Trwa ładowanie...
recenzja
30-07-2012 10:33

Hobbici w Narni

Hobbici w NarniŹródło: "__wlasne
d1d27g1
d1d27g1

Giganci literatury. Ojcowie współczesnej fantasy. Miłośnicy piwa i tradycyjnej fajki. Uwielbiali spotkania, podczas których zapalczywie dyskutowali o sensie istnienia i wielkości Boga. Czytali sobie nawzajem na głos fragmenty własnych powieści. Krytykowali konstruktywnie, chwalili szczerze.

Lewis i Tolkien tworzyli tandem, o którego istnieniu wielu dzisiejszych wielbicieli ich książek już nie pamięta. W dzieciństwie chyba każdy z nas reagował wypiekami na twarzy na widok starej szafy w nowo odwiedzanym domu, pełen nadziei na odkrycie kryjącej się za gąszczem pachnących naftaliną kożuchów tajemniczej krainy. Sporo z nas wierzyło w istnienie świata elfów i ukrytej wioski hobbitów. Czytając Opowieści z Narni i Władcę Pierścieni dawaliśmy się urzec fascynującej baśniowości i harmonii, która rządziła nawet wtedy, gdy pojawiało się zagrożenie. Udzielała się nam tęsknota za porywającą przygodą, w której zło zostanie ostatecznie pokonane przez miłość i dobroć.

To wszystkie dzięki Nim. O Nich jest książka Colina Durieza o w zasadzie wszystko mówiącym tytule: Tolkien i C.S. Lewis. Historia niezwykłej przyjaźni. Niezwykłej, bo ci dwaj dżentelmeni różnili się od siebie, a zarazem zgadzali się ze sobą w wielu aspektach.

Lewis – ateista, samotnik, surowo wychowywany przez szorstkiego ojca, prawnika i Tolkien – rodzinny, głęboko wierzący katolik zafascynowany norweskimi sagami i angielską literaturą średniowieczną, lubujący się w językowych eksperymentach – ich losy krzyżują się w angielskich bibliotekach, pubach i herbaciarniach, gdzie uniwersyteccy inteligenci prowadzili dysputy do późnych godzin wieczornych. Odkrywają, że wbrew wszelkim różnicom, wiele ich łączy. Tolkien obejmuje katedrę języka angielskiego w Leeds, Lewis wykłada literaturę w collegu w Oksfordzie. Przełomowy okazuje się rok 1931, kiedy to w wyniku rozmowy z Tolkienem, Lewis powraca na łono kościoła anglikańskiego. Od tego czasu przyjaciele jadą w zasadzie na jednym wózku.

d1d27g1

- Wiesz co, Tolkens – mówi Lewis zdecydowanie, z fajką w dłoni – obawiam się, że będziemy musieli sami coś napisać […]. Jeden z nas powinien napisać baśń o podróży w czasie, a drugi o podróży w przestrzeni […]. Rzućmy monetą, Tolkens. Jeśli wypadnie orzeł, ty piszesz o podróży w czasie, jeśli reszka, piszesz o podróży w przestrzeni, a ja to drugie.

Temu dialogowi zawdzięczamy: tolkienowy Silmarillion (historia o starym Śródziemiu), i lewisowy The Lost Road (interesująca relacja ojca i syna, powtarzająca się w różnych czasach historycznych).

Podobne ”kwiatki” pojawiają się w kolejnych rozdziałach Historii niezwykłej przyjaźni. Duriez wystawił zasłużonym pisarzom laurkę. Bez patosu, bez lukrowanego pomnika. Biografia jest konkretna i rzetelna. Krok po kroku śledzimy proces powstania Władcy Pierścieni, poznajemy romantyczny i jednocześnie pełen dramatu związek Lewisa z komunistką Joy, żydówką, która po pewnym czasie przechodzi na chrześcijaństwo; poznajemy źródła inspiracji i okoliczności powstania w zasadzie wszystkich utworów niezwykłych przyjaciół. Okazuje się, ze Lewis, który z uwagą wysłuchiwał fragmentów Władcy Pierścieni, które regularnie czytał mu Tolkien, nieraz krytykował (obecnie wielbione) dzieło przyjaciela, zwłaszcza poezję w nim zawartą (chodzi zapewne o język elficki, z którego samodzielnego stworzenia jakże dumny był autor). Z kolei Tolkien nie pochwalał bezpośredniości w głoszeniu wiary w powieściach, co czynił Lewis; preferował bardziej aluzyjne metody odniesienia do religii. Obaj natomiast zakorzeniają swoje dzieła
w chrześcijaństwie, pełnymi garściami czerpiąc z motywów ewangelicznych – Hobbit i następująca po nim trylogia to przecież odzwierciedlenie życia jako pielgrzymki, Aslan umiera, by zmartwychwstać; zarówno w Śródziemiu i w Narni dochodzi do epickiej „ostatecznej bitwy”, czyli walki dobra ze złem. Pisarze odnajdują zalążki religii także w micie i baśni – przede wszystkim w podaniach europejskich, które kształtowały naszą cywilizację.

Duriez wykonał kawał dobrej roboty, co przejawia się chociażby w szczegółach, do których dotarł – przy tym imponująca jest kilkustronicowa bibliografia, jaką zamieścił na końcu książki. Ten gwałtowny wysyp informacji porządkuje kalendarium, solidny „gratis” do biografii, do którego naprawdę warto sięgnąć. Historia… to nie tylko fakty i ciekawostki z życia wielkich pisarzy, to również – a może przede wszystkim- wyczerpujący zapis kolejnych stadiów ich przyjaźni, obserwacja i analiza poglądów, wreszcie, obiektywna interpretacja powieści i rozpraw. Lektura obowiązkowa dla fanów Lewisa i Tolkiena; pozostałym umiejącym czytać – polecam!

d1d27g1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1d27g1