Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:18

Holocaust w otoczce fantazji

Holocaust w otoczce fantazjiŹródło: Inne
d48yr75
d48yr75

Izrael, lata 50. Dziewięcioletni Szlomo, zwany przez najbliższych Momikiem, ma bujną fantazję i poczucie, że dorośli coś przed nim ukrywają. Z urywków podsłuchanych rozmów domyśla się, że w tajemniczym miejscu, którego nazwę zastępują słowem „TAM”, przeżywali oni przerażające przygody, w jakiś sposób związane z istnieniem „nazistowskiej bestii”. Imaginacja malca snuje najdziwniejsze obrazy, które zaczynają się jeszcze bardziej gmatwać, gdy z chaotycznych monologów starego krewniaka, spędzającego ostatnie lata życia w domu rodziców Momika, wyłaniają się konkretne informacje, a w zapomnianym kufrze z pamiątkami po babce odnajduje się potargane i zetlałe pisemko dla dzieci...

Polska, lata 80. Izraelski pisarz, zafascynowany twórczością Brunona Schulza, wyrusza w podróż śladami artysty. Trudno mu się pogodzić z faktem, że ten został, ot tak, banalnie zastrzelony na ulicy przez Niemca. Jego wyobraźnia, zaimpregnowana wizjami rodem ze „Sklepów cynamonowych”, snuje alternatywną historię, w której główną rolę odgrywają nie ludzie, lecz żywioł...

Polska, lata 40. Stary Żyd w niepojęty sposób wymyka się śmierci w komorze gazowej wraz z setkami swoich pobratymców – a właściwie śmierć omija go sama. Badający tę sprawę hitlerowiec odkrywa, że Anszel Wassermann to autor kiepskich literacko, lecz pełnych pozytywnego przesłania powiastek przygodowych dla dzieci, którymi ongiś zaczytywała się cała Europa – także i on, i jego brat, i żona. „Tymczasem” daruje starcowi życie pod warunkiem, że ten będzie mu co wieczór opowiadał podobne historie. Ale świat zmienił się tak, że dawne „Dzieci Serca” nie mogą już odżyć w tej postaci, w której urzekały małych czytelników przed trzydziestu czy czterdziestu laty. W nowej opowieści Wassermanna są starymi, udręczonymi ludźmi, pragnącymi tylko, „niech na świecie będzie jeden człowiek, który przeżyje od początku do końca, nie wiedząc o wojnie”; ich życzenie niespodziewanie się spełnia, choć nie w taki sposób, jak by mogli oczekiwać...

Łatwo odgadnąć, że wszystkie te trzy plany akcji są ze sobą połączone, co zresztą zdradza wydawca w zamieszczonej na okładce nocie: mały Momik i dorosły tropiciel śladów Schulza to ta sama osoba, zaś Anszel Wassermann jest owym ciotecznym dziadkiem, który mimo woli pomógł chłopcu rozszyfrować zagadkowe półsłówka i odkryć miejsce zwane „TAM” - świat polskich Żydów, te miasteczka „wśród gajów kasztanowców i bzu, i wielkich borówek, które być może są jagodami” i uliczki o specyficznym klimacie - gdzie „unosił się piękny zapach domowego chleba”, a którąś z nich „szedł sobie trzyletni chłopczyk z chederu rabina Icla, do domu, w którym jest pełno dzieci, braci i sióstr” - starte z powierzchni ziemi przez najpotworniejszy chyba w historii ludzkości projekt chorego umysłowo wodza, w który dały się wciągnąć miliony z pozoru normalnych obywateli - takich, jak Herr Kommendant Neigel, z rozrzewnieniem opowiadający o dwójce maleńkich dzieci i wspominający, jak „w swej rodzinnej wiosce Fissan, położonej u podnóży
Zugspitze w Bawarii, czytał opowiadania Anszela Wassermanna-Szeherezady”. Gdyby cała akcja pozostała na poziomie realności lub choćby prawdopodobieństwa, trudno byłoby ochłonąć z wrażenia po lekturze - zwłaszcza części trzeciej, w której dochodzi do konfrontacji przedstawiciela „rasy panów” i obywatela narodu skazanego na zagładę.

d48yr75

Lecz autor poszedł innym tropem - niestety, przynajmniej w mojej opinii, nie najlepszym. Zakładając, że „każdą inną ranę czy tragedię da się przełożyć na język znanej rzeczywistości, ale nie Holokaust”, puścił wodze wyobraźni na całego, tworząc rzeczywistość NIEZNANĄ, w której sąsiedzi Momika pospołu z postarzałymi „Dziećmi Serca” zaludniają scenę nieprawdopodobnych opowieści, snutych przez Wassermanna w gabinecie komendanta Neigla, i w której dorosły Szlomo wiedzie surrealistyczne dialogi z morzem, później z odnalezionym w tymże morzu w pół-ludzkiej, pół-rybiej postaci Brunonem Schulzem, by w końcu zamiast zaplanowanej „encyklopedii Holokaustu dla młodzieży” stworzyć „kompletną encyklopedię życia Kazika”, „bohatera opowiadania Anszela Wassermanna, którego wysłuchał obersturmbannführer Neigel w nazistowskim obozie zagłady na polskiej ziemi, w roku 1943”. Encyklopedia ta jest dość dziwacznym połączeniem słownika hebrajsko-polskiego ze scenkami i dialogami, uzupełniającymi treść powyższego opowiadania -
czasem przerażająco realistycznymi, czasem kompletnie absurdalnymi, i Bóg raczy wiedzieć, czemu wzbogaconymi o mało smaczne sceny erotyczne (albo, co gorsza, autoerotyczne…).

Mimo narastającego zniechęcenia przegryzłam się przez blisko siedemset stron całości, po czym pozostało mi głównie poczucie obcowania z ważnym i głębokim tematem, zamąconym i spłaszczonym przez nadmiar udziwnień. Jakoś nie wydaje mi się, by dało się w ten sposób przybliżyć czytelnikowi rozmiar i skutki tak strasznego zjawiska, jak Holocaust; ja przynajmniej, gdybym od tej powieści zaczynała zapoznawanie się z jego problematyką, miałabym w głowie tylko zamęt, podczas gdy po kilku - nie zawsze błyskotliwych pod względem literackim - pozycjach wspomnieniowych, których autorami byli ludzie szczęśliwie wyrwani z piekła gett i obozów, dotąd nie mogę otrząsnąć się z szoku. Ale jeśli ktoś preferuje oglądanie historii przez pryzmat wybujałej wyobraźni - niech próbuje, może akurat do niego trafi wybrany przez Grosmana sposób przekazu.

d48yr75
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48yr75

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj