – jest warunkiem koniecznym do poznania prawdy o świecie. A może nawet o każdym z naszych światów.

Pomimo starań ze strony autora, na tak uszytej przez niego opowieści widać czasem szwy łączące poszczególne elementy oraz łaty zapożyczeń. Niektóre wątki sprawiają wrażenie snutych pośpiesznie i niedopracowanych, szwankuje także następstwo przyczynowo-skutkowe. Nie przesłania to jednak największych atutów książki, jakimi są: gra nieskrępowanej wyobraźni, zaskakujące połączenia odległych od siebie idei, niespodziewane zwroty pomysłowo prowadzonej akcji oraz niebanalne charakterystyki głównych postaci. Miejmy nadzieję, że w kolejnych częściach sagi, nad którymi Patrignani pracuje, uda mu się zminimalizować wszelkie niedociągnięcia i jeszcze bardziej rozwinąć mocne strony opisywanych historii.

d3lp6rn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3lp6rn