Trwa ładowanie...
recenzja
19-01-2012 11:43

Honor aż do śmierci

Honor aż do śmierciŹródło: "__wlasne
d4ld08k
d4ld08k

Niedaleko centrum Tokio znajduje się świątynia Sengaku-ji, mieszcząca czterdzieści siedem grobów i niewielkie muzeum. Jest ona poświęcona czterdziestu siedmiu roninom, czyli samurajom nie posiadającym pana. Opowieść o nich jest najsłynniejszą japońską historią o honorze wojownika, lojalności i zobowiązaniu, które należy postawić ponad uczuciami. Istnieją różne wersje tej legendy, a jedną z nich jest ta przedstawiona przez Johna Allyna.

Przyznaję, że podchodziłam do niej z niewielkim entuzjazmem, myśląc, że niewiele nowego można powiedzieć o tak dobrze znanej historii, w dodatku obawiałam się, że Amerykanin Allyn zrobi z niej dobrze strawną papkę odpowiednią dla hobbystów-entuzjastów Japonii, dla których ten kraj to właśnie głównie samuraje i gejsze. Te obawy potwierdziły się w pewnym stopniu, chociaż autorowi udało się uchwycić napięcia pomiędzy starym kodeksem samurajskim a nowszym prawem szogunatu na początku osiemnastego wieku – dzięki temu, zamiast bajkowego mitu o Japonii, powstał bardziej zróżnicowany obraz kraju, w którym krzyżują się różne interesy i wyobrażenia o tym, jak powinno wyglądać życie przedstawiciela wyższych sfer. Czy powinien trzymać się starych, chwalebnych, choć jednocześnie dosyć mocno ograniczających zasad, czy otworzyć się na nowe czasy, z bardziej płynnymi regułami moralności, rozrywkami i finezyjną sztuką prosperujących miast? Ten kontrast nie jest jednak ukazany głębiej, a i realia historyczne są ledwie
naszkicowane. Cała opowieść przedstawiona jest głównie z perspektywy dowódcy nazwiskiem Oishi i to jego poczynania i przemyślenia stoją tu w centrum.

Allyn niewiele dodaje też do samej historii. Oto prowincjonalny daimyo (pan feudalny), młody, honorowy, ale i dosyć nerwowy Asano musi złożyć oficjalną wizytę w pałacu szoguna, nominalnego władcy Japonii. Ten przykry obowiązek, konieczność przestrzegania dziwnych zasad dworskiego ceremoniału są prawdziwą udręką dla krewkiego Asano, który marzy tylko o tym, by wrócić już do swojej posiadłości Ako i wraz z rodziną prowadzić dalej życie odpowiednie dla samuraja. Jego niechęć do wydumanej etykiety potęguje zarozumiały mistrz ceremonii Kira, który w zamian za udzielanie nauk co do odpowiedniego zachowania się na dworze domaga się sowitej łapówki. Asano odrzuca to żądanie, jako sprzeczne z konfucjańskim kodeksem zasad. Rozzłoszczony Kira dopuszcza się prowokacji, co zmusza Asano do posłużenia się mieczem. Zranienie sługi szoguna i samo odsłonięcie miecza w jego pałacu są ciężkim przestępstwem, za które karą jest śmierć i konfiskata majątku.

Nagle pozbawieni pana wojownicy zamku Ako są wzburzeni i zdezorientowani: najchętniej od razu pomściliby Asano, atakując Kirę. Ten jest jednak dobrze strzeżony. Dowódca Oishi układa więc plan, dzięki któremu szogunat ma uwierzyć, że samuraje z Ako rozproszyli się, pogrążeni w rozpaczy, biedzie i pijaństwu i jako tacy nie stanowią zagrożenia. To jednak tylko pozory, bowiem Oishi i jego podwładni tylko odliczają dni do zemsty.

d4ld08k

Mimo tego, że Opowieść o 47 roninach jest jedynie sumiennym oddaniem historii zemsty samurajów z Ako, cieszę się, że istnieje fabularyzowana wersja tej legendy. Sposób opowiadania Allyna jest solidny, pozbawiony hollywoodzkiego fantazjowania z jego widowiskowym machaniem szabelką i romantycznymi opowieściami, czasem nawet może zbyt chłodny, jak w scenie, gdy Oishi oznajmia swojej żonie, iż dla jej dobra musi się z nią rozwieść. Ta naładowana emocjami scena jest ujęta w bardzo oszczędnych słowach – można to uznać jako słabość albo siłę, w zależności od tego, czego oczekujemy: czy wzruszenia przy dramatycznych scenach, czy ukazania surowego etosu samurajskiej rodziny, który może nam się wydawać momentami nieludzki. Allynowi udało się przekonująco ukazać, skąd bierze się i na czym opiera się ten etos, i dlaczego jest to jedyna słuszna droga dla samuraja, mimo ogromnych ofiar, jakie trzeba na niej ponieść. Książka Allyna trafia w złoty środek: jest popularną wersją japońskiej legendy, przyswajalną dla
entuzjastów Japonii, ale na tyle rzetelną, że i bardziej obeznani w temacie nie powinni się krzywić. Ale przez to też nie wywołuje większych emocji.

d4ld08k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4ld08k

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj