Przy okazji tej książki musiałam się oswoić ze słówkiem ekspaci, bowiem ekspatów jest tu całe mnóstwo, a i książka w oryginale nosi taki właśnie tytuł. Tu, to znaczy w Luksemburgu, małym państewku w Europie, które stało się spokojną przystaniąprzystanią dla ekspatów właśnie na pewnym etapie ich życia.
Tutaj CIA i FBI prowadzą własne śledztwa w sumie w tej samej sprawie (tylko jedni oficjalnie, a drudzy raczej mocno nieformalnie z różnych względów). Oficjalne śledztwo FBI ma na celu odkrycie wielkiego przekrętu, jakiego dokonał amerykański informatyk – specjalista od zabezpieczeń w bankach. Jednak sami agenci FBI podają się za pewne małżeństwo, także ekspatów jak główna para bohaterów, a jednocześnie dosyć szybko się zaprzyjaźniają z Kate i jej mężem. Nie wiedzą jedynie, że Kate jest byłą agentką CIA, która postanawia odkryć prawdziwe intencje małżeństwa i dlatego rozpoczyna swoją własną akcję, mającą na celu bliższe poznanie Julii i Billa. Kate ze swoim doświadczeniem agentki CIA powoli odkrywa także tajemnice swojego męża, na którego tropie są wysłannicy „konkurencji”. A przecież początkowo wszyscy są tylko znajomymi ze Stanów w odległym europejskim kraju, którzy się przyjaźnią z racji tego, że są bardzo daleko od ojczystego kraju.
Doskonale skonstruowana fabuła wymaga nieustannego skupiania się na faktach i pozornie nieistotnych przejęzyczeniach, bo przeszłość, nawet taka sprzed dwóch lat, miesza się z teraźniejszością, w której Kate z mężem Dexterem i dziećmi mieszkają już w Paryżu. Sam autor zręcznie przeplata wydarzenia współczesne z tymi, które miały miejsce kilka lat wcześniej, zupełnie jakby się uparł, aby jak najbardziej zaskoczyć czytelnika. Przez cały czas trzeba się mocno skupiać na treści, bo niektóre rzeczy, sprawy, wydarzenia sprzed lat stają się jasne czy oczywiste dopiero w scenach kończących książkę.
Sama bohaterka żyje w ciągłym dylemacie, czy rozdzielić życie osobiste i zawodowe, czy w ogóle tak się da żyć, zwłaszcza gdy jak Kate jest się byłą agentką. Z drugiej strony Kate nie potrafi żyć tylko jako matka i żona, bez pracy zawodowej, o czym przekonuje się dosyć szybko ale dopiero w Luksemburgu. A jednak to właśnie jej instynkt, może ten, który miał na celu ochronę rodziny przed negatywnymi wydarzeniami, a może instynkt agentki daje znać o sobie. Cokolwiek to było – dokonało wielu zmian w życiu Kate i jej rodziny.
Cieszę się, że autor przestał być ghost writerem i rozpoczął swoją własną karierę pisarską, bo jego „Kobieta...” jest zaskakującym kryminałem, napisanym z niemal filmową perfekcją. Zwroty akcji, zaskakujące wydarzenia, doskonale scharakteryzowani bohaterowie, którzy nie są ani tylko dobrzy, ani tylko źli – całość czyta się naprawdę z wypiekami na twarzy. No, i ta znajomość Luksemburga – to musiało się skończyć wyjątkową książką. Do tego ten odwieczny dylemat – ważniejsze jest FBI czy może CIA...