Ja, anielica. Pocket
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2018 |
Autorzy | |
Wydawnictwo |
Powieść dostępna na audiobooku. Czyta Anna Szawiel.
Beleth, Azazel, Kleopatra i Śmierć znani z powieści Ja, diablica powracają! A to oznacza, że już nikt nie będzie się nudził.
W życiu Wiktorii ponownie zjawia się przystojny diabeł. Rozbija jej związek z Piotrem i ma nietypową prośbę - chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. Czy dziewczynie uda się zwrócić złotookiemu Belethowi marzenia? Przed Wiktorią stają naprawdę trudne wybory - bo z jednej strony zabiegający o jej miłość śmiertelnik, a z drugiej... no właśnie, diabelnie przystojny upadły anioł. W dodatku akcja przeniesie się do nieba. A tam pojawią się kolejni bohaterowie - zabawne putta, podstępny Moroni, rodzice Wiktorii i oczywiście syn szefa, jeżdżący najnowszym maserati...
Nieprzyzwoicie zabawna książka o niebiańsko-piekielnej rzeczywistości. Do diabła - to trzeba przeczytać!
Z recenzji książki Ja, diablica:
Czyta się ją lekko i szybko, w dodatku działa na czytelnika jak magiczna pigułka na poprawę humoru. Wciągająca, sensacyjna akcja, poruszający romans, sceny skrzące się humorem, nawiązania do klasyki literatury - to chyba wystarczy, by polecić tę książkę?
Przeczytałam tę książkę w dwa wieczory. Jest po prostu rewelacyjna, uśmiałam się przy niej nieraz z komentarzy głównej bohaterki. W bardzo ciekawy i oryginalny sposób są przedstawione postacie. Najbardziej polubiłam Śmierć. Książka warta przeczytania. Porównuje się ją do Zmierzchu, ale to całkiem co innego. Według mnie jest lepsza, a do tego napisana przez młodą polską pisarkę, która - mam nadzieję - napisze jeszcze dużo świetnych książek.
z recenzji czytelniczki,
Cudownie jest dorwać w swe ręce powieść fantastyczną o nieprzewidywalnej fabule, dobrze przemyślaną, dobrze skonstruowaną i zgrabnie napisaną. Ja, diablica to prawdziwa perełka - autorka ma lekkie pióro, ironiczne poczucie humoru i co najważniejsze - niebanalny pomysł.
z recenzji czytelniczki,
Ta książka sprawiła mi iście diabelską przyjemność.
eł
Po przeczytaniu tej książki zdecydowanie wybieram piekło!
Numer ISBN | 978-83-280-5042-6 |
Wymiary | 110x175 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 512 |
Język | polski |
Fragment | Weszliśmy do pokoju, który okazał się tak samo stylowo wyposażony jak hol. Usiedliśmy na obitych pluszem krzesłach naprzeciwko biurka, przy którym także urzędował putto. Z tą różnicą, że oprócz majtek miał na sobie jeszcze króciutki krawacik. Aż westchnęłam. Krzesła były WYGODNE! Za to w Piekle można było dostać odcisków na tyłku nawet po krótkim kontakcie z siedzeniami. To naprawdę raj. Teraz już byłam tego pewna. - Witam uprzejmie. Może czegoś się pani napije? - zaproponował mi karzełek za biurkiem. Odmówiłam. - Moja klientka chciałaby uzyskać pobyt tymczasowy w Niebie - odezwał się mój asystent. - Oczywiście - putto kiwnął głową. Wyciągnął z szuflady niebieski formularz. - Poproszę pani imię i nazwisko. - Wiktoria Biankowska. - Z jakiego powodu trafiła pani do Arkadii? Wnioskuję, że pani nie umarła, bo inaczej pani asystent zaprowadziłby panią do innego gabinetu. - Żyję, to prawda. Posiadam Iskrę Bożą. Dodatkowo od obcego na ulicy dostałam jabłko mocy, dzięki którym nabrałam sił piekielnych. Dzięki temu mogę poruszać się swobodnie po zaświatach. Otrzymałam już czasowy pobyt w Niższej Arkadii. Chciałabym uzyskać taki sam w tej właściwej, żeby móc spotkać się ze zmarłymi rodzicami. Dodatkowo stworzyłam diabłom Belethowi i Azazelowi skrzydła i jakby w podzięce zabrali mnie ze sobą do Nieba. Mam nadzieję, że to nie będzie problem przy uzyskaniu pobytu - wyrecytowałam szybko na jednym wdechu. Putto naprzeciwko mnie aż zamrugał ze zdziwienia, słysząc moje słowa. - Rozumiem - odparł uprzejmie i wziął do reki pióro. - Zanotuję to wszystko. Może w międzyczasie jednak czegoś się pani napije? Pani asystent panią obsłuży. Albo może zje coś pani w naszej doskonałej restauracji na pierwszym piętrze? To niestety chwilę potrwa. Muszę się jeszcze skonsultować z moim przełożonym. Bardzo panią z tego powodu przepraszam. Zerknęłam na mojego putto. - To może pójdziemy się przejść? - zapytałam. - Chętnie pozwiedzam Niebo. - Oczywiście, jestem do pani dyspozycji - kiwnął głową tak mocno, że aż loczki opadły mu na twarz. Wyszliśmy przed budynek. Diabłów nigdzie nie było widać. Pewnie wciąż załatwiały swoje sprawy. - Czy mógłbym pani coś zaproponować? - zapytał usłużnie karzełek. - Nie mów do mnie per „pani" - żachnęłam się. - Nie czuję się panią. Jestem Wiki, a ty? - Zwykle nie spoufalamy się z klientami, ale wyglądasz na miłą dziewczynę. Jestem Borys - zacharczał zapitym i wypalonym głosem. - Proponuję spacer w stronę złotej bramy. Miałam ochotę zaprotestować - tę trasę już znałam, ale spojrzał na mnie jakoś tak błagalnie, że się zgodziłam. Szliśmy w milczeniu. Ja zachwycałam się pięknem krajobrazu, on dreptał obok. W końcu dotarliśmy do błyszczącej bramy. - Co teraz? - zapytałam. Po drugiej stronie nie było widać świętego Piotra. Na straży znowu stały nieruchome, złote golemy. Staruszek chyba zbytnio się nie przepracowywał. - Tu jest takie małe wyjście - Borys podszedł ogrodzenia. Rzeczywiście. Głęboko w krzakach, na prawo od bramy, znajdowały się małe drzwiczki dostosowane wielkością raczej do putta niż do mnie. On swobodnie przez nie wyszedł, ja przeszłam na czworaka. Nie zamknęliśmy ich za sobą. Od zewnętrznej strony boczne wejście nie miało klamki. Za bramą Borys wyjął zza majtek paczkę papierosów. Wyciągnął je w moją stronę, ale ja pokręciłam przecząco głową. Wzruszył ramionami i zapalił. Zaciągnął się z prawdziwą ulgą. Chyba minęło dużo czasu odkąd wyrwał się na przerwę „relaksacyjną". - Czemu wyszliśmy? - zapytałam zaciekawiona. - Bo w Niebie nie wolno palić. - Mogę cię o coś zapytać? Nigdy nie spotkałam żadnego putto... - Proszę lalka, wal śmiało - wraz z minięciem ogrodzenia minęły też wszystkie konwenanse. - Ale ja też chcę się czegoś o tobie dowiedzieć. Usiadłam na marmurowym stopniu. Mogłam teraz patrzeć mu prosto w oczy. Były zaczerwienione od dymu i lekko pożółcone. Na szczęście urocze blond loki przez większość czasu je zasłaniały. - Możesz latać za pomocą tych skrzydełek? Wydawały się dość małe i niepozorne. - Mogę, ale jest to trochę trudne. Dużo nie dam rady w ten sposób przelecieć. Najwyżej parę metrów. Szybko się męczę - zakasłał od dymu. - Moja kolej. Jak to się stało, że zadajesz się z tymi łachudrami? Wydmuchał dwa kółka z dymu. Ku mojemu zaskoczeniu następnie z jego ust wydostał się kwadrat, a potem trójkąt... - To bardzo długa historia - westchnęłam odwracając spojrzenie od tego cudu. Borys miał chyba gumowe usta. Opowiedziałam mu wszystko, co wydarzyło się, kiedy jeszcze byłam diablicą i to, w jaki sposób znalazłam się w Niebie. Borys zaśmiał się chrapliwie. - Słyszałaś o czymś takim jak syndrom sztokholmski? Chyba rzeczywiście było ze mną coś nie tak. Putto był już drugą osobą, która mi to wypominała... - Taa... Moja kolej. Czemu na wszystkich rysunkach cherubinków są namalowane małe dzieci? Nie wyglądasz jak dziecko. Borys podparł się pod boki. Pet sterczał mu z kącika ust. Pielucha obsunęła się lekko. Zauważyłam, że miał owłosione przedramiona i palce. Miał także pewne braki w uzębieniu. Krzaczaste, rudawe brwi opadły mu na oczy, gdy zmarszczył czoło. - A podobałyby ci się malowidła ścienne, na których ktoś namalowałby mnie? Okej, miał rację. - Kim jest ten Piotr? - mrugnął do mnie i uśmiechnął się szeroko. No proszę minicherubinek mnie podrywa. Westchnęłam i mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie Piotrka. Potem zachciało mi się płakać. - To najwspanialszy chłopak jakiego spotkałam, ale zdradził mnie. Rzuciłam go. Wiesz, że mówił mi, że nic nie pamięta? - Uwierzyłaś mu? Przez chwilę milczałam. - Tak, chyba mu uwierzyłam. Putto przyglądał mi się uważnie. - Skoro mu wierzysz, to jest spore prawdopodobieństwo, że mówi prawdę. Masz czyste serce lalka, a to ułatwia ci dostrzeganie tej cechy u innych. Zresztą jak sama wspomniałaś, a także jak słyszałem z plotek krążących po Niebie, diabły pilnie cię potrzebowały do stworzenia skrzydeł. To znaczy, że nie chciałyby by stanął im na drodze pewien śmiertelnik. Nie miałam ochoty o tym myśleć. Nie chciałam rozmawiać o Piotrze. - Moja kolej. Skąd masz ten tatuaż? - zmieniłam temat. - Aaa - przydusił niedopałek piętą. - Podobała mi się kiedyś taka jedna. Ale była trochę niedostępna. Wiesz... no... lubiła nosić obcasy. Pokiwałam współczująco głową. - To powiedz mi, lalka - przysunął się do mnie. - Czyli jesteś teraz wolna? - Nie -odparłam szybko. - Borys, bardzo mi pochlebiasz, ale ja cały czas rozpaczam po Piotrku. Jeszcze nie wiem, co zrobię ze swoim życiem. Teraz on pokiwał głową i odsunął się o mnie. Usiadł na schodku i zaczął machać wesoło nogami. Bardzo szybko wrócił mu dobry nastrój. - A jak to jest? Wy istoty anielskie możecie tak ze zwykłymi kobietami? - zapytałam. - Bo w Piekle diabły mi powiedziały, że dawno temu Bóg zakazał związków cielesnych między aniołami, czyli też automatycznie diabłami, a kobietami. To podobno dlatego zrobiłam się taka popularna, gdy stałam się diablicą. - Hm... no nie wolno - westchnął ciężko. - Z normalnymi śmiertelnikami niestety nie wolno. To niestety czyni nas wszystkich dość samotnymi. Wydaje mi się, że zakaz nawet obejmował ciebie, gdy byłaś jeszcze diablicą, ale nie jestem pewien. - To znaczy, że ja nie mogłam być w związku z człowiekiem? - wolałam się upewnić. - Tak. No proszę, proszę... W takim razie nie wiedząc o tym mogłam spowodować prawdziwą katastrofę. Nikt mnie nie uprzedził, że mi nie wolno. Beleth skutecznie nabrał wody w usta, gdy wybywałam gdzieś z Piotrusiem po swojej śmierci. Udawał złego, ale na pewno zdawał sobie sprawę z konsekwencji, które byśmy ponieśli. Całe szczęście, że wtedy do niczego nie doszło! Nagle zrozumiałam motywy przystojnego diabła. Gdybym wtedy zaszła za daleko z Piotrusiem na pewno zostałabym ukarana. A jak wyglądałaby ta kara? Znając Lucyfera pewnie z kilka tysiącleci odsiadki w Piekle. W tym czasie Beleth zadbałby o to, żeby mój ukochany trafił do Nieba, gdzie jako diablica przez wieczność nie miałabym wstępu. A to podstępny diabeł! - W Administracji opowiadałeś mi o siódemkach. Powiedziałeś wtedy, że jest siedem sztuk wyzwolonych. O co chodziło? - postanowiłam zmienić temat. - To podstawowe wykształcenie w starożytności i średniowieczu. Człowiek je posiadający był człowiekiem światłym i oświeconym. Składają się na nie: gramatyka, logika, retoryka, geometria, arytmetyka, astronomia i muzyka. Zamyśliłam się. - Jestem raczej słaba z gramatyki i liczyć do dziś nie umiem. Ale jestem wygadana, to chyba podpada pod retorykę. No i lubię śpiewać pod prysznicem. Borys zaśmiał się szczerze i poklepał po kolanach z uciechy. - Dobra, lalka już się nad tym nie zastanawiaj. Jesteś świetną kobitką. A teraz chodź, zobaczymy czy jesteś już obywatelką Niebios. |
Podziel się opinią
Komentarze